14. Głupi zakład.

6.6K 259 10
                                    

MADDIE'S POV

- Aha, zapomniałbym. Skąd ci się wzięło, że niby zakochałem się w Tinie? Przecież graliśmy w butelkę.

- Jak się... - przełknęłam ślinę - całowaliście, Luna podeszła do mnie i zaczęła coś o tym pieprzyć. Nie wiem jak w ogóle mogłam jej uwierzyć - zaśmiałam się do siebie.

- I lepiej, żebyś nie wierzyła. One potrafią człowiekowi namieszać w głowie.

- Zauważyłam - westchnęłam, a po chwili zaczęliśmy się śmiać.

- I jeszcze jedno pytanie - powiedział, a jego mina spoważniała.

- Słucham.

Zatrzymaliśmy się przed naszymi namiotami, a James spojrzał mi głęboko w oczy.
Już widzę, że to pytanie jest dla niego ważne.
Kurde, chyba za dobrze go znam.

- Maddie, dlaczego tak bardzo przejęłaś się tym pocałunkiem?

Zajebiście.

Wiedziałam, że to pytanie kiedyś będzie zadane, ale i tak nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć.

Zapadła niezręczna cisza.

Chłopak nadal pewnie oczekiwał odpowiedzi, ale ja nie potrafiłam wydusić z siebie, ani jednego słowa.

W końcu nie wytrzymałam napięcia. Po prostu odeszłam od niego.

Przez tę króciutką drogę do namiotu przez cały czas czułam na sobie wzrok chłopaka.

Przy wchodzeniu do namiotu, rzuciłam Jamesowi ostatnie spojrzenie. Patrzył na mnie ze zdziwieniem, a zarazem zaskoczeniem.

W namiocie powitała mnie moja najlepsza przyjaciółka, która jak zawsze zmuszała mnie do gadania, a ja jak zawsze nie wiedziałam co mam gadać.

Położyłyśmy się jeszcze na chwilkę, bo do pobudki zostało jeszcze trochę czasu.

- Pocałowałaś się z nim? - z jej ust wypadło to idiotyczne pytanie.

- Chciałabyś.

- Ty byś pewnie chciała, a nie ja - zrobiła tą swoją głupią, standardową minę, przez którą zawsze wybuchamy śmiechem.

- Dobra, chodźmy jeszcze spać, może będziemy chociaż troszkę wyspane.

***

JAMES'S POV

- Pobudka, fajtłapy!

Tylko nie to.
Nie dość, że mam spieprzony humor to jeszcze ta psychiczna baba.

Wstałem, nałożyłem koszulkę i wyszedłem za namiot. Pierwsze co zobaczyłem to uśmiechnięta twarz Maddie. Rozmawiała o czymś z Kate.

Ta dziewczyna za bardzo miesza mi w głowie.

- Co tak się na nią gapisz, koleś? - Jake odezwał się wyciągając mnie z zamyślenia.

- Nie wiem do końca. Sam się nad tym zastanawiam.

- Dzisiaj przygotujemy się na jutrzejszy bieg z przeszkodami, a tak naprawdę to wy go po prostu będziecie przygotowywać - zrobiła swój debilny uśmiech i odeszła.

- Ogarniasz tą kobietę? - spytał się Jake przyglądając się jej jak odchodzi.

- Nikt jej nie ogarnie. Tylko Brian może coś z tym zrobić - powiedziałem i poruszyłem brwiami.

Zaśmialiśmy się i wróciliśmy do namiotu czekając na dalsze zachcianki instruktorów.

MADDIE'S POV

- Wchodzę! - usłyszałyśmy piskliwy głos.

Zdecydowanie tylko jej tu brakowało.

- No hej, Maddie - powiedziała tym swoim słodziutkim, fałszywym głosikiem.

- Czego chcesz, Tina? - zapytałam sucho, marząc tylko o tym, żeby wyszła w tym momencie.

- Kto powiedział, że czegoś chcę?

- Gadaj - chciałam dodać "suko", ale uznałam, że za chwilę się obrazi, a tego nie życzymy, naszej księżniczce.

- Więc mam dla ciebie propozycję.

- Nie wydaję mi się.

- Właśnie, że tak. Jest bardzo prosta, żebyś ogarnęła.

Za chwilę jej przyłożę.

- Ta która wygra bieg bierze Jamesa. Proste - uśmiechnęła się ze swoimi chemicznie wybielonymi zębami.

- Ale ja nie chcę się o niego zakładać.

- Ktoś tu tchórzy? Nie wiedziałam, że jesteś, aż taka miękka.

Za chwilę tak jej przywalę, że się dziewczyna nie pozbiera.

- Okej, zakład przyjęty - podałam jej rękę.

- Fuj, nie myśl sobie, że będę cię dotykać - odsunęła się.

- Dobra, takim razie SPIEPRZAJ!

- Okej, okej już idę.

Przez to wszystko zapomniałam, że w namiocie nie znajdowałam się sama. Była również Kate.

Spojrzałyśmy na siebie.

Co ja właśnie najlepszego zrobiłam?

***

- Zapraszam was droga młodzieży do miejsca komplementów.

Naprawdę mogli się bardziej postarać, żeby wymyślić lepszą nazwę.

- Pokaże wam co macie przygotować. Więc...

I tak jej nie usłyszałam, bo ktoś wrzasnął mi do ucha.

- Grasz nie fair! - to była Tina. Wskazała ręką na kartkę z komplementami.

Do Maddie

"Lubię cię, taką jaka jesteś"

Wolę nie wiedzieć jak mocno się zarumieniłam, gdy zobaczyłam pod spodem imię Jamesa.

Przynajmniej Wielka Tina uświadomiła sobie, że ze mną się nie zadziera.

Już zamierzałam przejść obok niej i strzelić jej tekst typu "I tak tego nie wygrasz" albo "Spadaj na drzewo", ale zamurowało mnie gdy na nią spojrzałam. Jak gdyby nigdy nic gadała sobie z Jamesem i jak widać śmiała się ze wszystkiego co powiedział.

Nawet jeżeli to nie miało być śmieszne. Żałosne.

Obserwowałam ich przez cały czas trwania zajęć. Trochę jej zazdrościłam, ale nawet nie wiem czego.

You Don't Know Me, Maddie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz