Rozdział 3

43 3 1
                                    

Otworzyłam oczy. Moja książka leżała blisko mnie. Musiałam zasnąć. Nie pamiętam zakończenia, które i tak znam. Jednak czytanie jej sprawia mi przyjemność. To już dzisiaj, muszę się pakować. Najbardziej nie lubię pakowania i rozpakowywania. Sama nie wiem czemu. Z moimi rodzicami co roku jeździmy w różne miejsca i zwiedzamy kraj. Powinnam się przyzwyczaić do tych wycieczek, ale jakoś nie mogę. Jezu jak ja bym chciała być już pełnoletnia i móc zostawać w domu. Po tych przemyśleniach wstałam i pierwsze co zobaczyłam to walizka. Super. Mama zadbała, abym przypadkiem nie zapomniała o pakowaniu. Pomyślałam że dobrze by było się odświeżyć. Zabrałam, więc kosmetyczkę. Podeszłam do szafy. Pomyślałam w co by się tu ubrać. Nie wiem czemu, mój wybór padł na krótką spódniczkę i obcisłą bokserkę. Kiedy miałam już wszystko poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam. Zabrałam swoje rzeczy  i wróciłam do pokoju. Odłożyłam je na swoje miejsce. 

-Witaj kochanie. - uśmiechał się do mnie John, który siedział na łóżku.
-Jezu... Co ty tu robisz? - zapytałam.
-Przestraszyłem Cię?
-Tak.
-Nie chciałem... A tak w ogóle fajne powitanie nie ma co.
-Nie spodziewałam się dziś tu ciebie. - zauważyłam, że wstał i podszedł do mnie.
-To dobrze. - pocałował mnie w usta.

Lubiłam jak mnie całował, ale jeszcze bardziej jak mnie przytulał. Wtedy czułam się bezpieczna. Kiedy wreszcie odszedł na swoje miejsce, zajęłam się pakowaniem. Chciałam mieć to w końcu z głowy. Wzięłam, więc walizkę i położyłam na łóżku. Otworzyłam ją i znowu podeszłam do szafy. 

-Musisz jechać? - zapytał John, słyszałam smutek w jego głosie.
- Niestety tak. Jak bym miała osiemnaście lat to może by pozwolili mi zostać.
-Nie mogę się tego okresu doczekać.
-Dlaczego?
-Przyszedł bym wtedy do ciebie i....
-Chyba żartujesz. Może bym Cię zaprosiła na noc filmową, ale nic poza tym.
-Miałabyś przecież osiemnaście lat.
-To nic nie zmienia.
-Dobrze. Przepraszam nie powinienem tak mówić. Oczywiście przyszedłbym na noc filmową u ciebie. Bardzo chętnie.
-Wybaczam i cieszę się, że mnie zrozumiałeś.
Jak ja nie lubię kiedy ktoś na mnie naciska. Już od małego dziecka taka jestem. Wybrałam ubrania i włożyłam do walizki. Kiedy wyciągałam kolejne rzeczy, wyleciała z szafy nowa sukienka.
-Co to? - zapytał John, wskazując sukienkę.
-yyyy... Nic takiego. - czułam jak rumieniec wyszedł mi na polikach. 

Widząc, że John wstał włożyłam ubrania do walizki. Zdążyłam go wyprzedzić i schować sukienkę z powrotem do szafy. Zapomniałam jednak i zamiast ukucnąć i podnieść sukienkę, ja się pochyliłam. W rezultacie przez chwile było widać mi majtki. Kiedy, więc się odwróciłam John stał i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. 

-Co? - zapytałam niczego się nie spodziewając.
-Kompletnie nic. - uśmiechnął się.
-To co się tak patrzysz?
-Jesteś moją dziewczyną. To normalne, że na ciebie patrzę. - podszedł do mnie.
-Niby tak. - znowu mnie całował i tym razem on wyjął sukienkę i szybko sie odsunął.
-Co to? - zapytał zaciekawiony.
-John odawaj to moje.
-Wiem. I dlatego chcę wiedzieć co to. - nie czekając na moją odpowiedź rozłożył sukienkę.
-Podoba Ci się?
-Od kogo ją dostałaś?
-Kupiłam sobie.
-Akurat, znam Cię.
-Możesz zapytać Catrin jak mi nie wierzysz.
-Nie będę się o nic jej pytał. Jasmin ty mi powiedz od kogo ją dostałaś.
-Od ekspedientki ze sklepu.
-Przestań żartować i powiedz od kogo ją dostałaś.
-John ja naprawdę sobie ją sama kupiłam.
Patrzył na mnie wyraźnie nie dowierzając. Staliśmy tak z dobre dziesięć minut zanim John znowu się odezwał.
-Dobrze w takim razie po co ci ta sukienka?
-A po co może być sukienka?
-Nie o to mi chodziło. Gdzie w niej pójdziesz?
-Musisz wszytko wiedzieć? - zapytałam lekko już zdenerwowana.
-Dobrze w takim razie z kim będziesz się w niej spotykać?
Przygryzłam wargę. Nie chciałam mu mówić. To przecież miała być niespodzianka.
-Powiedz. - powiedział stanowczo John.
-Nie mogę.
-A to niby dlaczego?
-Bo to ma być niespodzianka.
-Niespodzianka?
-Tak.
-Powiedz, albo wyjdę i już nie wrócę. 

