#24

55 6 0
                                    

Musa

Biegaliśmy po dachach jak nie normalni goniąc naszego kolejnego złoczyńcę. Władczyni Ciem i Władca nie próżnują, dzięki nim mamy rozrywkę zapewnioną na długi czas. Niestety im dłużej z nimi walczymy tym bardziej stają się potężni, musimy szybko znaleźć jakiś sposób żeby ich pokonać bo inaczej może być za późno. 

- Biedrona uważaj - krzyknął Nico.

 Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy kolejnego złoczyńcę, tym razem byłam pewna że stworzyła go Władczyni Ciem, w końcu przypominał w połowie klasówkę.

- Masakra, im na prawdę się musi nudzić - stwierdziłam.

- Ej, wy źli. A macie popcorn chętnie sobie to z wami zobaczę - krzyknął Kot.

- Konie - warknęła Biedrona.

- Chciałem tylko rozładować napięcie - mruknął i uśmiechnął się.

Boże jaki on jest wpatrzony w Biedrę, to jest aż niewiarygodne. Dlaczego ona tego nie widzi? I wiecznie go zbywa?

- Nie wyszło ci i przestań zgrywać debila - mruknęła Volpina dolewając tym samym oliwy do ognia. 

Wiedziałam, że tak się to skończy one nie potrafią pracować i słuchać się innych w grupie. Jeszcze podczas walki w Londynie, każda z nas miała wydzielone swoje zadanie które zawsze wykonywała. Dzięki temu unikałyśmy takich sytuacji jak teraz.

- Volpina proszę nie teraz - powiedziałam. Dziewczyna tylko skinęła głową i skierowała się w stronę naszego nowego gościa.

- Deklu nie złapiesz mnie - krzyknęła i zaczęła biec w lewą stronę po dachach budynków.

- Idę z nią - powiedziała Bee

- Powodzenia - krzyknęliśmy, gdy dziewczyna biegła już w stronę przyjaciółki.

- Ja i Nico zajmiemy się Panem Ulem, wy zajmijcie się Destrukcją.

- Nie ma sprawy, powodzenia - powiedziała Biedrona i skierowała się w stronę złoczyńców, którzy stali spokojnie na dachu i się na nas patrzyli. Gdy tylko Biedronka skierowała się w ich stronę rozdzielili się. My pobiegliśmy za naszym kochanym Ulem a oni za Destrukcją.

- Coraz bardziej zaczyna być to wszystko pokopane - stwierdził Nico.

- Nie musisz mi tego mówić. Powoli zastanawiam się czy damy sobie radę.

- Musimy dać. Nie mamy innego wyjścia.


Volpina


Zaraz szlak mnie trafi! Ten dekiel nadal ucieka, w dodatku nie wiemy gdzie zmienił się w tego złego. Władczyni Ciem ostatnio przechodzi samą siebie. Nawet w Londynie nie była tak agresywna jak teraz. Czyżby szykowała coś wielkiego?

- Nie damy sobie same rady.

- Nawet tak nie mówi. Melody nam ufa tak samo jak reszta nie możemy ich zawieść - powiedziałam i rzuciłam się do walki z reklamą. Wbrew wszystkiemu reklamy potrafią być zabójcze, szczególnie jak walczą rzucając ulotkami na prawo i lewo. Walka z taką liczbą ulotek na których są przeceny jest po prostu niemożliwa.

- Volpina nie damy rady musimy się wycofać!

- Po moim trupie - warknęłam i po raz kolejny próbowałam uderzyć tego swoim fletem, ale to na nic. Zaczął sypać we mnie ulotkami było ich tak dużo, że powoli zaczynałam się w nich topić.

- Volpina! - krzyknęła Bee.

Do pełno reklam przez które nic nie widziałam, zaczęłam się w nich topić i nie umiałam wyjść.

- Daj mi rękę  - usłyszałam męski głos.



Witam was skarby. Tak, tak wiem rozdział powinien być dawno, ale nie miałam czasu. Najpierw wyjazd ze znajomymi nad morze, a teraz jeszcze zgubiłam telefon, przez co na nowo musiałam napisać ten rozdział. Pomimo tych przeciwności mam nadzieję, że wam się spodobał. Powoli zbliżamy się do końca tej książki zostało nam jakieś 5 rozdziałów i Eplog. Dlatego chcę wiedzieć, co myślicie o tej historii? Podoba wam się czy nie? Czy w przyszłości pisać coś podobnego?

Lecę pisać kolejny pa 

The GuardsWhere stories live. Discover now