Musa
Tego się nie spodziewałam. Jestem tak szczęśliwa, że ciocia i wujek pozwolili mamie tutaj pracować. Został mi jeszcze jeden rok i kończę szkołę średnią, dlatego zależy mi na tym, żeby skończyć szkołę w jednym miejscu. Niby mój wygląd stwarza pozory osoby bogatej i nieprzejmującej się niczym, ale tak naprawdę jest całkiem inaczej.
- Jak ci się podoba twój pokój? - spytała mama, wchodząc na strych.
Tak podobnie, jak Marinette mam pokój na poddaszu, właściwie mieszkamy w tym samym budynku, ale po przeciwnych stronach bloku. Pokój może nie był idealny, szare ściany, podłogi były z parkietu, ale nie było widać ich dawnej świetności. Teraz ten pokój wygląda nędznie, ale kiedy z nim skończę będzie idealny.
- Jest całkiem ładny.
- Ale...
- Muszę go jakoś wykończyć i będzie idealny.
- Wiesz, że...
- Nie mamy na to pieniędzy. Ale nie zawsze do wystrojenia pokoju trzeba kasy.
- Mam rozumieć, że uruchomisz swój talent architekta wnętrz.
- Dokładnie mamo - odparłam i przytuliłam się do niej.
- Jak się czujesz?
- Nie jest źle, ale też nie dobrze.
- Za niedługo wszystko się ułoży - pocieszyła mnie, dała mi buziaka w czoło i zeszła na dół.
Hmm, czas wpuścić do pomieszczenia trochę magi.
- Dedlak - powiedziałam po cichu, łańcuszek z czerwonym kryształem zaświecił się i zniknąłby po chwili wrócić do mnie w formie mikrofonu.- Czas trochę tutaj odmienić wnętrze.
Machnęłam mikrofonem, większość ścian pokryłam białym kolorem a kilka z nich pokryłam kolorem miętowym i fioletowym, na jednej ze ścian namalowałam idealne odwzorowanie Londynu, a na innej utworzyłam Big Bena w kolorze miętowym. Większość mebli, które wyczarowałam były białe, tylko dwa fotele miały kolor wypłowiałego granatu, dywan był biały i puszysty, a poduszki różnego koloru. Na drzwiach szafy z ubraniami pojawiło się lustro, a okna pokryły małe, fioletowe zasłonki.
- No teraz mogę powiedzieć, że jest to mój pokój - mruknęłam i rozejrzałam się wokół.
Czegoś mi tutaj brakuje. A no tak, machnęłam jeszcze raz mikrofonem, a na ścianie pojawił się czarny cień gitary.
Teraz jest idealnie.
- Wracaj do dawnej postaci - powiedziałam, a mikrofon na powrót stał się łańcuszkiem.
Swoją drogą trzeba przyznać, że jestem dość dziwna, używam magicznego łańcuszka do takich rzeczy, ale co innego mi pozostało.
Swoją drogą trzeba przyznać, że jestem dość dziwna, używam magicznego łańcuszka do takich rzeczy, ale co innego mi pozostało. Nie jestem w Londynie więc nie mam kogo ratować. Tak mieszkając w Londynie byłam super bohaterką o imieniu Melody, ale teraz mieszkam tutaj. Nie wiem jak ludzie stąd by zareagowali na rewelację, że istnieje coś takiego jak super bohater. Tak à propos obiecałam sobie, że tym razem nie zawalę szkoły. Więc nie mogę sobie pozwolić, przynajmniej na razie na bycie super bohaterem.
Dobra koniec rozmyślania, czas iść spać, jutro jest mój pierwszy dzień szkoły i nie mam zamiaru wyglądać jak dno z powodu niewyspania się.
Wzięłam swoją piżamę, skierowałam się do łazienki, odbyłam szybką toaletę i wróciłam do pokoju, gdzie od razu położyłam się do łóżka i zasnęłam.
Mamy drugi rozdział, jadę z tym, jak burza :)
Mam nadzieję, że się wam podoba. Akcja powoli zaczyna się rozwijać, ale spokojnie już za niedługo będzie coś więcej niż tylko opisy.
Lecę pisać kolejny.
YOU ARE READING
The Guards
FanfictionMarinette i Adrien ciągle ratują Paryż jako Biedronka i Czarny Kot. Jednak długo nie trwa ich praca w dwuosobowym zespole, dołączają do nich Melody i Nico. Ta dwójka jest na prawdę dziwna, a ich zdolności zadziwiają wszystkich. Jak potoczą się ic...