Nie...

10.7K 598 590
                                    

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ

Dzień dobry. Rozdział jest, króciutki, bo nie było niczego, nad czym można było się rozpisać, a część główna rozdziału musiała być końcem (i Polsatem oczywiście), więc chciałam do niego jak najszybciej (ale miałam tempo) dojść. 

Rozdział bez polotu. Nie było w nim co opisywać, ale potrzebny by ruszyć dalej.

Ale to nie wszystko. Po tymże rozdziale, gdy znowu długie dni będziecie czekali na kolejny, zapraszam Was na mój profil, gdzie właśnie opublikowane zostało całkiem nowe (i świeże) Dramione, pt. Więzień. Mam już parę rozdziałów, więc w oczekiwaniu na Gdyby nie Ty będziecie dalej mogli się raczyć tą że parą, która w Więźniu jest zupełnie inna niż tutaj. 

Tak więc wpadajcie na Więźnia, zaraz po przeczytaniu i czytajcie ten rozdział.

- Mogę wejść?

Astoria Greengrass uśmiechnęła się uprzejmie do Pansy Parkinson, która niepewnie kiwnęła głową i wpuściła byłą Ślizgonkę do swojego domu. Brązowowłosa położyła ostrożnie walizeczkę w holu, po czym z gracją zsunęła z nóg tenisówki. Aurorka poprowadziła ją do kuchni i machnęła dłonią w stronę stołu, sama podchodząc do szafek, które otworzyła, wpatrując się w rząd pudełek z zastanowieniem. Co była narzeczona Dracona Malfoy'a robiła w Londydnie? Dlaczego zawitała akurat do niej? Pansy i Ast nie przyjaźniły się w Hogwarcie, przez pewien okres Parks zadawała się z jej starszą siostrą, ale nigdy nie była blisko z pannami Greengrass.

- Kawy? Herbaty?

- Woda wystarczy - odpowiedziała uprzejmie młodsza dziewczyna, z elegancją kładąc dłonie na stole i rozglądając się z zaciekawieniem. - Przyjemne wnętrze.

Jeszcze nikt nigdy nie skomplementował tak kuchni państwa Longbottom. Ginny powiedziała, że jest ładnie, Herm, że przytulnie, a Draco ze swoją profesjonalnością w oczach stwierdził, że kuchnia wymaga poprawek i, Pans, masz pleść za szafką. Aurorka nalała do szklanki z żółtego szkła wody i postawiła ją przed Astorią, by następnie usiąść.

- Dziękuję - odparła tamta, upijając łyk i uśmiechając się lekko. - Po miesiącu w kraju, w którym woda to rzadkość, człowiek nareszcie zaczyna ją doceniać.

Nie wiedziała, co powiedzieć, więc tylko kiwnęła głową, oplatając kubek swoimi palcami. Wiele razy widziała Astorię u boku Dracona, ale nigdy kobieta nie była taka... naturalnie nijaka. Zawsze okuta w eleganckie garsonki, z włosami schludnie spiętymi, by nie przeszkadzały w pracy, zawsze wyprostowana i uśmiechająca się swoim firmowym uśmiechem. Arystokratka z krwi i kości. Teraz natomiast siedziała przed nią młoda dziewczyna, dziewiętnastolatka, która dopiero co wróciła z dworu, po którym szlajała się ze znajomymi. Nawet uśmiech jej się zmienił, pomyślała, patrząc na jej twarz i przenosząc spojrzenie na równo obcięte, krótkie paznokcie. Jest bardziej delikatna i mniej dystyngowana.

- Jak dziecko? - uśmiechnęła się do Pans i zlustrowała ją spojrzeniem. - Kiedy urodziłaś?

- Poroniłam - odpowiedziała sucho, a uśmiech dziewczyny nieco zbladł. - Ale znowu jestem w ciąży. Trzeci miesiąc.

Sucha odpowiedź, suche fakty. Astoria Greengrass nie była kobietą, przy której Pans chciała się zwierzać.

- Przykro mi - odparła brązowowłosa, bawiąc się szklanką. - I gratuluję.

Zamilkły obie pogrążone w własnych myślach. Greengrass z zainteresowaniem rozglądała się na boki, stukając opuszkami palców o szklankę, a Parkinson z uwagą przyglądała się gościowi, wciąż próbując rozgryźć cel jego wizyty.

Dramione: Gdyby nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz