Rozdział 23

10 3 0
                                    


- To tak jak ja od wczoraj nie mogę się nadziwić... Czemu mi nie powiedziałeś kim są twoi rodzice?
- Nie pytałaś...
- To i tak nie ma najmniejszego znaczenia...
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Lu nic z tego nie będzie... przecież ja jestem twoją siostrą...
- Nie jesteś biologiczną, więc możemy być razem nie przejmuj się...
- A co jeśli twoi rodzice odkryją prawdę i oddadzą mnie do domu dziecka?
- Nie wybaczył bym im tego do końca życia,a po drugie jestem pełnoletni i bym Cię zaadoptował...
- Lu głuptasie sam nie mógłbyś tego zrobić...
- No wiem.... To jeśli będą chcieli Cię odesłać to przyjdziesz tu.
- Czekaj czy ty masz zamiar powiedzieć im o nas?
- Najwyższa pora... no chyba, że nie jesteśmy już parą.
- Powiedz mi co zrobiłeś swojemu koledze...
- A czy to ważne?
- Dla mnie tak...
- Trochę zamieszałem w jego życiu... jego dziewczyna go zdradzała, a on głupi mi nie uwierzył, więc pokazałem mu przerobione zdjęcie. Kiedy wróciła jego dziewczyna przyznała się do wszystkiego nawet bez zdjęcia... rozeszli się...
- Nie wiem co jest gorsze to czy jakbyś dał mu po mordzie...
- Na internecie nie ma już tego filmiku...
- Ale Ci co go widzieli będą o nim mówić...
- Wiem i lepiej będzie jak powiemy prawdę moim rodzicom
- No dobra to chodźmy...

Po około pół godziny byliśmy już u niego w domu. Poszłam się przebrać do góry. Po zimnej nocy Lu dał mi swoją bluzę. Nie dość, że było mi w niej ciepło to jeszcze pachniała nim. Nadal źle się czułam i nie potrafiłam domyśleć się co mi właściwie jest. Usiadłam na schodach nie miałam odwagi być z nim. Bardzo się denerwowaliśmy całą sytuacją. Ostatecznie Lu poszedł do salonu gdzie jego rodzice oglądali telewizję.

- Mamo... tato... mam wam coś ważnego do powiedzenia...- ktoś wyciszył telewizor.
- Słuchamy Cię synu...- powiedziała mama Lu.
- Ja i Jasmin... my jesteśmy razem...
- Jak to razem?- zapytał zdziwiony tata Lu.
- Jesteśmy parą tato...
- Jasmin mogę Cię tu prosić?!- powiedziała Susann. Po chwili namysłu zeszłam na dół, a następnie weszłam do pokoju. Lu wyciągnął do mnie rękę, więc ją załapałam. - Jasmin co czujesz do naszego syna?
- Kocham go.- odpowiedziałam bez zawahania
- No to w takim razie jestem zmuszona....
- Mamo jeśli Jas będzie musiała odejść to ja idę z nią...
- Luce... ja tylko chciałam powiedzieć...
- Mamo,a ja nie żartuje i mówię całkowicie poważnie... nawet jestem spakowany...
- Lucasie Montrose!! Czy łaskawie dasz mi dokończyć zdanie?- zauważyłam, że Lu się wyprostował.
- Oczywiście wybacz mamo...
- Dziękuję... chciałam powiedzieć, że nie jestem najszczęśliwsza na świecie, ale nie mam zamiaru po tym wszystkim co się zdarzyło i co wiem nakazywać Jasmin stąd odejść.
- Ale no mamo... zaraz...co?... Jas może zostać?
- Oczywiście synu... prawdziwa miłość nie patrzy na przeszkody, a po za tym Jas jest dla nas jak córka... kochamy ją...- odezwał się ojciec Lu.

Na jego słowa poleciały mi łzy. Dobrze mieć poza rodzicami jeszcze kogoś kto Cię pokocha. Lu przytulił mnie, a w jego ślad poszli jego rodzice. Później zjedliśmy razem kolację, a następnie poszliśmy na cmentarz. Wszyscy stwierdziliśmy, że pójdziemy na kawę i ciasto. Moje samopoczucie się nie poprawiło i wreszcie stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić, więc ja postanowiłam iść do apteki, a cała reszta do kawiarni poszła zająć miejsce. Kiedy w aptece powiedziałam jak się czuje ekspedientka podała mi test ciążowy. Wzięłam go do ręki, która cała się drżała. Kasjerka zaproponowała, że mogę skorzystać z łazienki jeśli tylko chce. Byłam w ogromnym szoku i tylko pokiwałam twierdząco głową, a ona zaprowadziła mnie do łazienki. Kiedy zrobiłam test wyszłam z niej okazało się, że jestem w ciąży! Byłam otumaniona tą wiadomością i sama nie wiem kiedy doszłam na cmentarz. Powiedziałam o tym wszystkim rodzicom i zaczęłam płakać nie wiedziałam czy dam sobie radę z niemowlakiem i co powiedzą rodzice Lu. Po około dziesięciu minutach dołączyłam do całej reszty, udając że wszystko jest ok, a test wyrzuciłam do śmietnika po drodze. Kiedy zjedliśmy swoje zamówienie wróciliśmy do domu. Postanowiłam powiedzieć Lu o dziecku i razem zdecydujemy co dalej. Jednak kiedy tylko wróciliśmy jego tata zawołał go, a ja zostałam sama z jego mamą. Wiedziałam, że Lu będzie się bał powiedzieć mamie, więc ja stwierdziłam, że to zrobię...

- Susann... czy ja mogę Ci coś powiedzieć, ale nie powiesz Lucowi?
- Jasne mów o co chodzi...
- Bo...yyy...ja...ja jestem w ciąży...
- Jasmin powiedz, że to żart...
- Niestety nie...Nie powiedziałam jeszcze o tym Lu, ale dziś to zrobię...
- Od kiedy wiesz?
- Jak poszłam do apteki...
- Rozumiem powiedz Lu, a ja Mikowi.
- Dobrze powiesz mu, że jestem u siebie.
- Jasne Jasmin powiem.

Tak jak powiedziałam tak zrobiłam, a kiedy byłam u siebie położyłam się w łóżku i czekałam na niego. Leżałam tak jeszcze około pół godziny zanim Lu przyszedł i położył się obok mnie. Długo z nim rozmawiałam i w końcu zdecydowałam mu powiedzieć.

- Lu ja muszę Ci coś powiedzieć...
- Coś się stało?
- Nie...
- To o co chodzi?
- Nie wiem jak ci to powiedzieć...
- Jasmin nie bój się mów...
- To może Ci pokażę...daj rękę...- kiedy podał mi rękę położyłam ją na brzuchu.
- Nie...nie możliwe...
- A jednak...jestem w ciąży Lu...
- Z kim?
- Z tobą Lu...będziesz ojcem...
- Jasmin i jak ty sobie to wyobrażasz... co powiedzą rodzice?
- Nie wiem, a twoi rodzice już wiedzą...

Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, a potem zeszliśmy na dół. Jego rodzice powiedzieli nam, że nam pomogą z dzieckiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Notatka od autora

Witam chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy czytają losy Jasmin i są z nią od początku i ze mną. To już jest koniec mojego opowiadania. Jeszcze raz dziękuję wszystkim. :)

Przewrotny losOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz