Rozdział 28

1K 150 9
                                    

To ten moment gdy nie wiem co robić dalej (aka już zbliżać się ku końcowi czy jeszcze jakiś wątek prowadzić) >.<

A tak poza tym pozdrawiam Cię Hime_czan (ha! Pamiętałam xD).

                                                                              ~*~*~*~

-Co masz na myśli mówiąc o tym, że masz w sobie krew demona? - zapytał w końcu chłopak.

-Och, ktoś tu jest ciekawy, co? Jeśli chcesz, żebym opowiedziała o sobie ty zacznij. Co ci się stało? Jakim cudem zamieniłeś się w takiego uroczego dzieciaka w żądnego mojej krwi... Um... Cosia...?

-Gdy byłem dzieckiem ufałem tylko jednej osobie, która okazała się mnie nienawidzić. Chciał mnie zabić, ale nie udało mu się... I to ja zabiłem jego. - powiedział w końcu. Chciałaś jakoś go pocieszyć lub coś wtrącić, ale on Cię ubiegł. - Teraz Twoja kolej.

Westchnęłaś, zdając sobie sprawę, że to czas na tłumaczenie.

-Ogólnie rzecz biorąc historia mojego klanu sięga wielu lat wstecz, być może nawet setek i tysięcy. Wszystko zaczęło się od tego, że ktoś związał się z demonem i potem urodziło się dziecko, które to własnie założyło mój ród. Mimo iż od tamtej pory minęło tyle lat ludzie z naszą krwią dziedziczyły demoniczne natury chakry. Tam samo jak zwykłych żywiołów jest ich pięć: iluzja, ból, kamień, trucizna i śmierć, którą już zdążyłeś poczuć na własnej skórze... Jak to dziwnie brzmi, "poczuć śmierć na własnej skórze"... Tak czy inaczej twoja biedna "potworzasta" osóbka napotkała demona. - opowiedziałaś, po czym wysłałaś mu szeroki uśmiech.

-Jeśli mówisz prawdę to jakim cudem nic nigdy nie słyszałem o twoim klanie? - zapytał.

-To proste. Nasze kekkei genkai jest na tyle niebezpieczne, że na pewno ktoś chciałby się nas pozbyć. Właśnie dlatego nie trzymamy się razem. Mamy nawet zasadę, która mówi, że gdy dziecko skończy dwanaście lat powinno odejść od rodziców i znaleźć swój kawałek ziemi czy coś w ten deseń. Właśnie w ten sposób jesteśmy tak porozrzucani po świecie. Co prawda są jakieś tam wyjątki i niektórzy trzymają się razem, ale hej, póki nikt niczego nie próbuje nam zrobić jest w porządku.

-Skoro to jest sekret to czemu mi o tym mówisz?

-Nawet gdybyś chciał pozbyć się mojego klanu raczej ci się to nie uda. Wiesz ilu dowiedziało się o nas i próbowało pozbyć się wszystkich, jednego po jednym? Oj wielu, naprawdę wielu. Sama napotkałam taką osobę, ale wiesz... Pokonanie kogoś w kim płynie demoniczna krew wcale nie jest takie łatwe. Poza tym jesteśmy przyjaciółmi! Czemu miałbyś chcieć zabić mnie i moją rodzinę?

-Przed chwilą próbowałem Cię zamordować. - zauważył.

-I ci się nie udało. - odparłaś nieco zimniej. Ty taką ładną, przyjacielską atmosferę tworzysz, a on co? Niszczy całe Twoje starania!

Na chwilę zapanowała cisza.

-Czemu tak bardzo trzymasz się tego "jesteśmy przyjaciółmi"? - zapytał po chwili.

-No bo widzisz... Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie!

Wysłał Ci spojrzenie tak twarde i surowe, że postanowiłaś zmienić swoją odpowiedzieć.

-No dobra, dobra. Po prostu mam wrażenie, że w pewien sposób jesteśmy podobni... Tak samo jak ty nie jesteś potworem, tylko to coś w tobie, tak samo ja nie jestem demonem, tylko mam coś z jego krwi.

-Czy to oznacza, że nie boisz się mnie nawet po tym co się dzisiaj stało?

-Czy gdybym się ciebie bała rozmawiałabym tu z tobą teraz, chociaż mogłam zostawić cię gdzieś na pustyni?

Po raz kolejny zapanowała cisza.

-Zacznij mówić więcej! Śpisz? Nic nie mówisz! Nie śpisz? Mówisz nie wiele więcej!

-Mówisz wystarczająco dużo za nas dwoje.

-Wezmę to za komplement. 

Na chwilę zapanowała niezręczna cisza. Miałaś ogromną nadzieję, że ktoś ją przerwie i na Twoje szczęście tak się stało.

-Przybyłem na ratunek! - wrzasnął ktoś wyskakując z pobliskich krzaków i mało nie wpadając do Twojego ogniska.

-Coś ty za jeden? - zapytałaś w tym czasie gdy Gaara mruknął coś w stylu "co?". 

Gaara x reader - Podróże w czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz