*Dylan*
Kiedy Tyler napisał, że Violet będzie u mnie na urodzinach dosłownie poczułem ciepło w brzuchu. Potem przeszedł mnie dreszcz i doszedłem do wniosku, że jednak jestem ciotą. I to straszną. Powinienem był zawalczyć o swoje, a nie poddawać się woli menadżera.
Po rozmowie z moim przyjacielem poczułem się jeszcze gorzej. Nie wiem dlaczego, ale spanikowałem i napisałem szybko żeby nie przyszło mu do głowy, aby mówić Violet, że to ja za tym stoję. Nie chcę jej mieszać w głowie jeszcze bardziej, najpierw się do niej zbliżając, potem spotykając z inną i znowu chcąc być z nią bliżej niż to wskazane.
Pokręciłem głową, stwierdzając, że zaczynam wariować i poszedłem pod prysznic. Ciepła woda spływająca po moim ciele sprawiała, że moje mięsnie lekko się odprężyły i nie myślałem tyle nad tym wszystkim. Jednak kiedy wróciłem do pokoju i wziąłem do ręki telefon spotkałem się z niespodzianką, na którą nie miałem wtedy ochoty.
Napisała Britt.
sweetiebrittie wysłała załącznik
sweetiebrittie: patrz, ona widocznie już o tobie zapomniała :)
Wpatrywałem się w telefon, na którego ekranie widniało zdjęcie Violet i jej znajomego z serialu. Chociaż na znajomych to oni nie wyglądali..
dylan69: a wysyłasz mi to ponieważ...?
sweetiebrittie: chcę żebyś ty też zapomniał o niej
dylan69: dlaczego ci tak na tym zależy?
sweetiebrittie: bo nie mogę patrzeć na to jak przez nią cierpisz
sweetiebrittie: ma cię głęboko w poważaniu, a ty się starasz o jej względy
sweetiebrittie: już wystarczy Dylan
sweetiebrittie: jest ktoś, komu zdecydowanie bardziej na tobie zależy
Po krótkim namyśle odpisałem:
dylan69: masz rację
CZYTASZ
only my bae// o'brien ✅
Fanfictiondylan69: zabijemy go dzisiaj xxvioletxx: cooooooo? O_o dylan69: ups pomyłka xxvioletxx: ogromna dylan69: cóż, znaczyć może to tylko jedno dylan69: ciebie też zabiję dylan69: albo będziesz moją żoną xxvioletxx: to dwie rzeczy...