#12

160 10 1
                                    

Musa

Jest udało się!

Nie wierzę!

Nie tylko pomogłam Biedronce i Kotu, ale także poznałam Nico, który posiada moc Chaosu.

- Miałeś rację - zwróciłam się do Cygnusa.

- Zawsze ją mam. Ja się czujesz?

- Trochę jak po misji z Volpiną i Bee - odparłam i usiadłam na łóżku.

Cóż zapomniałam wspomnieć, że Nico jest na prawdę przystojny. Szkoda tylko, że tak samo jak ja nie wygląda tak w realu jak po przemianie. Jestem wdzięczna mocy za to iż nie muszę wbijać się w taki strój jak Kot czy Biera, wolę mój ludzki wygląd niestety ten jest całkowicie nie podobny do mojego charakteru.

- Musa!

Nie błagam tylko nie teraz!

Szkoda tylko, że nikt tak u góry nie słucha mojego błagania. Do pokoju weszła mama widać było, że jest bardzo zdenerwowana.

- Co się stało?

- Jak mogłaś się zmienić! Przecież wiesz dobrze, że to niebezpieczne. Poza tym nikt nie powinien się o tobie dowiedzieć!

- Mack, to ja ją tam wysłałem - powiedział Cygnus.

Mama spojrzała się zaskoczona na łabędzia.

- Obiecałeś, że nie będzie tego robić!

- Powiedziałem, że się postaram. Niestety nic nie mogę zrobić. Nie mogę zmienić jej przeznaczenia.

- Przeznaczenie nie ma tu nic do rzeczy.

- Ma. Najpierw pomagała Volpinie i Bee, a teraz ma wraz z Chaosem pomagać Biedronce i Czarnemu Kotu.

- Chaos też tutaj jest?

- Tak. Mack to nie jest przypadek i dobrze sobie zdajesz z tego sprawę.

Mama wzięła dwa głębokie oddechy i usiadła koło mnie na łóżku.

- Po prostu się boję - wyjaśniła.

- Ja też mamo, ale nie zmienisz tego co jest mi przeznaczone.

- Wiem.

Przytuliła mnie mocno. Przerażały ją te misje, kiedyś ona się tym zajmowała jednak kamień musiał zostać przekazany dalej. Zdaje sobie sprawę jakie te misje są niebezpieczne, dlatego stara się bym nie musiała często się zmieniać.

- Będzie dobrze.

**************

Z wielką niechęcią wstałam z łóżka. Nienawidzę chodzić do szkoły, ale niestety muszę. Niechętnie wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki, spojrzałam w lustro i o mało nie dostałam zawału. Włosy odstawały mi na wszystkie strony, pod oczami miałam worki, a najgorsze było to, że na nosie zrobił mi się wielki pryszcz.

Jak ja się tego pozbędę! Przecież nie mogę iść tak do szkoły!

Westchnęłam ciężko i zdjęłam łańcuszek, rzuciłam nim do góry i powiedziałam.

- Dedlak.

Po chwili w moich rękach znalazł się mikrofon, machnęłam nim raz w oku siebie. Po chwili stałam przed lustrem z idealnym makijażem, ułożonymi włosami i w jednym z moich ulubionych kompletów ciuchów (Nie żebym nie lubiła sukienek, po prostu to nie mój styl) A co najważniejsze nie miałam tego pryszcza.

Z uśmiechem na ustach wyszłam z łazienki, ówcześnie przywracając Dedlaka do poprzedniego stanu. Spakowałam do małej czarnej torebki potrzebne mi rzeczy i skierowałam się do kuchni, gdzie już czekała na mnie mama.

- Nie możesz chociaż raz ubrać się normalnie?

- Znasz mnie mamo, to nie byłabym ja - odparłam na co ona ciężko westchnęła.

Wiem, że jest jej ciężko po rozstaniu z tatą, a ja jej tego nie ułatwiam. Ale nie mogę zmienić stylu ubierania! Wyraża on to jak się czuję, a dzięki ojcu czuję się jak...No właśnie jak?

Jak buntownik żądający czyjejś uwagi.

Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi, chwyciłam szybko banana dałam mamie buziaka i skierowałam się w stronę drzwi.

Otwarłam je z uśmiechem na twarzy, który po chwili zniknął.

Przede mną stał...

Mamy już dwunasty rozdział :)

Kurde szybko mi jakoś idzie to pisanie ;)

Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, zostawcie coś po sobie.

Lecę pisać kolejny pa


The GuardsWhere stories live. Discover now