Uratuj mnie, bo topię się we własnych wspomnieniach. (rozdział 15)

2.5K 369 75
                                    

Oikawa Tooru wytrzymał sześć dni.

Sześć dni, w czasie których naprawdę przekonywał samego siebie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Iwaizumi nie przespał się z nim, po czym oznajmił, że jednak nie mogą być razem. Chłopak od tamtego czasu starał się o tym zupełnie nie myśleć. Nie uronił ani jednej łzy, nie unikał Hajime, nie żalił się zbytnio nikomu, czyli, inaczej mówiąc, puścił cały incydent w niepamięć, a przynajmniej zepchnął go głęboko, starając się zachowywać normalnie.

Ale cóż, nawet on miał pewne limity.

Wszystko, czyli cała sprawa Iwaizumiego, uderzyła go w pewne popołudnie, gdy, zaprosiwszy paru znajomych, przygotowywał w kuchni jakieś przekąski.

Oikawa wcale nie myślał wtedy o niższym nastolatku, ale, no przecież to nie jego wina, że gdy chciał przygotować kubek kawy, przez przypadek, zrobił wszystko tak, jak zawsze Iwaizumi.
Potem, Tooru wcale nie chciał, bezsilnie opaść na twardą podłogę we własnej kuchni, beznamiętnie wpatrując się w wyłączony piekarnik, czując, jak łzy powoli spływają po jego policzkach, kończąc swoją wędrówkę w czarnym podkoszulku.
Nie chciał też spędzić w takiej pozycji jakiś siedmiu minut, aż w końcu znalazł go ktoś, kto, nie kłamiąc, za szatynem nie przepadał.

Tak po prostu wyszło.

- Oikawa? Na Boga, ile można przygotowywać chole... och - Tsukishima, zaglądając do jasnego pomieszczenia, urwał w pół zdania, po jednym spojrzeniu na nieruchomą, żałosną sylwetkę chłopaka.

Kei nie spodziewał się takiego widoku. Już chyba mniej zdziwiłby się, gdyby Tooru, przez przypadek, poślizgnął się na własnej stopie i, upadając niefortunnie, rozbiłby sobie głowę o stół. Albo, gdyby zgniotłaby go jedna z wiszących szafek.
Blondyn właściwie, gdy tak o tym pomyślał, to nigdy nie widział płaczącego Tooru. Jęczącego, marudzącego, udającego przed Iwaizumim - tak. Teraz jednak, stojąc w przejściu i wpatrując się w profil chłopaka, Tsukki, czuł się zagubiony, co zdarzało się bardzo, bardzo rzadko.

- Um... Wszystko dobrze? - podchodząc ostrożnie do, przechodzącego załamanie Oikawy, okularnik wolno zapytał, z wahaniem klękając po chwili u jego boku.

Tooru jednak wyglądał, jakby nawet nie zauważył obecności skonsternowanego blondyna.
Wpatrując się tępo w jeden, jakby oddalony punkt, dłonie trzymał ciasno zaciśnięte, zupełnie jak usta, trwając w tej samej pozycji, ignorując wszystko i wszystkich.

On chciał tylko przytulić kogoś. Kogoś, kto powiedziałby mu, że wszystko jest znowu dobrze, że wszystko jest już normalne, do jasnej cholery. A ten ktoś, powinien być od niego troszkę niższy, powinien mieć krótkie, brązowe włosy, silne ramiona i szare oczy. Do tego, powinien pachnieć kawą i książkami, tak jak zawsze.

Ale go nie było. Prawdopodobnie bawił się dobrze na treningu albo kręcił się po mieście u boku jakiegoś znajomego lub znajomej.

- Oikawa? Zawołać kogoś? Em... Kuroo?! Pozwolisz na chwilę? - Tsukishima, układając dłoń na ramieniu nastolatka, odwrócił się trochę w stronę salonu i, po nieotrzymaniu odpowiedzi, postanowił zawołać kogoś, kto może bardziej zrozumie, co stało się z Tooru.

- Co z wami? Ile można czekać na... Kurwa - przeklinając pod nosem, Tetsurou stanął jak wryty w miejscu, gdzie tak samo zachował się Kei, który teraz wpatrywał się w niego zmartwiony, siedząc na podłodze, u boku Oikawy.

- Tooru? Hej, Tooru, nie rób tego znowu... Ogarnij się... - mówiąc jak najspokojniej, Kuroo opadł tuż przed przyjaciela, ujmując go za ramiona i posyłając mu, lekko wymuszony uśmiech, starając się, choć na chwilę wyrwać go z bezruchu.

- Hajime, on, on nie - kręcąc delikatnie głową, szatyn wymamrotał, wisząc jak szmaciana lalka w ramionach Kuroo, z kamienną twarzą pozwalając łzom, w dalszym ciągu, na moczenie jego twarzy, szyi i ubrań.

Tsukishima, nie bardzo rozumiejąc całą sytuację, po prostu siedział obok, nie odzywając się i pierwszy raz w życiu, nie mając serca, aby w jakikolwiek sposób dokuczyć Oikawie. Nawet dla niego, wyglądał on wystarczająco żałośnie i smutno.

★★★★★

... I jak?

Iwa-chan - iwaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz