18. James, ja tego chcę...

6.2K 261 28
                                    

Wstałam z koła i ruszyłam w stronę mojego namiotu.

Z daleka słychać w głośny śmiech Tiny, przez który całe moje ciało przeszedł dreszcz.

- Przecież pokręciłam głową... - powiedziałam do siebie.

- Wiem, przepraszam poniosło mnie. - Natalie zwróciła na siebie moją uwagę. Najwidoczniej ruszyła wraz za mną. - Bo ja myślałam, że...

- Jest okej, Natalie. Nie musisz mi się tłumaczyć.

- Dzięki, Maddie i jeszcze raz przepraszam.

Nareszcie wyszła i nareszcie mogłam zostać sama.

- Odwal się Tina. Ona czuje się teraz okropnie, a ty się śmiejesz jak jakaś uciekinierka ze szpitala psychiatrycznego - usłyszałam Kate, która po chwili weszła do wewnątrz namiotu.

- I jak tam? - spytała z troską. To ona była jedyną osobą, która potrafiła zrozumieć mnie i moje chore problemy.

- Tak naprawdę, to nie wiem nawet jak powinnam się teraz czuć.

- Najlepiej po prostu miej w dupie to co się przed chwilą wydarzyło.

***

- Zapraszam wszystkich na plac! - wydarła się pani Beetle.

Szybko zerwałam się z łóżka przez ten wkurzający głos i ustawiłam się z pozostałymi dziewczynami w rzędzie.

- Więc na tych zajęciach pokaże wam jak najlepiej wykorzystać swoją figurę w tańcu wolnym.

Nie wierzę, że moja mama za to zapłaciła.

- Musicie użyć swojej ukrytej w was gracji i gibkości, a więc powtarzajcie za mną.

***

- I raz, dwa, trzy i cztery. Pięć, sześć, siedem, osiem. Widzę, że bardzo szybko się uczycie. Pięknie! To teraz pokażcie na co was stać, ale uwaga, w parach!

Wszystkie ustawiły się w parze z osobą, z którą są w namiocie.

- Ale z was głuptaski! Przecież chodzi o chłopaków!

Byłam przygotowana na wszystko, ale nie na to by tańczyć z chłopakiem. To już było cholerne przegięcie.

- Jesteście podzieleni tak samo jak zawsze. Nie ma sensu tworzyć nowych par, prawda dziewczynki?

Jasne, co jeszcze mi powiesz.

- Luna i Kate, bardzo was przepraszam, ale nie ma wystarczająco chłopaków do tańca z wami. Najwyżej po prostu później się z kimś zmienicie.

- Chłopcy, zapraszam!

Było słychać ich jęki zza namiotu.

Po chwili Peter wyszedł i spytał znudzonym głosem:

- O co znowu chodzi, proszę pani?

- Będziecie tańczyć! - powiedziała i klasnęła w dłonie.

Peter zawołał resztę chłopaków, a oni stanęli jak wryci.

- Ale my nie umiemy, proszę pani...

- Dziewczyny wam pokażą co i jak! A teraz dalej! Ustawiać się do swoich par! 

Kiedy tylko wypowiedziała te słowa, sylwetka Jamesa zaczęła się do mnie zbliżać.

- Wolniej się nie dało? - Pani zgromiła ich wzrokiem.

Kiedy wszyscy byli już ustawieni, muzyka włączyła się, a my powoli kręciliśmy się do niej.

- A mówiłeś, że nie umiesz tańczyć - powiedziałam cicho, jakby sama do siebie.

- A umiem? - spytał, najwyraźniej zaskoczony moimi słowami.

- No idzie ci nieźle - szepnęłam, nadal nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego.

- Hej, o co chodzi? - spytał z troską.

Na sekundę spojrzałam w jego oczy, a później mój wzrok automatycznie powędrował na jego usta. Nie wytrzymałam. Odsunęłam się od niego i odeszłam. Uczucie jakie miałam w sobie, kiedy był blisko, przerastało mnie samą.

Co się ze mną dzieje?

- Maddie? - usłyszałam krzyk Jamesa z tyłu.

Weszłam do namiotu i usiadłam na kanadyjce Kate.

- Wracaj tu Madison! A ty James nie waż się ruszyć nawet w jej stronę - słychać było zdenerwowaną panią Beetle.

JAMES'S POV

Nie posłuchałem instruktorki i od razu ruszyłem w stronę namiotu Maddie.

Wszedłem do środka bez pytania i od razu zwróciłem uwagę na dziewczynę, która siedziała z głową spuszczoną w dół.

- Czy to znów moja wina?

- Nie, James. - Jej głos zadrżał.

- Jeżeli nadal chodzi o to wyzwanie...

- Nieważne, to nie jest istotne.

- Słuchaj, przecież nikt cię nie zmusza do tego, byś się ze mną całowała, wszystko jest...

- James, ale ja... ja tego chciałam - wykrztusiłam z trudem. - Po prostu bałam się zrobić to przy wszystkich.

Nie wierzę w to co powiedziała.

Siedziałem obok niej jak jakiś posąg. Nie miałem pojęcia co powiedzieć. Musiałem to wszystko przetworzyć w głowie.

- Dlaczego? - wydukałem po chwili.

- Ja nie potrafię całować jak one. Wyśmiałyby mnie - odwróciła głowę. - Ty też.

- Nie mów tak - przybliżyłem się do niej.

MADDIE'S POV

- Na pewno całujesz nawet lepiej, niż one.

Nie zdążyłam nic powiedzieć, a jego usta powoli dotknęły moich. 

Nie wierzę w to co się dzieje.

Całował perfekcyjnie, a ja oddałam pocałunek. Całkowicie się w nim pogrążyłam.

- Co się tutaj wyprawia do jasnej Anielki?! - do namiotu wkroczyła pani Beetle.

Jak tylko usłyszałam jej głos, oderwałam się od chłopaka.

- Nic, proszę pani. - odpowiedziałam szybko.

- No to dalej! Tańczyć!

***

- Co wy wyrabialiście w tym namiocie i o co w ogóle poszło? - przyjaciółka jak zawsze musiała wypytać mnie o wszystko co do jednego szczegółu. - O Boże! Masz zaczerwienione usta! Jasna cholera! Pocałowałaś go?

- Ciszej! Ktoś może usłyszeć.

- Gadaj, jak było?!

- Genialnie... - posłałam jej mały uśmiech i przygryzłam wargę.

Kate o mało nie oszalała z radości.

- A teraz spać! - krzyknęła pani Beetle i skierowała się w stronę drewnianego domku.

Ostatni raz spojrzałam na chłopaka, który w tamtym momencie grał w piłkę, a ten jak na zawołanie odwrócił głowę w moją stronę. Kiedy zobaczył, że patrzyłam się na niego, puścił mi oczko i uśmiechnął się.

Zarumieniłam się.

You Don't Know Me, Maddie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz