#27

42 4 0
                                    

Marinette


- Witaj kropeczko - odwróciłam się i zobaczyłam Czarnego Kota.

- Witaj Kocie. Jak myślisz, co tym razem nasz czeka?

- Jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że tym razem nasza Ciemna Dwójka nie poszła na całość.

Też miałam taką nadzieję, ale wiem, że tym razem może być ciężko. Już ostatnio dali nam do zrozumienia, że potrafią walczyć z nami wszystkimi kartami. W dodatku Mistrza Fu już niema wiem, że nie wielki był jego wkład w naszych walkach, ale był moralnym oparcie. Może nie do końca moralnym, raczej chodzi mi o to, że był ktoś, kto dał nam te Miraculum i co jakiś czas nas doglądał. Sam fakt, że ktoś taki był dawał mi poczucie, że nie jesteśmy w tym sami. Teraz to spoczywa na nas, musimy w końcu dorosnąć i dokonać wybory, które mogą wpłynąć na cały świat.

- Kropeczko w porządku?

- Tak, przepraszam. Lećmy już - powiedziałam i zaczęłam biec po dachach. Już po niedługim czasie wpadliśmy na Pandę i Ottocjana, Bee i Volpinę.

- Wiecie może co się dzieje? - zapytałam się.

- Niestety nie, dopiero teraz przybiegliśmy - powiedziała Volpina.

Gdzieś w tle usłyszałam zgrzyty i jęki, obróciłam się i skoczyłam na kolejny dach. Rozejrzałam się w oku, by po chwili zobaczyć Melody Nico i Żółwia oraz Białego Wilka. Mistrz Fu dokonał więc wyboru, miejmy nadzieję, że tym razem wybór też był dobry.

- Chodźcie - powiedziałam i zaczęłam biedź w stronę naszych kumpli.

Nie musiałam długo czekać, wszyscy pobiegli za mną, zbliżając się do naszej czwórki dostrzegłam, że tym razem złoczyńcami była kobieta ubrana w sukienkę ślubną i facet w garniturze. Domyślam się, że nasi złoczyńcy to młoda para albo narzeczeni będący na przymiarce.


Musa


Walka z tą młodą parą nie należała do najłatwiejszych, zważywszy na to, iż ich moc jest silniejsza. Powoli zaczynam zastanawiać się, czy nasza Czarna Para nie połączyła czasem swoich mocy. Zawsze wydawało mi się, że jest to nie możliwe, ale biorąc pod uwagę ich siłę, powoli zaczynam rozważać takie wyjście. Dzięki, że byli z nami Żółw i Biały Wilk, bo inaczej mogłoby być ciężko.

- Może wam pomóc?!

- Byłoby dobrze Volpina - powiedziałam i po raz kolejny odbiłam welon pędzący w moją stronę. Nie musiałam długo czekać, by zobaczyć jak przyłączają się do nas.

- O nowi, jak im idzie? - zapytał się Czarny Kot.

- A jak myślisz Dachowcu - fuknęła Biała Wilczyca.

- Widać, że ktoś tu wysuwa pazurki.

- Skup się Kocie - powiedziała Volpina, atakując przy okazji kolejny welon.

- Musimy coś szybko wymyślić inaczej może być źle - mruknął Nico.

- Szczęśliwy Traf, Wrotki? Do czego mam ich użyć - powiedziała Biedra i zaczęła się rozglądać.

- Kropeczko pośpiesz się długo ich nie damy rady przytrzymać.

Niestety musiałam zgodzić się z Kotem, znaleźliśmy się w nieciekawym położeniu. Byliśmy w uliczce, która niestety za nami ma ścianę, w dodatku nasze małżeństwo zamknęło nam możliwość ucieczki na wprost, jedyne wyjście to ucieczka na dachy. Niestety ta ucieczka ma swój minus, jedna lub dwie osoby muszą zostać, by odpierać ataki dwójki, żeby reszta mogła uciec. Co gorsza, nie wiadomo czy nie polegną w tym starciu.

- Już wiem...




Witajcie po długiej przerwie. Wiem wiem ostatnim razem obiecałam, wam, że rozdział będzie szybko, ale przeceniłam się. Postaram się coś dodać, ale nic nie obiecuję niestety praca i przygotowanie do matury, nie dają mi dużo czasu na wytchnienie. Mimo to postaram się coś dla was dodać.

Do zobaczenia mordeczki  

The GuardsWhere stories live. Discover now