🌏
Obie wpatrywały się w chodzącego po salonie chłopaka. Wydawał się dziwnie zamyślony w swoim bezmyślnym dotykaniu fotografii stojących na starej komodzie. Wydawał się też dziwnie nie na miejscu, w salonie pełnym staroci, mebli w kolorze ciepłego, ciemnego brązu ze złotymi okuciami, czerwonych dywanów i doniczek z paprotkami. W tym wszystkim robił wrażenie samotnej wyspy chłodu, odbijającej ciepłe kolory i będącej tylko tymi zimnymi. Spojrzała na jego blade blond włosy, które w słońcu błyskały obojętną platyną, nie złotem; na jego prawie białe ciało, które nigdy nie przyciągało promyków światła słonecznego; na jego śnieżną koszulę, wyprasowaną aż za dokładnie, która tylko dodawała mu lat; aż wreszcie na twarz ponurą w swoim braku jakiejkolwiek mimiki i uczuć. Wszystko w nim było oazą krainy lodu, a mimo to jedno spojrzenie w jego stronę wystarczyło, by jej serce stanęło w ogniu. Uśmiechnęła się do siebie, zerkając na niego, co nie uszło uwadze starszej kobiecie.
- Kto by pomyślał... - powiedziała, przerywając Hermionie ciche podziwianie Dracona Malfoy'a. Dziewczyna odwróciła się w stronę Bunny, w której oczach błyskały ciepłe ogniki, tak inne od stalowych, zimnych tęczówek. - Czy to coś poważnego?
Granger powróciła myślą do dnia, w którym nieopatrznie natknęła się w pizzerii na chłopaka; do dnia, gdzie o mało co nie zabiłby jej przez nietrafną uwagę o jego matce; do dnia, w którym zadzwonił do niej spanikowany, a potem wyżył się bezczelnie na jej pracownicy; do dnia, gdzie siedziała na jego kolanach i zdradzała mu największe boleści świata, w którym kiedyś żyła; do dnia porwania; do każdego dnia, podczas którego serce umierało jej z braku obecności chłopaka. I mimo, że ze Ślizgonem była niecały tydzień, uśmiechnęła się do kobiety i stanowczo kiwnęła głową.
- Nigdy go takiego nie widziałam - oczy Bunny zasnuły się mgłą wspomnień, gdy spokojnie wycierała porcelanę na herbatę. - Zawsze był taki małomówny i skryty, ograniczony w swoich gestach, by nikt nie mógł odgadnąć, o czym właściwie myśli. Cała ta kurtyna spadła, gdy się pojawiłaś. To naprawdę dobry chłopak. Poraniony przez przeszłość, ale naprawdę dobry. Wystarczy zobaczyć, co zrobił dla małej Daisy.
Hermiona zamarła z torebkami herbaty w ręku i powoli odwróciła się do kobiety, która wyjęła z szafki cukier w kostkach i elegancko układała go na srebrnej tacy. Wystarczy zobaczyć, co zrobił dla małej Daisy. Zerknęła zaciekawiona w stronę salonu, ale Draco gdzieś zniknął.
- Dla Daisy? - zapytała, podchodząc bliżej i wkładając do czajniczka, który podała jej kobieta, torebki herbaty. - Co takiego zrobił?
Starsza kobieta nie wydawała się zdziwiona.
- Nie powiedział ci - bardziej stwierdziła niż spytała. - Cały Dracon, w ogóle nie oczekuje pochwał. Ja też nie wiedziałam, dopóki nie zadzwoniła opiekunka prawna dziewczynki. Daisy to dziewczynka z zespołem Downa, którą Draco poznał w parku. Kazał brać pieniądze na leczenie ze swojego konta. Zanim Malfoy Company zba... no wiesz, złoteńka... serce mi się kraje, jak o tym myślę... Dracon płacił za wszystkie operacje, badania i rehabilitacje Daisy, nie oczekując niczego w zamian. Widziałam wykazy, które przychodziły. Na dziewczynkę poszły naprawdę duże pieniądze.
W milczeniu słuchała starszej kobiety, czując, jak w gardle rośnie jej gula, a w sercu jakaś niezebrana czułość do chłopaka. Choć z drugiej strony, nie dziwiła się, że tak postąpił. Malfoy naprawdę był dobrym człowiekiem i serduszko miał na miejscu, pomimo wielu lat tępienia go przez Lucjusza. Zamrugała, uświadamiając sobie, że ma łzy wzruszenia w oczach.
- Nie mógł trafić ci się nikt lepszy - dokończyła Bunny z uśmiechem, biorąc tacę w swoje pomarszczone dłonie.
Hermiona pomyślała o Wiktorze Krumie, który w czwartej klasie zawrócił jej w głowie i sprawił, że chodziła lekka, jak balonik. A potem pomyślała o Ronie, który był z nią przez siedem lat i wyszeptał jej imię otruty w szóstej klasie, przez notabene Dracona. Pomyślała o ich pocałunku w Komnacie Tajemnic, o tym, jak razem planowali przyszłość i o wszystkich słowach, który rudowłosy mówił jej do ucha. A potem pomyślała o porywie szaleństwa i nowym rodzaju uśmiechu, który poznała przy Malfoy'u. Pomyślała o swoich koszmarach i o ciepłej skórze Ślizgona, który wcale nie był oschły i okrutny. Pomyślała o jego niepewnym śmiechu pełnym dopiero co odkrytej radości, o jego srebrnych oczach, w których migotał ogień, gdy tylko jej dotykał. Pomyślała o burzy, którą wywołała w jego sercu i o blasku, którym rozjaśnił jej ponury dotąd świat.
CZYTASZ
Dramione: Gdyby nie Ty
Fiksi PenggemarOd bitwy o Hogwart minęły dwa lata. Harry Potter oświadcza się Lunie Lovegood, porzuca posadę w Ministerstwie Magii i zaczyna studiować mugolskie prawo. Ginny Weasley po rozstaniu z Wybrańcem ucieka z domu i zamieszkuje w małej kawalerce na obrzeż...