eighty

144 22 2
                                    

"Jest wtorek rano, wiecie co to znaczy!" Ogłasza Luke.

"Przyniosłam twoje głupie pączki, o które prosiłeś. Och, ale nie było już żadnych z białym lukrem i czerwoną posypką." Sarah odpowiada.

"Może dlatego, że nie poszłaś po mnie wystarczająco wcześnie, huh?" Jej szef nieco krzyczy.

"Koleś, uspokój się. Mam twojego specjalnego pączka." 

"Nie żartuj tak!" Śmieje się Luke.

"Tutaj, pozwól mi je wziąć." Calum oferuje, kiedy zabiera dwa pudełka pączków z jej dłoni.

Kiedy niesie je do kuchni, przypadkiem upada. Wszystkie pączki upadają i słychać mrożący krew w żyłach krzyk.

"Tylko nie pączki!"

Calum nieśmiało patrzy na swojego szefa, który posyła mu śmiertelne spojrzenie.

"Nie możesz jeść tutaj pączków. Posprzątajcie ten bałagan i wracajcie do pracy." Luke rozkazuje, masując swoje skronie, kiedy patrzy w dół i odchodzi.

Wszystko o czym myśli Calum to to, że wywrócił się przez pustą aktówkę Luke'a, więc jeśli by jej tam nie było nie upuściłby pączków.

"Więc przyniosę sobie swoje pączki." Mamrocze Calum, podnosząc pączki z ziemi.

"Calum, podaj mi pączka." Powiedział Michael.

"Ale one były na ziemi."

"Nie obchodzi mnie to. Daj mi tego, którego zwykle Luke ma." Żąda Michael.

Calum, o co go poproszono i Michael podchodzi do okna w biurze szefa. Upewnia się, żeby być na widoku, kiedy je zadowolony z siebie pączka.

Luke tylko patrzy na niego pustym wzrokiem, zanim trzepie go i odchodzi.

"Zemściłem się za ciebie. Nie ma za co." Mówi Michael, kiedy mija Caluma.

the office ➳ lashton (tłumaczenie)Where stories live. Discover now