Położyłem się na niewygodnej kanadyjce i rozmyślałem. Tak po prostu zaczęli być razem i wszystko jest w porządku. Gdybyśmy ja i Maddie byli tacy sami jak Jake i Kate, nasz dialog wyglądałby tak:
- Maddie, chcesz ze mną chodzić?
- Ok.
I koniec. Ale z nami jest inaczej. Trudno mi jest wykryć czy ona mnie lubi, czy może to jest coś więcej. Nie mam pojęcia.
- Zbiórka w miejscu komplementów! Prędko!
Brian ma dziwny głos. Pewnie to będzie coś ważnego.
MADDIE'S POV
- Chodzicie? Ze sobą?
- No tak. Ile mam ci jeszcze mówić?
- Przepraszam, ale po prostu trudno mi jest to pojąć.
- Okej, a teraz chodź, bo jest zbiórka.
Szybko wstałam i ruszyłam za Kate do drewnianego domku.
- To jest bardzo poważna sprawa, kochani. A mianowicie chodzi o długość pobytu na tym obozie.
Zaczęło się...
- Pewne osoby, które są właścicielami tej posiadłości nie pozwolili być nam tu przez następne dwa tygodnie. Wasi rodzice są już poinformowani. Musimy wyjechać stąd najwyżej za trzy dni. - kontynuowała.
Niemożliwe! Jak to 3 dni! Mogli dać nam chociaż tydzień...
- Za dwa dni trzeba zacząć się pakować. Wiem, że jest wam przykro, z resztą nam też, ale to jest konieczność. A teraz gra terenowa! Dlaczego większość nie jest przebrana...
Nie słuchałam jej już. Nie miałam zamiaru. Czy tak w ogóle można?
Co tym właścicielom tej parceli odwaliło?- Słabo, co nie? - Kate popatrzyła na mnie.
Jest cholernie źle, a nie słabo.
- Tylko słabo? Okropnie - odpowiedziałam całkowicie zdenerwowana.
Podniosłam się i skierowałam się w stronę wyjścia. Już widziałam, że ten dzień nie będzie należał do najlepszych. Po moim poliku spłynęła jedna łza. Nie trzeba było czekać długo, by zaczęły lecieć następne. Do końca nie wiedziałam dlaczego płaczę, ale jednak z drugiej strony rozumiałam to. Nie byłam zadowolona z tej wiadomości, a nawet byłam wkurzona.
Przysiadłam na materacu leżącym przy ognisku i myślałam. Nie do końca mogłam się skupić, bo z nieba zaczęły spadać krople wody. Zdziwiło mnie to, bo na tym obozie to jest pierwszy raz, gdy pada.
W szybkim tempie wróciłam do namiotu ciesząc się, że nie będzie tej głupiej gry terenowej.
- Dalej! Do namiotów! Gry terenowej nie będzie! - można było usłyszeć instruktora.
Chwyciłam za mój pamiętnik i zaczęłam pisać. Teraz potrzebowałam tylko tego. Nigdy nie musiałam nikomu niczego mówić, ani się zwierzać. Wszystkie troski, bóle, radości, zakochania przelewałam na kartkę.
"Drogi pamiętniku,
Jestem na obozie. Codziennie mamy tu jakieś niezbyt ciekawe zajęcia, gry czy biegi. Okazało się, że nie śpimy w hotelu, motelu czy czymkolwiek. Śpimy w namiotach, w którym jestem z Kate. Wszystko było w porządku, dopóki nie dowiedziałam się o tym, że kończymy obóz wcześniej. Jestem bardzo zła. Na początku nie chciałam jechać na ten obóz, to prawda, ale jednak trochę przywykłam do niego. Nie chcę wyjeżdżać, a tym bardziej za trzy dni!
Jest jednak powód dla, którego najbardziej nie chcę opuszczać obozu. James. Byłam ślepa. Nie widziałam tych rzeczy, które powinnam zauważyć już dawno temu. Sama w sobie dusiłam tą myśl, której za nic nie chciałam ujawniać. Zakochałam się w nim i to jest w stu procentach pewne. "
Zamknęłam pamiętnik i z powrotem schowałam go do torby. Było dopiero popołudnie, a ja czułam się jakby była druga w nocy.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć? - przyjaciółka wystrzeliła mi z pytaniem.
