Początek nudny wiem, ale zanim dacie sobie spokój z tym opowiadaniem przeczytajcie jeszcze drugi rozdział, który swoją drogą wstawię jak będzie przynajmniej... Hm... Nie wiem... Powiedzmy, że siedem gwiazdek (oferta promocyjna, korzystajcie, bo jeszcze wam ucieknie i co wtedy?) :3
~*~*~*~
Legenda głosi, że na skraju świata, tuż przy bezdennej przepaści mieszka niezwykłe stworzenie. Jego zasoby chakry tylko kilkakrotnie przewyższają te zwykłych ludzi, a mimo to istota i tak jest uważana za tak potężną, iż czasami porównywana jest z ogoniastymi bestiami. To prawda, zarówno fizycznie jak i psychicznie jest od nich słabsza, jednak posiada pewną specyficzną zdolność, która przekracza wszelkie ograniczenia. Mówią, że to swego rodzaju kekkei genkai bestii.
To nie do tego jednak dążymy.
Mówi się, że jeśli śmiałek dotrze do domu potwora, może spróbować zdobyć moc bestii, jednak jest pewno "ale". Owego stwora nie da się pokonać, zapieczętować ani złapać z powodu jego zdolności, która jest potocznie nazywana "Kłem Fortuny". Dlatego też jedynym sposobem jest próba negocjacji z bestią, jednak w historii jest naprawdę niewiele wypadków osób, które nie tylko wróciły z wyprawy spotkania tej istoty żywe, ale także sukcesywnie.
A ty byłaś jedną z tych osób.
Dziewczyna - teoretycznie - legenda, pochodząca z zapomnianego rodu, którego tajemnice były dzielnie pilnowane przez kolejne pokolenia, aż po czasy dzisiejsze i prawdopodobnie po przyszłe też.
Twój klan był niesamowity i z całą pewnością nie był normalny. Moc, którą posiadaliście była na tyle przerażająca, że musieliście ją ukrywać przed innymi. Inaczej chcieli by waszej zguby. To właśnie z tego powodu zarówno ty jak i Twoi pobratymcy tuż po zrozumieniu całej prawdy na temat swoich więzów krwi musieliście rozejść się w swoje własne strony.
Wierzono, że jeśli zostaniecie rozsiani po świecie, wasz klan przetrwa. W końcu dzięki temu zamiast być widzianymi w oczach innych jako zgrane społeczeństwo, byliście dostrzegani jako rozsiany prawdopodobnie z powodu jakiegoś rozłamu lub innych wewnętrznych problemów, w losowych miejscach ród. Ach, jak bardzo się oni mylili...
Tak czy inaczej, w wieku dwunastu lat zostałaś wręcz wywalona przez swoich jakże kochanych rodziców z domu, bo tak nakazywała tradycja Twojego klanu. Z jednej strony byłaś zirytowana, a z drugiej cieszyłaś się na myśl o przygodach, które Cię czekają, a było ich sporo.
Tak czy inaczej, minęły ponad trzy lata i jakoś tak wyszło, że zatrzymałaś się na dłuższą chwilę w jednym z najgroźniejszych miejsc świata. Tam, gdzie chowali się zbiegli uciekinierzy najgorszego kalibru, a także groźne zwierzęta i gdzie przeżycie było cięższe niż to całe łapanie potwora z legend.
-Cóż za cudowny dzień... - mruknęłaś pod nosem, niezbyt zadowolonym głosem. - Ptaki zdzierają gardła, jakieś pokraki grasują po krzakach, a mi pozostaje czekać, aż się zanudzę na śmierć.
Właśnie maszerowałaś przez las, nie mając nic lepszego do roboty. Oczywiście, mogłaś urządzić sobie jogging i pobiec górą, po gałęziach, ale po co? To było zbyt męczące. A ty przecież byłaś w kompletnym buszu na wczasach, prawda?
Właśnie miałaś wkurzyć się na brak jakichkolwiek ciekawych zajęć, gdy ni z tego ni z owego tuż obok z góry spadł jakiś sporych rozmiarów badyl i wpadł do krzaków, które wydały z siebie jęk bólu.
A wszyscy wiedzą, że krzaki nie jęczą z bólu.
-Halo? - mruknęłaś zapobiegawczo, zbliżając się do poszkodowanej rośliny. - Mam przyjemność rozmawiać z jakąś dziką wiewiórką czy może opryszkiem?
CZYTASZ
Gaara x reader - Podróże w czasie
FanfictionWszystko zaczęło się niepozornie - ot, Kankuro dostał spadającą z niebios gałęzią, a ty zainteresowałaś się tym, że jakiś krzak w pobliżu jęczy z bólu. Potem po poznaniu lalkarza poszłaś za nim - mimo jego licznych sprzeciwów - bo w końcu czemu by n...