Stałam jeszcze chwilę i patrzyłam na miejsce, w które miałam zamiar pójść. Nagle usłyszałam szelest, odruchowo schowałam się za drzewo. Tchórz pomyślałam, ale wolałam nie ryzykować. Patrzyłam na miejsce, z którego ewidentnie docierały do mnie kroki. Po około pięciu minutach z lasu wyłoniła się postać. Było już ciemno, więc widziałam tylko jego sylwetkę zmierzającą ku szopie. Wszedł do środka co upewniło mnie o tym, aby tam nie iść. Wyszłam z ukrycia i poszłam w stronę domu dziecka. Kiedy byłam koło cmentarza postanowiłam tam wejść. Wymagało to ode mnie nie lada odwagi, ale myśl, że karą może być zakaz przychodzenia tam pomógł mi. Weszłam tam i szybko znalazłam grób rodziców.
*Mamo...Tato... Jednak nie jestem, aż tak odważna jak myślałam... Muszę wrócić do domu dziecka, bo nie wiem co mam ze sobą zrobić. Przyszłam tu, bo obawiam się, że jak wrócę to będę miała karę i nie będę mogła was odwiedzić. W końcu złamałam prawie najważniejszą zasadę, która panuje w domu dziecka.
Po tej rozmowie wyszłam szybko z cmentarza. W drodze powrotnej zjadłam swój prowiant. Po kilkunastu minutach stałam przed domem dziecka. Zastanawiał am się czy dobrze robię, ale nie miałam dokąd pójść. Weszłam na plac obiektu, nikogo nie było. W końcu było już późno. Szczerze miałam nadzieję, że wszyscy śpią i uda mi się przejść niezauważoną. Otworzyłam cicho drzwi i na paluszkach zmierzałam do swojego pokoju. Kiedy byłam już na swoim piętrze, usłyszałam za sobą głos opiekuna.
- Stój. Co ty tu robisz tak późno powinnaś być dawno w łóżku.- rozpoznałam opiekuna, któremu uciekłam. Cholera- pomyślałam.
- Wiem bardzo przepraszam, już idę do mojego pokoju.- powiedziałam nie odwracając się i tym samym liczyłam, że nie pozna mnie.
- Zanim pójdziesz odwróć się.Wykonałam jego polecenie, a on oślepił mnie latarka przez co podniosłam rękę na wysokość oczu. Teraz już nie mam żadnych szans- pomyślałam.
- Jasmin? Szukałem cię wszędzie, gdzie byłaś?
- Na cmentarzu.- odpowiedziałam szybko.
- Byłem tam i nie było cię...
- Niech się pan na mnie nie gniewa... chciałam pobyć trochę sama z rodzicami... oczywiście znam zasady i wiem, że je złamałam....
- Och Jasmin idź już lepiej do siebie... niestety będziesz musiała ponieść konsekwencje swojego zachowania...
- Rozumiem... przepraszam.- powiedziałam i weszłam do swojego pokoju.Położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam. Byłam bardzo zmęczona tym chodzeniem w te i z powrotem. Obudziłam się dopiero rano. W pokoju nikogo nie było co mnie na początku zmartwiło. Spojrzałam na zegarek była pora śniadania, więc już wszystko zrozumiałam. Szybko się ogarnęłam i dołączyłam do reszty. Dzisiaj miał być ten sądny dzień. Nikt póki co mnie nie wołał, aby oświadczyć jaką będę mieć karę. Po śniadaniu jak zwykle wyszliśmy na dwór, a jak zwykle usiadłam pod drzewem i czytałam książkę. Jednak nie mogłam się na niej skupić. Przyszły dzisiaj aż trzy rodziny co mnie trochę zaskoczyło. Jedna z nich wyglądała dość nietypowo. Właśnie ta rodzina patrzyła na mnie, a opiekunka coś im mówiła. Zapewne, dlaczego tu jestem, i że sprawiam kłopoty... Patrzyli się na mnie jeszcze chwilę, a potem gdzieś poszli z opiekunką. Pewnie podpisać papiery, które upoważnią ich do "idealnego dziecka". Kiedy zobaczyłam opiekunkę po raz drugi widziałam, że szuka kogoś wzrokiem. Oparłam się o drzewo i zamknęłam oczy. Siedziałam tak dopóki nie usłyszałam kogo woła opiekunka.
- Jasmin!? Gdzie ty jesteś?
Dopiero wtedy wstałam i wyszłam zza drzewa ukazując się opiekunce.
- O jesteś... choć będziesz mieć nowy dom.- powiedziała, a niepewnie do niej podeszłam.
- Niech pani nie żartuje.
- Wiem, że to dla ciebie dziwne Jasmin, ale to prawda.
- A co z konsekwencjami?
- Twoi nowi rodzice się tym zajmą, dlatego właśnie możesz od razu iść do nowego domu...
- Odwiedzi mnie pani?
- Ja nie, ale ktoś na pewno. Jasmin mam coś dla ciebie myślę, że się ucieszy ta rzecz.
- Co to takiego?Opiekunka włożyła mi coś do ręki. Kiedy ją otworzyłam zobaczyłam wisiorek z koniczynką. Dokładnie taki jaki podarowali mi rodzice na piętnaste urodziny. Ze szczęścia nie powstrzymałam łez i zaczęłam ją przytulać oraz dziękować. Kiedy się trochę uspokoiłam, założyła mi go na szyję. Poszłam do swojego pokoju i zabrałam swoje rzeczy. Gdy wróciłam na dół "nowi rodzice" już na mnie czekali. Kiedy już prawie wyszliśmy, odwróciłam się jeszcze i pomachałam opiekunce. Wsiadłam wraz z moimi....yyy.... rodzicami do samochodu i pojechaliśmy do domu...
Po około pół godzinie jazdy dotarliśmy na miejsce. Ostrożnie wysiadłam z samochodu. Dom był nie wielki i prosił się o od malowanie. Najwyraźniej nikt z domowników nie dbał o to. Weszłam do środka było strasznie ciasno. Jednak największym zaskoczeniem było to, że dom nie miał ogrodu. Kuchnia również była mała i skromna. Nie mieli nawet zmywarki, pewnie są biedni - pomyślałam. Było mi przykro z ich powodu. W salonie był mały telewizor. Każdy z pokoi wydawał mi się mniejszym. Dom w ogóle składał się z sześciu pomieszczeń. W moim pokoju było łóżko, stary komputer i szafa. Szczerze wyglądał trochę strasznie i bałam się tam spać. Wolałabym wrócić do domu dziecka tam przynajmniej się nie bałam.... Nie wiedziałam też jak mam się do nich zwracać mamo?tato? Przecież nie są dla mnie prawdziwymi rodzicami.....
CZYTASZ
Przewrotny los
Fiksi RemajaDziewczyna, która miała wszystko. Rodzinę, przyjaciół, chlopaka. Poznajcie Jasmin, nastolatkę o blond włosach i brązowych oczach. Nigdy nie miała większych problemów czy to z rodzicami, czy pieniędzmi. Można by było powiedzieć, że jest to rodzina id...