- Ale o czym?
- Nie dobijaj mnie.
- Chcesz wiedzieć coś o Jamesie to najpierw opowiadaj o Jake'u.
- Zaczęło się od statków, ale ja już wcześniej zaczęłam coś do niego czuć, tylko nie wiedziałam do końca co to było. Raz poszłam do jego namiotu i poważnie z nim porozmawiałam. Skończyło się na cudownym pocałunku, a od dzisiaj oficjalnie jesteśmy parą - uśmiechnęła się.
- To... to fajnie.
- Jak cię znam, to ty pewnie nie chcesz opowiadać o Jamesie?
- Wiesz...
- Wiem - przerwała mi.
Ulewa nasilała się z każdą minutą, a ja siedziałam z Kate nie mając pojęcia co ze sobą począć. Nie wzięłam żadnej książki oprócz mojego pamiętnika. Ponownie wyjęłam go, by przejrzeć wcześniejsze historie.
19.02.2015 Czwartek
"Drogi pamiętniku
Na dworze od dwóch dni nie przestaje padać śnieg. Kate jak zawsze czekała na mnie pod domem, by pójść ze mną do szkoły. Pierwsza była fizyka, z której kartkówka jest zawsze w czwartki.
Na dużej przerwie, Kate zaproponowała mi pójście do sklepu. Wszędzie było biało i ślisko. Przez moją nieuwagę poślizgnęłam się na chodniku i mocno uderzyłam się o krawężnik. Większości nie pamiętam. Słyszałam tylko jak przyjaciółka wołała o pomoc. Czułam się jakbym leżała tam jakąś wieczność. W pewnym momencie podbiegł do nas jakiś chłopak. Nie zauważyłam dokładnie jego twarzy, bo wszystko było rozmazane. Dopiero gdy rozmawiał przez telefon, załapałam, że to James. Bardzo się nie lubimy, ale nie myślałam wtedy o tym.
Po kilku minutach przyjechała karetka i zabrała mnie do szpitala. Kate i James pojechali ze mną. Bardzo się bałam co mi zrobią w tym miejscu."
Przeczytałam jeszcze kilka wpisów z 2015/16 roku i we wszystkich znalazł się wątek o Jamesie. Nie rozumiem. Przez cały czas starał się ze mną zaprzyjaźnić. Pomagał mi, wspierał mnie, nawet gdy obrażałam i naśmiewałam się z niego. Kurde, ja dawno bym już się poddała na jego miejscu. Czasem potrafię dać człowiekowi w kość a tym bardziej gdy tego człowieka nienawidzę. Musiałam być okropna.
JAMES'S POV
- Zazdroszczę ci. - odezwałem się po dłuższej chwili myślenia.
- Czego znowu?
- Masz dziewczynę, która jest w tobie zakochana - westchnąłem.
- To tyle? Wiesz, że i tak rozejdziemy się na inne studia. To jest tylko związek na chwilę. Oboje się w sobie zakochaliśmy, więc tak wyszło. Najlepsze, że zostały nam tylko trzy dni. Nie ma co zazdrościć, stary.
Jake nie ma w sobie tej mocy pocieszania. Pogorszył mi tylko humor. Nie sądzę, że poradziłbym sobie z dostaniem się do Oxfordu w Wielkiej Brytanii.
- Co cię tak zastanawia? Czyżby znowu Maddie?
Przytaknąłem lekko głową.
- Widać, że ta laska na ciebie leci.
- Chciałbym - odpowiedziałem krótko. - A poza tym i tak studia w Anglii to nie moja bajka.
- Wysoka stawka, ale dla Jamesa to jest nic. Przecież ty się nigdy nie poddajesz, a jeśli chodzi o dziewczyny to jesteś mistrzem przecież - przyznał, a ja zaśmiałem się cicho.
- Spróbuję - powiedziałem po chwili. - A ty mi w tym pomożesz.
CZYTASZ
You Don't Know Me, Maddie PL
Lãng mạnWstałam i szybko podbiegłam do Jake'a. Zbliżyłam się do niego, gdy nagle ktoś mnie przewrócił. Nade mną widniała sylwetka Jamesa w całej okazałości. Nasze twarze dzieliły milimetry. - Myślałaś, że pozwolę ci go pocałować? - spytał szeptem. Przez moj...