Nie wiedziałam co mam zrobić. Miałam wybór albo powiedzieć prawdę albo pozwolić mu odejść. Rozważałam wszystkie za i przeciw. Stałam tak mając łzy w oczach. Nie chciałam wybierać, lecz on nie zamierzał odpuścić. Rzucił sukienkę w walizkę i podszedł do drzwi. Wtedy zdecydowałam, zamknęłam oczy i powiedziałam.

-Ta sukienka miała być dla ciebie...
-Dla mnie?
-Miałam ją założyć na naszą rocznicę... - wtedy otworzyłam oczy.
Nic nie powiedział. Nie miałam pojęcia czy aby na pewno dobrze zrobiłam. Jednak nie wyszedł, ale zamiast tego stanął przede mną. Patrzył się na mnie. Jedna z łez nieuchronnie spłynęła po moim policzku. Wtedy on ją otarł i mocno mnie przytulił.
-Kocham Cię. - szepnął mi do ucha.
-Ja ciebie też.
-Jestem o ciebie taki zazdrosny, że nawet ta sukienka wyprowadziła mnie z równowagi. 

Zaczęłam się śmiać. On również się śmiał i wciąż mnie przytulał. Kiedy mnie puścił, podszedł do walizki i jeszcze raz spojrzał na sukienkę. 

-Podoba mi się. - uśmiechnął się i oddał mi ją. 

Również się uśmiechnęłam i schowałam sukienkę na swoje miejsce. Zapakowałam jeszcze kilka potrzebnych rzeczy i zamknęłam walizkę. Zeszliśmy na dół. Mama była w ogrodzie. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Kiedy jadłam John siedział przede mną i cały czas mnie obserwował. 

-Może kiedy zjesz pójdziemy do kina?
-To nie jest zły pomysł. Muszę jednak powiedzieć o tym mamie. - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.
-Co masz mi powiedzieć? - powiedziała mama kiedy weszła do kuchni.
-Mamy zamiar wybrać się do kina. - uśmiechnęłam się do mamy.
-Dobrze, potem tata ma po ciebie wyjechać?
Już miałam jej odpowiedzieć, ale John mnie wyprzedził.
-Niech się pani nie martwi ja ją odprowadzę.
-No dobrze, ale tym razem bierzesz kasę od siebie.
-Nie musi, ja płacę.
-To widzę, że to nie jest zwyczajne wyjście do kina, tylko randka. - uśmiechnęła się do nas mama, a później wyszła z powrotem do ogrodu. 

Uśmiechnęłam się do Johna i dokończyłam śniadanie. Ubraliśmy buty, a później ja krzyknęłam.

-Wychodzę mamo!
-Dobrze! -usłyszałam i wyszliśmy.
Idąc trzymaliśmy się za ręce. Droga do centrum, gdzie było kino zajęła mi więcej czasu niż wtedy kiedy szłam z Catrin. Wiedziałam, że to przez Johna tak długo idziemy. Jednak żadne z nas nie narzekało. W połowie drogi przerwałam ciszę.
-Przyjdziesz do mnie jutro?
-A chcesz, żebym przyszedł?
-Chcę się z Tobą pożegnać i nie wiem kiedy mam to zrobić.
-Przyjdę.
-To dobrze. Będę czekać. 

Uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem. Tak doszliśmy do samego centrum. O dziwo mieliśmy zapas czasu. Dzięki czemu mogliśmy pochodzić po sklepach. John pokazywał mi bluzki z głębokim dekoltem na co ja tylko przecząco kiwałam głową. Po około pół godzinie poszliśmy do kina. John kupił bilety, a później jeszcze cole i popcorn. Weszliśmy do sali i zajęliśmy swoje miejsca. Kiedy zaczął się film John złapał mnie za rękę. Seans trwał prawie dwie godziny. Później z godnie z obietnicą John odprowadził mnie do domu. W drodze powrotnej również mnie przytulał do siebie. Nie wiedziałam już czy chciał, abym się mniej bała czy, żeby było mi cieplej. Udało mu się jednak zaradzić na obie opcje. Pod domem staliśmy i nie mogliśmy przestać się ze sobą żegnać. Pomógł nam deszcz, bo ja nie miałam zamiaru moknąć. Rodzice już spali kiedy przyszłam. Nie chciałam ich budzić, więc światło zapaliłam dopiero u siebie w pokoju. Szybko się przebrałam, zgasiłam światło. Wzięłam jeszcze telefon i położyłam się do łóżka. Zobaczyłam, że mam jedną nie przeczytaną wiadomość od John'a. Od razu ją otworzyłam.
John: Dobranoc moja księżniczko :*
Ja: Dobranoc już tęsknię za Tobą, a nawet nie wyjechałam jeszcze.
John: Ja też kochanie. Ja też.
Ja: Kocham Cię.
John: Kocham Cię.
Leżałam z zamkniętymi oczami i myślałam o dzisiejszym dniu oraz o jutrzejszym wyjeździe.

Przewrotny losOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz