*Violet*
Tak jak powiedział mi Dylan, tak też zamknęłam oczy kiedy dojeżdżaliśmy do miejsca, w którym była niespodzianka. Dlatego też stałam przed jego autem z dłońmi na twarzy, bo upierał się, że podglądam.
-Chodź- poczułam jak stoi za mną i prowadzi mnie do przodu. Bałam się, że zaliczę glebę i pozdzieram sobie kolana a co za tym idzie, ulubione dżinsy, które specjalnie założyłam. Nic się takiego jednak nie stało, za co dziękowałam niebiosom.
-Mogę już zobaczyć?- zapytałam.
-Tak- zabrał mi dłonie z oczu. Ujrzałam park rozrywki. O mój boże. Musiałam nie odzywać się dłuższą chwilę, ponieważ przeszedł zza moich pleców przede mnie.- Nie podoba ci się?- w jego głosie pobrzmiewał smutek.
-Skądże znowu- odparłam szybko.- Po prostu mnie zaskoczyłeś.
Odpowiedział mi uśmiechem na uśmiech i poszliśmy do kasy. Kupił bardzo dużo bilecików na przeróżne atrakcje, wyglądał jak uradowane z nowej zabawki dziecko.
-To co najpierw?- zapytałam, rozglądając się dookoła.
-Tamto- uśmiechnął się zadziornie, patrząc w dal i wskazując na coś palcem. Z tamtej strony dochodziły te krzyki, które słychać było na całym terenie. Powoli się odwróciłam, przeczuwając najgorsze.
-Nie- powiedziałam szybko, kiedy zorientowałam się, że chodzi mu o kolejkę górską.
-O tak- sprzeciwił się moim krzykom i narzekaniom i przewiesił mnie sobie przez ramię.
Stanął w kolejce jakby nigdy nic, a ludzie patrzyli na niego ze śmiechem. W końcu jakaś dziewczyna krzyknęła:
-To Dylan O'Brien!
Zleciał się tłum, który nas okrążył i mój towarzysz był zmuszony, aby mnie puścić. Razem z ludźmi przybyły też ich ciekawość i brak skrępowania i już po chwili jeden przekrzykiwał drugiego.
-Jesteście razem?
-Dylan, to twoja nowa dziewczyna?
-Jak masz na imię?
-To ty jesteś tą dziewczyną z tt?
Rozbolała mnie głowa. Chłopak spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem, wyszeptałam po prostu ciche 'nic nie szkodzi'. Poczułam się jak na naszym pierwszym spotkaniu, w kawiarni. Było mi przykro, ale powstrzymywałam łzy.
Udało mi się wyjść, w końcu oni chcieli Dylana a nie mnie. Zmierzałam w nieznanym mi kierunku, kiedy usłyszałam jak ktoś mnie woła.
-Violet! Violet, zaczekaj!- szłam dalej, nie zwracając na to większej uwagi.- Violet! Kocham cię!
To mnie zatrzymało. Wykrzyczał, że mnie kocha, przy tylu ludziach, w takim momencie. To nie było to samo co nasze 'kocham cię żono' w wiadomościach. Te miało zdecydowanie inną moc.
Odwróciłam się. Tłum się rozstąpił dając mu przejście, a on zmierzał w moim kierunku.
-Co?- zapytałam głupkowato na co się uśmiechnął szeroko.
-Kocham cię- powtórzył ciszej. Ludzie dookoła dalej krzyczeli, ale tym razem głośniej, ktoś robił zdjęcia, ale w tamtym momencie świat jakby przestał istnieć.
I ponownie, jak wcześniej tego dnia, złączyliśmy nasze usta, tym razem jednak pośród wiwatów.
CZYTASZ
only my bae// o'brien ✅
Fanfictiondylan69: zabijemy go dzisiaj xxvioletxx: cooooooo? O_o dylan69: ups pomyłka xxvioletxx: ogromna dylan69: cóż, znaczyć może to tylko jedno dylan69: ciebie też zabiję dylan69: albo będziesz moją żoną xxvioletxx: to dwie rzeczy...