5. Gra nocna

9.8K 427 61
                                    

Kobieta wyciągnęła z kieszeni mały notesik, w którym najwyraźniej były nasze nazwiska.

- Więc tak... Tina z... Peterem, Luna... z Kate, Jessie, ty będziesz z Danielem, Natalie... z Jake'iem. I kto nam został? Chwileczka. No tak! James będzie w parze z Madison.

Czemu ja się tego spodziewałam?

- Witaj w drużynie, Madison - uśmiechnął się, siadając obok mnie, a ja miałam ochotę walnąć go tak, że by się nie pozbierał.

- W tych parach będziecie grali w przeróżnych grach terenowych, nocnych oraz w biegach z przeszkodami. Użyjemy tych par również w zajęciach codziennych.  

Nie miałam zamiaru jej słuchać. To było dla mnie za dużo.

- Wracajcie do namiotów, a jak was zawołam to macie mieć przygotowane latarki i jakieś terenowe buty. W tył, rozejść się!

- Co jej odpieprzyło z tymi komendami? - powiedziałam, gdy już siedziałyśmy w namiocie.

- Ups, ktoś tu przeklina, a to nie wróży nic dobrego.

- Jak ma niby wróżyć coś dobrego jak idę na grę nocną z pieprzonym Jamesem Hudsonem!

- Wyluzuj, to są tylko gry, nic więcej.

- Łatwo ci mówić - powiedziałam cicho.

- Wiem, ale jakoś pocieszyć cię muszę.

***

- Kochani moi, zbiórka! Nie zapomnijcie o latarkach! - krzyknęła instruktorka. - A teraz stańcie przede mną parami, raz, raz!

Ustawiłam się z tym gnojkiem i ruszyliśmy. Szliśmy jakieś piętnaście minut w ciszy, aż w końcu odezwał się:

- Maddie, co ja ci takiego zrobiłem? Powiedz mi wreszcie.

- Nigdy nie odpuścisz.

- Nie ma na to jakichkolwiek szans.

Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech, ale po chwili znowu przybrałam poważną minę.

- Dlaczego ci tak zależy?

Lecz nie zdążył odpowiedzieć, bo oczywiście baba musiała wyjaśnić zasady gry.

- Więc teraz ten przystojniak obok mnie wyjaśni wam zasady gry nocnej. 

Wskazała na umięśnionego mężczyznę, który wyglądał normalnie jak Brian Shaw.

- Kto się boi ciemności?

Nikt się nie zgłosił.

- Okej, więc problemów nie będzie. Zacznę od tego, że gra nazywa się hak.
Jeżeli macie pytać to od razu wam mówię że ta nazwa nie ma jakiegokolwiek związku z celem gry. My instruktorzy, chowamy się gdzieś w lesie. Ta para która odnajdzie najwięcej instruktorów, wygrywa. Natomiast ta, która znajdzie najmniej, przegrywa i idzie na całonocną wartę. Zrozumiano?

Co to jest do cholery?

- Tak! - wszyscy krzyknęli oprócz mnie.

- Gdy pani Beetle powie "START", gra się zaczyna.

Wszyscy usiedli parami, aby pewnie obmyślić jakiś plan, ale mi przydzielono tego kolesia i pewnie nie będziemy mieli nawet planu.

- Chciałbym cię bardziej poznać - usłyszałam nagle głos za moimi plecami.

- A ja ciebie nie - pokazałam mu język, a on zaczął się śmiać.

Dlaczego on musi się tak pięknie śmiać...

You Don't Know Me, Maddie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz