Tego dnia dowiedziałam się, czy moja mama i tata żyją. Bardzo się tego bałam. Tym bardziej że wiedziałam od Catrin, iż trzy osoby nie żyją. Przez to wszystko byłam zmęczona i niewyspana. Nie miałam pojęcia, co teraz będzie. Czasami zastanawiałam się, czy, aby na pewno dobrze zrobiłam, prosząc lekarza o te informacje. Jednak musiałam to wiedzieć, aby móc dalej żyć. Moje dolegliwości nie były już, aż tak silne, ale pielęgniarka podała mi jeszcze leki. Mogłam również coś zjeść. Przez dwa miesiące oduczyłam się jedzenia, więc nie zjadłam nawet połowy posiłku, który mi podano. W szpitalu do niczego nie zmuszają, tak naprawdę mogłabym się wypisać, ale nie widzę takiej potrzeby. Wzięłam swój telefon. Oczywiście była na nim już wiadomość od Catrin.
Catrin: Jasmin nie wierzę w to, co się dzieje, ale mojego tatę wylano z pracy. Co prawda już dawno chciał ją zmienić, ale jakoś nie mógł nic znaleźć. Teraz znalazł i wylatujemy zagranicę. Przykro mi, trzymaj się.
Ja: Też nie mogę w to uwierzyć. W sumie od wczoraj nadziwić się nie mogę. Co do wyjazdu to uważaj na siebie. Jeśli będziesz mnie potrzebować, zawsze możesz dzwonić, pamiętaj.
Catrin: Ty też Jasmin. Zawsze będę o tobie pamiętać.
Najpierw John odszedł, teraz Catrin, kto jeszcze? - pytałam się w duchu. Była godzina odwiedzin. Do innych łóżek przyszli zatroskani bliscy. Wtedy poczułam się strasznie samotna i chciałam, aby mama albo tata, lub chociaż John był przy moim łóżku. Brakowało mi ich wszystkich po kolei i cieszyłam się, że mam chociaż zdjęcie Boba i Liliany. Byli na nim oboje objęci i tacy szczęśliwi. Przypominało mi się, że mama mi opowiadała, że są na nim tacy, ponieważ ona była w ciąży. Przez to wspomnienie z nieznanego mi powodu poleciała mi łza. Po odwiedzinach zaczęli przychodzić lekarze. Do mojej sali weszło dwóch. Jeden zajął się pacjentami po lewej stronie, drugi po prawej. Ja leżałam na środku, ale zauważyłam mojego lekarza z prawej strony. Po około pół godzinie nadeszła moja kolej.
- Dzień dobry, jak się dzisiaj pani czuje?
- Dzień dobry, dużo lepiej niż wczoraj.
- Dobrze, mam dla pani pewne informacje o rodzicach, ale najpierw chciałbym panią zbadać.
Zgodziłam się, kiwając głową. Lekarz zrobił to samo co poprzedniego dnia z wyjątkiem wymiany bandaży. Po badaniu znowu się odezwał.
- Pani rana świetnie się goi. Jeszcze prosiłbym, aby zgięła pani palce u prawej ręki choć trochę.
- Dobrze cieszę się, że jest lepiej - zgięłam troszkę palce. - Więcej nie mogę.
- Niech się pani nie przejmuje, proszę ją ćwiczyć. Myślę, że jeszcze z tydzień pani u nas będzie.
- Rozumiem. Panie doktorze, a co z moimi rodzicami? - widziałam, że lekarz spojrzał na mnie smutno.
- Pani rodzice nie żyją. Tata... cóż, natomiast mama... Była na stole operacyjnym.
- Jak to? - łzy spłynęły mi mimowolnie.
- Bardzo mi przykro, ale pani mama również miała krwotok wewnętrzny, tylko dużo bardziej rozległy niż pani, a co do taty... Został potrącony przez inny samochód. Nie miał szans, próbowaliśmy ich reanimować i robiliśmy wszystko co w naszej mocy.
- Czy mógłby pan zostawić mnie samą? Proszę.- powiedziałam przez łzy.
Dopiero kiedy lekarz wyszedł, przestałam się kontrolować i rozpłakałam na dobre. Teraz już wiedziałam, czego mi tak strasznie brakowało. Dlaczego ja, co ja takiego zrobiłam, pytałam się w duchu, płacząc jeszcze bardziej. Nie miałam pojęcia, co się ze mną teraz stanie i nawet nie chciałam o tym myśleć. Wiedziałam na razie tylko jedno, że skoro moi kochani rodzice nie żyją, to muszę wiedzieć, gdzie są pochowani. Postanowiłam jeszcze raz poprosić o pomoc lekarza na następnej wizycie. Płakałam teraz w poduszkę, bo zrobiło się późno i inni już zasnęli. Ja jednak wiedziałam, że najprawdopodobniej kolejną nockę mogłam nie przespać. Miałam ochotę tylko płakać, choć brakowało mi już łez. Mojego cierpienia nie dało się opisać. Mimo wszystko nie chciałam się zabić, ale miałam ochotę ubrać się na czarno i tak chodzić. Pomyślałam sobie, że może to jest jakaś kara albo może ktoś chce, abym cierpiała. Nie miałam pojęcia czy miałam jakiś wrogów, którzy mogliby coś takiego zrobić. Głupie zrządzenie losu, pomyślałam. Uświadomiłam sobie, ile rzeczy im nie powiedziałam. Chciałabym cofnąć czas i sprawić, aby choć jedno z moich rodziców przeżyło. Żałowałam, że nie mogę tego zrobić i powiedzieć chociaż do nich „kocham was". Po tych przemyśleniach na nowo płakałam. Zrozumiałam jacy byli dla mnie ważni, szkoda tylko, że za późno. Wszyscy po kolei, nawet dziadkowie. Przypomniało, mi się jak mama, weszła smutna do pokoju i już wtedy wiedziałam, że nie ma dobrych wieści. Kiedy się dowiedziałyśmy, obie płakałyśmy sobie w ramionach. Już mi tak strasznie brakuje jej i taty. Pamiętam jeszcze tylko jedną sytuację, kiedy tak razem z mamą płakałyśmy. Była ona w ciąży, miałam mieć braciszka, ale mama niestety poroniła. Opowiadała mi, że kilka razy straciła dziecko i zrezygnowali. Nigdy mi nie brakowało rodzeństwa, nawet wtedy, kiedy widziałam innych, którzy mają lub mówią o swoim rodzeństwie. Teraz oddałabym wszystko za brata lub siostrę. Rozpłakałam się jeszcze bardziej, a potem zasnęłam.
CZYTASZ
Przewrotny los
Teen FictionDziewczyna, która miała wszystko. Rodzinę, przyjaciół, chlopaka. Poznajcie Jasmin, nastolatkę o blond włosach i brązowych oczach. Nigdy nie miała większych problemów czy to z rodzicami, czy pieniędzmi. Można by było powiedzieć, że jest to rodzina id...