Sama zaczynam się irytować na autorkę za te ociąganie się z romansami...
...A chwila, to ja jestem autorką.~*~*~*~
-Zaczynam się do tego przyzwyczajać... - mruknęłaś do siebie, biorąc nieco złotych drobinek i pozwalając mi przelecieć Ci przez place. No naprawdę, czy ty uwolnisz się kiedyś od tego piasku...?
-Dopiero? - zapytał głos z czystym zaciekawieniem. Oczywiście od razu rozpoznałaś do kogo on należy.
-Gaara! - oznajmiłaś wesoło, odwracając się w jego stronę i dostrzegając, że wygląda dokładnie tak jak wtedy gdy widziałaś go po raz pierwszy. W końcu pamiętałaś ten moment gdy w pełni majestatu zleciał z niebios na swojej piaskowej chmurze! I gdy po raz pierwszy zakwestionowałaś brak egzystencji jego brwi.- Tak dla pewności, nie chcesz mnie zabić, nie?
-Nie. Wybacz mi za moje wcześniejsze zachowanie. - odparł i schylił głowę w wyrazach najszczerszych przeprosin.
-Wiesz, już ci wybaczyłam i nie chowam urazy. Koniec końców żyję, nie? - stwierdziłaś, nie tracąc dobrego humoru. - Swoją drogą z tego co widzę w końcu wróciliśmy do swoich prawowitych form. Miło w końcu być starszym sobą, co?
Postanowiłaś zignorować fakt tego jak dziwnie brzmiałaś na rzecz odpowiedzi, którą winien Ci udzielić czerwonowłosy.
-Zgadza się. - przytaknął tym swoim stoicko spokojnym głosem. - Kto by pomyślał, że można w jeden dzień przeżyć całe swoje życie od nowa?
-Czy całe to nie wiem, ale sporą jego część to tak. - odparłaś.
I zapanowała cisza, którą jak zwykle ty przerwałaś.
-Widzę, że wciąż jesteś bardzo rozmowny. To chyba będzie leżeć w twojej naturze już do końca świata.
-Możliwe. A ty wciąż będziesz mi to wypominać.
-Dokładnie! Patrz jak świetnie się rozumiemy! A teoretycznie znamy się dopiero jakiś dzień lub dwa! - oznajmiłaś wesoło i nie widząc jakiejś specjalnej inicjatywy ze strony chłopaka do kontynuowała, postanowiłaś kontynuować swój ciąg myślenia. - Chociaż w praktyce to znamy się od dziecka... Chociaż w praktycznej praktyce to wciąż tylko dzień... Ech, to takie pogmatwane!
-W teorii i praktyce znamy się dzień, czyli od dziecka. - podsumował za Ciebie czerwonowłosy.
-To brzmi dziwnie. I jest dziwne. - zauważyłaś.
-Co w tym świecie nie jest?
-Powiedziałabym, że ja, ale to byłoby kłamstwo i oboje o tym wiemy.
Na chwilę zapanowała cisza.
-To co? Ruszamy? - zaproponowałaś, wskazując na kierunek, w którym miałaś nadzieję jest wioska.
Mimo wszystko straciłaś swojego klona - którym poniekąd teraz byłaś, bo w końcu tamten twór był starszą Tobą i w praktyce teraz byłaś starszą sobą - więc nie mogłaś go po prostu wyczuć i iść w tamtą stronę.
-Jesteś pewna, że powinniśmy iść w tamtym kierunku?
-Nie mam bladego pojęcia gdzie powinniśmy się kierować. To ty tu mieszkasz! Powinieneś wiedzieć!
-Wybacz, nie poznaję tego miejsca.
-Nie masz za co przepraszać. Po prostu będziemy musieli pogubić się po pustyni i może kiedyś w końcu znajdziemy wioskę. Dla mnie to brzmi jak świetny plan. - oznajmiłaś pozytywnie. - Hej! W końcu jestem jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie! Moja moc spadających z niebios patyków nie wzięła się znikąd! Na pewno odnajdziemy drogę.
-Wciąż nie rozumiem fenomenu tych patyków.
-Szczerze mówiąc to nikt ich nie rozumie, wliczając w to mnie. Tak po prostu jest. To jak jedna z tych naturalnych kolei rzeczy, których nie kwestionujesz, na przykład tak jak to, że nie masz brwi.
-Często to kwestionujesz. - zauważył Gaara.
CZYTASZ
Gaara x reader - Podróże w czasie
FanfictionWszystko zaczęło się niepozornie - ot, Kankuro dostał spadającą z niebios gałęzią, a ty zainteresowałaś się tym, że jakiś krzak w pobliżu jęczy z bólu. Potem po poznaniu lalkarza poszłaś za nim - mimo jego licznych sprzeciwów - bo w końcu czemu by n...