Po raz pierwszy od dawna dobrze spałam. Kiedy się obudziłam on leżał obok mnie. Wystraszyłam się go, ale mimo wszystko nie wstałam z łóżka.
- Dzień dobry.-powiedział uśmiechnięty.
- Dzień dobry.-odpowiedziałam ospale.
- Jak Ci się spało?
- Dobrze, a co ty tu robisz?
- Chciałem tylko zobaczyć czy śpisz czy uciekłaś...
- Przecież powiedziałam, że tego nie zrobię.
- Wiem...Spojrzał mu w oczy i zrozumiałam, że on się za mną stęsknił. Dotknęłam jego twarzy, a on się uśmiechnął od ucha do ucha. Teraz i ja już wiedziałam, że mi go brakowało. Tego wszystko, bo czułam się tu jak w domu. Było mi dobrze po tym wszystkim co się stało. Leżeliśmy tak wpatrzeni w siebie, co jakiś czas się uśmiechając. W pewnym momencie Lu zbliżył się do mnie odrobinę, a ja od razu zorientowałam co chce zrobić i się odsunęłam.
- Wybacz Lu, ale to że wróciłam i Ci wybaczyłam to nie oznacza, że zapomniałam.
- Wybaczyłaś mi?
- Zastanawiam się nad tym...
- Przed chwilą powiedziałaś, że już to zrobiłaś...
- No dobra wybaczyłam, ale to nic nie zmienia...
- Dla mnie tak...Spojrzałam na niego zrozumiałam, że nie żartuje i wstałam z łóżka. Wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam. Później rozczesałam włosy, a następnie wróciłam do Lu.
- Idziesz coś zjeść?
- Jasne.- powiedział i razem zeszliśmy na dół.Jedliśmy w ciszy. Kiedy skończyliśmy poszliśmy razem na cmentarz. Lu kupił wkłady, kwiaty i uporządkowaliśmy grób. Potem on mnie zabrał do kina i kupił kwiaty dla mnie. Wróciliśmy późno do domu, więc od razu poszliśmy spać. Kiedy następnego dnia się obudziłam znowu leżał obok mnie. Zakryłam twarz rękami.
- Masz ochotę na kąpiel?
- Co?- spojrzałam na niego.
- Chcesz ze mną popływać?
- No w sumie czemu nie.
- To się przebieraj ja poczekam na dole.- powiedział i wyszedł z pokoju.Kiedy miałam pewność, że zszedł na dół wyjęłam strój i się przebrałam. Nie wiedziałam czy są jego rodzice, więc zarzuciłam sukienkę, a potem zeszłam na dół. Jak się okazało byliśmy sami, a kiedy wyszłam na ogród on już był w wodzie. Weszłam do wody w stroju.
- Wyglądasz pięknie.
- Tak zwłaszcza kiedy mam tak skąpe ubranie.
- Nie...
- Akurat.- powiedziałam i chlapnęłam go wodą i tak zaczęła się wojna. Po jakimś czasie on przestał mi oddawać.
- Dobra dość, poddaję się.
- Co tak szybko?
- Mam dość. - Po chwili rzucił się na mnie i oboje wylądowaliśmy pod wodą. Kiedy wróciliśmy na powierzchnię i mogłam wreszcie coś do niego powiedzieć.- Zwariowałeś?
- Latała przy tobie osa.
- Wystarczyło mi powiedzieć a nie wrzucać do wody.
- Pozwól mi naprawić mój błąd.- podszedł do mnie i przytulił. A oddalając się zatrzymał i pocałował mnie w usta. Przez chwilę staliśmy jakbyśmy byli z kamienia, a potem wyszliśmy na koc. Zjedliśmy kanapki i wypiliśmy sok a potem po prostu leżeliśmy obok siebie.- Co z nami będzie?- Lu przerwał ciszę odwracając się do mnie.
- A jak myślisz?- odwróciłam się do niego.
- Chciałbym żebyś była moją dziewczyną...
- W takim razie nią będę...- powiedziałam i pocałowałam go.Później przeszliśmy do domu, żeby się umyć i przebrać. Postanowiliśmy nie mówić nic rodzicom Lu. Baliśmy się, że nie zrozumieją naszej miłości i ja będę musiała wrócić do domu dziecka. Nie chciałam tam wracać pomimo wszystko. Kiedy już się ubraliśmy poszliśmy razem na cmentarz. Kupiliśmy znicze i kwiaty, a kiedy byliśmy nad grobem powiedzieliśmy moim rodzicom o tym, że jesteśmy razem im. Liczyliśmy, że chociaż oni to zrozumieją i zaakceptują. Oczywiście nigdy się tego nie dowiem, ale mama powtarzała, że dla niej najważniejsze jest moje szczęście, a przecież z Lu jestem szczęśliwa mimo wszystko. Po tej rozmowie wróciliśmy do domu i obejrzeliśmy film. Był o dziecku, które straciło rodziców. Płakałam, a Lu po prostu mnie przytulał. To było najlepsze co mógł dla mnie zrobić. Po obejrzeniu filmu jeszcze siedzieliśmy tam ok pół godziny. Wydawało mi się, że jesteśmy w niebie i tak się czuliśmy. Wtedy zrozumiałam, że nie wyobrażam sobie życia bez niego mimo, że nie było łatwo i do końca go jeszcze nie znam. Nie miałam siły wstać więc Lu po prostu mnie wziął na ręce zniósł do góry , a potem jeszcze przyniósł kolację.
- Chyba mnie za bardzo rozpieszczasz?- powiedziałam widząc truskawki w czekoladzie.
- A to źle?- patrzył mi prosto w oczy.
- Nie, ale nie jestem przyzwyczajona do tego?
- Mama Cię nie rozpieszczała?
- Ona tak...- znowu chciało mi się płakać.
- Czyli to przez tatę?
- Nie to przez dom dziecka Lu. Rodzice kochali mnie ponad wszystko, a ja nawet nie zdążyłam się z nimi pożegnać ani nawet powiedzieć, że bez nich to już nie będzie to samo.
- Przepraszam nie powinienem tak mówić...
- Teraz to się musisz postarać jeśli chcesz żebym Ci wybaczyła.- powiedziałam i odłożyłam jedzenie na bok.Zrozumiał co miałam na myśli i zaczął mnie całować i pieścić. Aż w końcu dotarł do blizny. Przejechał po niej palcem i jednocześnie przestał mnie całować.
- Mogę zobaczyć?
- Jak chcesz?
- Chce.- było już ciemno, ale wiedzieliśmy, że musimy być dyskretni więc on zapalił latarkę w tel i przyglądał się bliźnie.- Bolało?
- Masakrycznie i co nadal mnie chcesz po tych oględzinach?
- Nie wygłupiaj się to nie zmienia się tak od razu.Potem wrócił do całowania mnie, a potem kiedy chciał wyjść poprosiłam aby został. Wrócił, a ja wtuliłam się w jego tors...
CZYTASZ
Przewrotny los
Teen FictionDziewczyna, która miała wszystko. Rodzinę, przyjaciół, chlopaka. Poznajcie Jasmin, nastolatkę o blond włosach i brązowych oczach. Nigdy nie miała większych problemów czy to z rodzicami, czy pieniędzmi. Można by było powiedzieć, że jest to rodzina id...