Jestem tu.

16.6K 766 934
                                    

🍕

- Czemu kobiety są takimi histeryczkami? - westchnął, wychodząc z auta i rzucając spojrzenie na rudy symbol szaleństwa, który właśnie dopadł elektronicznej furtki i mocno w nią naparzał. Westchnął, zamykając drzwi i podszedł do swojej dziewczyny, która wyglądała, jakby miała zaraz wygryźć wszystkie pręty. - Ginny, użyj dzwonka.

Nacisnęła go z taką siłą, że utknął w środku. Przewrócił oczami, wydłubując przycisk. Furtka zagrzechotała, mała Weasley podskoczyła i po chwili już łomotała w drzwi frontowe. Widząc, że to nic nie da, ruszyła naokoło na taras, a Blaise mrucząc coś pod nosem, zamknął za sobą i ruszył za nią. Już z tej odległości mógł usłyszeć jej cieniutki pisk. Wyszedł zza rogu, zamierając, gdy dotarło do niego na co patrzył.

Ginewra Weasley wściekle okładała zszokowanego Malfoy'a pięściami, gwałtownie dysząc.

- Coś ty jej zrobił?! Gdzie ona jest!? Hermiona!? Hermiona!!

Zniknęła we wnętrzu domu, pozostawiając osłupiałego arystokratę na tarasie. Blaise podszedł do kumpla, który rozmasowywał obolałe ramię, krzywiąc się wulgarnie.

- Wszystkie Gryfonki to wariatki - burknął, poprawiając swoją koszulę. Zabini zlustrował go uważnym spojrzeniem, a gdy przyjaciel w końcu podniósł na niego swój wzrok, zmierzył go jeszcze raz.

- Blado wyglądasz - stwierdził, ostrożnie zerkając do środka salonu. Nie było widać ani słychać dziewczyn. Nagle oczyma wyobraźni zobaczył Granger wiszącą w swoim pokoju na grubym sznurze i Weasley skaczącą wokół niej i próbującą ją ściągnąć. Otrząsnął się i zmarszczył brwi. - Czy ona...?

- Hm? 

- Czy Granger żyje?

Spojrzenie, który posłał mu Draco było pełne zdziwionego jadu i gdyby spojrzenie mogło identyfikować człowieka, Malfoy widniałby w statusie jako bazyliszek. Nastroszył się i podniósł ostrzegawczo palec.

- Czy was do reszty pojebało? - rzucił i rozglądnął się wokół bezradnie. - Czy ja ci wyglądam na seryjnego mordercę? Rzuciliście się tutaj, jakby runął świat, a przecież Granger tylko... tylko... ona... ja... - otworzył szeroko uczy, ruszając miarowo ustami, a potem wydał z siebie głośny świst. - O ja pierdolę.

- Więc... ty i Granger...?

- Na to wygląda.

- Na to wygląda.

Spojrzeli po sobie, jakby właśnie się urodzili. Malfoy miał w oczach przerażenie, Zabiniemu chciało się śmiać. Biedny Draco. Właśnie wstąpił na ścieżkę, która niejednokrotnie da mu popalić. Czarnoskóry wyszczerzył się.

- Poczekaj aż będzie miała okres - poklepał go po ramieniu, ale arystokrata nie podzielał jego radości. Wyrwał się mu, wsadzając pięści głęboko do kieszeni.

- To nie jest śmieszne, Blaise - powiedział gorzko, patrząc się na ogródek. - Ja nie mam pojęcia, co robić.

Zabini podszedł do kumpla i razem z nim zapatrzył się na idealnie podcięte brzoskwinie i jabłonie. Tyle razy bywał u Pans, że od razu rozpoznał, że ogrodem zajmuje się jej mąż. Trawa była równo przycięta i gęsta tak bardzo, że stopa ginęła w niej jak w miękkim dywanie.

- Kobiety tak naprawdę wcale nie są skomplikowane - powiedział zamyślony, obserwując jakiegoś ptaka bujającego się na klonie. - Cały szkopuł tkwi w tym, by dawać im uwagę. Tyle.

- Tyle?

- Tyle - kiwnął głową. - Dozgonna uwaga wpleciona w każdą rzecz, zaczynając od porannej toalety, kończąc na pogrzebie babci.

Dramione: Gdyby nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz