Rozdział 12

24 3 3
                                    

- Zwariowałeś, śledzisz mnie?- zapytałam zaskoczona.
- Nie no co ty, ale przecież chcesz odkupić mi koszule, chyba że wolisz kawę, jak wiesz nie chodzę w byle czym....
- Dzięki, ale nie stać mnie na kawę. Śpię pod mostem nie wiem czy wiesz...- ostatnie zdanie powiedziałam ciszej.
- Nie wiedziałem.- widziałam, że się speszył i zastanawia jak poprawić swoją sytuację.- Przepraszam za to co powiedziałem, ale na prawdę możesz u mnie zamieszkać.
- Co ty na żartach się nie znasz?- zaczęłam się śmiać, od dawna się nie śmiałam, więc było mi miło.
- To ci się udało, ale kłamać nie umiesz, może gdyby nie to twoje nagłe chowanie w ręce zapałek nic bym nie zauważył.... Skoro ty mi nie kupisz koszuli to ja chcę kupić ci ciuchy, bo te są przeze mnie zalane. Przysięgam, że niechcący...
- Dobrze zgadzam się, ale mam jeden warunek i to ja na ciebie wpadłam za co bardzo przepraszam...
- Jaki warunek? Nic nie szkodzi uwierz...- powiedział patrząc mi w oczy.
- Ubranie musi być czarne ...
- No nie... czemu?
- Bo mój ulubiony kolor to czarny.- skłamałam.
- No okey, mój ulubiony kolor to zielony.
- Będziemy tak siedzieć i gadać czy pójdziemy po te rzeczy.
- Ja też mam warunek.- powiedział jak wstaliśmy.
- Tak?
- Założysz wszystko czarne co ci podam...
- Dobra o ile nie będzie to sexy bielizna....
- Dobra...

Po tych słowach poszliśmy w stronę galerii handlowej, bo tam było dużo sklepów. O dziwo mój nieznajomy nawet mi się nie przedstawił, ani ja jemu. To trochę dziwne, ale czułam się jakbym znała go od lat. Po około trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do sklepiku, wzięłam kilka rzeczy, które mi się spodobały i kątem oka widziałam mojego nieznajomego przy wieszakach. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że on nawet nie wie jaki ja mam styl i nawet nie spytał o to... W końcu przyszedł do mnie on i dał mi kilka wybranych przez niego rzeczy, a następnie poszłam do przymierzalni. Najpierw z grzeczności ubrałam się w to co wybrał mój towarzysz. Oczywiście była to czarna mini, w którą ledwo się wbiłam.

- Nie pokaże ci się w tym... jest za opięte...
- Nie przesadzaj... a po za tym złamiesz umowę jak mi się nie pokażesz...
- Po za tym taka sukienka wymaga szpilek a nie trampek...
- Jaki masz rozmiar buta?
- 38, ale po co ci to?- nie uzyskałam odpowiedzi, ale po chwili dostałam szpilki w swoim rozmiarze. Ostrożnie je założyłam, na szczęście umiem chodzić na szpilkach. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam do niego...- I jak?- zapytałam.
- No wiesz, gdybyś na mnie wpadła w takiej sukience i powiedziała mi, że nosisz bieliznę z Calvina Klina zapewne bym ci uwierzył...
- Na prawdę?- podeszłam bliżej lustra i przejrzałam się.
- Ooo tak...- dopiero wtedy spojrzałam na niego i zauważyłam, że nie odrywa ode mnie wzroku...
- Dobra to przymierze coś jeszcze.- powiedziałam chowając się do przymierzalni. Założyłam teraz mój wybór. Była to czarna bluza z długim rękawem i leginsy.- I jak?
- Coś czuję, że nic nie przebije tej czarnej mini...
- Nie kupię jej...wiesz o tym?
- Ty nie, ale ja ci ją kupię łącznie z szpilkami...
- Proszę cóż za okazja...

Przymierzałam jeszcze kilka rzeczy i oczywiście kupił mi sukienkę oraz jedno z ubrań, które sama sobie wybrałam. Później poszłam do łazienki i tam się przebrałam. Pomimo zakupów poszliśmy do jeszcze jednego sklepu. Wtedy udało się mojemu nieznajomemu namówić mnie na założenie kolorowej sukienki.

- Teraz to wyglądam jeszcze gorzej niż w tej czarnej...- powiedziałam ubierając moje szpilki.
- To w takim razie musisz koniecznie mi się pokazać.- odpowiedział mi, a ja zaczęłam się śmiać. Kiedy się opanowałam wyszłam do niego. Sukienka tym razem była rozkloszowana i idealnie na mnie pasowała.
- I co?- zapytałam patrząc na siebie w lustrze i nie czułam się dobrze w tych kolorach.
- Wiesz masz rację w czarnej było ci lepiej, ale kupię ci tą bo wygląda na tobie o wiele lepiej niż na wieszaku...
- Nie... ie kupisz mi jej... i tak jej nie założę serio...
- Powiedz mi dlaczego?- podszedł i złapał mnie za rękę. Nie powinnam mu na to pozwalać. Widziałam, że zawiesił wzrok na mojej ręce. Od razu zorientowałam się na co tak patrzy cofnęłam rękę.
- Lepiej pójdę się przebrać.- weszłam do przymierzalni i szybko się przebrałam.

Kiedy wyszłam z przymierzalni nie było go. Wiedziałam, że ten dzień był za piękny. Gdy wyszłam z galerii zobaczyłam nieznajomego siedział na ławce. Podeszłam i usiadłam koło niego.

- To nie jest tak jak myślisz i jak to wygląda...- spojrzał na mnie, ale teraz zupełnie inaczej jak na inną osobę.
- To wytłumacz mi proszę.
- Nie mogę, zabronili mi o tym mówić...
- Kto?
- Moi nowi rodzice...
- Nowi?
- To dłuższa historia, ale oni grożą mi... nie mogę tego zgłosić, bo mam bliznę na ręce.
- Chcesz powiedzieć, że oni ci to zrobili?
- A pomyślałeś, że sama to zrobiłam?
- Wiesz nie znam cię...
- Ja ciebie też...nawet nie wiem jak masz na imię...
- Lucas .
- Jasmin.
- No to teraz ci pomogę z tym wszystkim...
- Nie chce cie w to mieszać Lucas ... nie możesz mi pomóc przykro mi muszę iść i nie idź za mną.- Wstałam i odeszłam w stronę cmentarza.
- Cześć Jasmin.- usłyszałam za sobą, ale nie odwracałam się... Lucas...gdyby znał całą prawdę uciekłby...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Notka od autora

Kochani bardzo przepraszam, ale mam wesele brata i zupełnie o dodaniu rozdziału zapomniałam. Ostatnio nie mogłam się skupić i stąd moje częste nie dodawanie rozdziałów...

Przewrotny losOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz