-Masz ostatnią szansę. - rzuciłem.
Zaistniała sytuacja była co najmniej normalna. Taka była umowa. Nic dodać nic ująć. Załamię się, już za chwilę.
- Mam szansę to ją wykorzystam. - powiedział.
Jego głos wydawał się być aż nazbyt sztywny. Mogę już sobie gratulować, chociaż... Poczekam na efekt jego pracy. Ma dość duże szanse na powodzenie...
- W jaki konkretny sposób? - spytałem.
Jeśli wyciągnę z niego więcej informacji będzie miał wątpliwości, a co za tym idzie dużo mniejsze szanse.
- Po cichu, bez świadków. Może nawet wyrobie się przed świtem. - powiedział. Kątem oka przyglądał się drzwiom.
O, zaczyna się.
- Zanudzasz Jimmy. A gdzie publiczność? Gdzie zabawa? Może chociaż masz jakiś ciekawy plan działań, hmm?
- Prosty, po prostu dźgnę go nożem. - odparł i wzruszył ramionami.
Idiota, po prostu... Brak mi słów... Naprawdę jesteśmy rodzeństwem? Sam w to nie wierzę...
- Zataisz swój wkład pracy?
- Nie, po co?
- Po zabójstwo. - powiedziałem.
Szkoda gadać. Liczyłem na choćby gram inteligencji, który zalega w mózgu mojego brata... Najwidoczniej on nie ma dostępu do podejmowanych przez niego decyzji.
-Powodzenia. - rzuciłem, a skrywająca się w wypowiedzi nuta sarkazmu nie została wykryta.
Jak zwykle. Wybyłem z pomieszczenia. Wpadłem do "swojego" pokoju. Z pod łóżka wyciągnąłem stary notatnik. Zamknąłem za sobą drzwi chwilę po powrocie na korytarz na piętrze. Zbiegłem po schodach, następnie opuściłem cały budynek.
Droga niezmiernie mi się dłużyła, powiedzieć, że to zaledwie kilka ulic... Miejsce najmilsze i za razem najnormalniejsze w porównaniu do całej tej mieściny. Ciekawe, czy mu się powiedzie...
No nareszcie! Ile można kluczyć wśród tej całej "okolicy"? Chciałbym, żeby to się zmieniło i się zmieni! Jeszcze dzisiaj. Obróci się o 180°, czy 360°? Nie mam pojęcia. Przekonam się jutro rano. Wszedłem do pomieszczenia. Dawno tam nie zaglądałem. Od kilku dni. Może więcej... Nie, no bez przesady, dni wystarczą. Wszystko jak zwykle leżało w stałym nieładzie. Może z wyjątkiem kilku fiolek i mikroskopu, które zmieniły swoje miejsce przechowywania z szafki na stół laboratorium. Znajomy ojca pochylał się nad substancją, którą starannie badał przez soczewkę. Czas mógł płynąć lub zwyczajnie zatrzymać się, on i tak mnie zbyt szybko nie dostrzeże. Przemknąłem między półkami aż do drzwi prowadzących na zaplecze. Nie wchodziłem na nie. Nie mam takiej potrzeby. Mam wrażenie, że więcej się tu nie pojawię. To co się wydarzy nie będzie skutkowało niczym dobrym. Z pewnością nie dla mnie i moich braci. Jerry nie wie kto jest celem Jim'a i lepiej, żeby to nie uległo zmianie. Tutaj przed wejściem do tak zwanej "strefy vip" znajduje się skrytka. Odkryłem ją stosunkowo niedawno. Pusta, ale dzisiaj się to zmieni. Dokładnie pod czwartą kafelkom od ściany jest wykopany dół, a fragment zakrywającej ją ceramiki został mocno obluzowany. Dziwne, że nikt jeszcze tego nie odkrył... Cóż... Ludzie jak ludzie, rzadko robią coś ponad. Otworzyłem skrytkę i wsunąłem niej notes. Wątpię, że kiedyś będzie miał większe znaczenie, a jeżeli już to będzie musiał się nieźle narzekać. Zabawa w kotka i myszkę. Czemu nie?
Po zamknięciu zacząłem się na cofać w stronę biurka. Gdy wybyłem z pomiędzy regałów wpadłem na wysokiego blondyna. Wymieniliśmy delikatne uśmiechy. Wyminąłem go i przekroczyłem próg pomieszczenia.- Już idziesz? Nie zauważyłem jak wchodziłeś. - powiedział mężczyzna.
- Muszę iść jeszcze coś sprawdzić. - odparłem.
Przeszedłem przez korytarz, by po chwili znaleźć się przed budynkiem. Ruszyłem w drogę powrotną. Gdy zjawiłem się w naszym wspólnym pokoju nie spotkałem żadnego z braci. Po chwili usłyszałem jakby coś na kształt krzyku. To mężczyzna. Szybko zbiegłem po schodach po czym wpadłem do sypialni matki. Był tam Jim w dodatku nie sam. W ręce trzymał nóż zabarwiony czerwoną cieczą.
W taki oto sposób dobiliśmy do kolejnego rozdziału. Nie wiem czy zdążę jeszcze przed świętami z kolejnym (mam nadzieję, że zdążę, a wy co o tym sądzicie?), grudzień przybył, a niebawem i święta. I z tej okazji chciałabym życzyć wam wesołych świąt, w rodzinnym gronie i (tego na co czeka każdy) dużo prezentów. Powiedzmy, że coś w tym stylu... To oczywiście moja interpretacja.
Takie krótkie info, a nawet bardziej reklama. Zapraszam na moje opowiadanie pt. "Oczami Psychopatki". Jest powiązane z Sherlock'iem, a nawet bardziej Moriarty'm nie ukrywam, ale dodatkowo zawiera sentencje i cytaty, etc... To do następnego rozdziału.
AM
CZYTASZ
Perfect Weapon
Fiksi PenggemarChłopak patrzył z niedowierzaniem na to co właśnie się stało. Cisza. Nie, jednak nie do końca. Jedna kobieta krzyknęła zrozpaczona i pobiegła do leżącego na trawie dziecka. Ciemnowłosy spojrzał na to co trzymał w ręce, a potem na swoich rodziców i d...