Umarłbym bez Ciebie.

13.8K 671 671
                                    

👛

25 września

Pani Longbottom,

Bardzo się ucieszyłem na wieść o tym, że orzekła Pani w mojej sprawie i wydała opinię o moim uwolnieniu. Gdyby tylko raczyła Pani wywiązać się z drugiej części umowy, byłbym niezmiernie wdzięczny.

Lucjusz Malfoy

👛👛

26 września

Panie Malfoy,

Poinformowałam Dracona o Pana czynnościach odnośnie sprawy nam wiadomej. Wie, co się stało. Więcej nie mogę zrobić.

Pansy Longbottom

👛👛

26 września

Pani Longbottom,

Spodziewałem się, że powie Pani prawdę mojemu synowi i cieszę się z takiego obrotu spraw. Tylko w ten sposób mojego głupiego syna można było namówić do tego, by zjawił się w moich progach. Jestem pewny, że zechce mnie odnaleźć, by się dowiedzieć jednego - dlaczego. Jest tak przewidywalny, jak zwykle.

Lucjusz Malfoy 

👛👛👛

Malfoy Manor pochłonął ogień. Syk pękających gałęzi, pękających szyb i osuwających się dachówek uderzał w niego falami. Strop chwiał się, ściany drżały, a wszystko pokrywała czerwień gorąca, która paliła, paliła wszystko, trawiąc świat bezdennym złem. Trzask osłabłych mebli uzupełniał syk swoją osobistą melodią, gdy przechodził między rozżarzonymi posadzkami, które topiły podeszwy jego butów. Żar buchał mu w twarz, palił jego odzież i włosy, ale nieustępliwie parł naprzód prosto w jądro ognia, w jądro czerwieni, w jądro piekła.

Pomarańczowa łuna załamała się, ukazując mu zakapturzoną postać cierpliwie idącą w jego stronę. Uciekaj, zdawał się słyszeć, ale nie mógł wykonać żadnego ruchu, gdy pośród gryzącego dymu dostrzegł nieruchome ciało swojej matki. Płomienie liznęły jego skórę, która zawyła bólem, marszcząc się i smoląc. Uciekaj.

- Powinieneś spłonąć razem z twoją nic nie wartą matką.

Stalowe oczy wwiercały się w niego, gdy odwrócił się od płonącego budynku i ujrzał swojego ojca, trzymającego długie, blade palce na różdżce. Wpatrywał się intensywnym wzrokiem w swojego syna i w dobytek swojego życia mozolnie zżerany przez ogień.

- Była słaba i głupia - prawie wypluł te słowa, omiatając ciało swoją peleryną. - A ty jesteś dokładnie taki sam.

Zamilcz, chciał powiedzieć, ale jego ciało nie słuchało go, nie mógł go kontrolować, stojąc wśród płomieni. Uciekaj. Cień ojca musnął jego policzek, powodując oślepiający ból. Chciał krzyczeć, ale nagle poczuł się jak drewniana kukiełka w rękach lalkarza.

- Myślisz, że potrafisz się ode mnie uwolnić? - jadowity syk pobrzmiewał przy jego uchu, w swojej nienawiści zagłuszając nawet trzask palonego drewna. - Myślisz, że się mnie pozbyłeś?

Uciekaj.

Draco.

- Urodziłeś się, by żyć tak, jak ja tego zechcę. Nigdy nie będziesz wolny, nigdy nie będziesz sam decydować o swoim losie.

Dramione: Gdyby nie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz