Miało być w sobotę, ale coś nie wyszło, więc jest w niedzielę. Lepszy lepszy spóźniony prawdziwek niż podgrzybek, nie?
~*~*~*~
Nagle zauważyłaś jakiś ruch w krzakach obok i szybko podeszłaś do Gaary, przy okazji łapiąc z ziemi jakiś patyk. Zginiesz podczas dzielnej walki o swoje i swojego nowego przyjaciela życia! Za to piasek, wolno wylewitował z waszych kieszeni, gotowy bić się z wrogiem walcząc u Twojego boku o życie zarówno twoje jak i czerwonowłosego. Głównie jego, ale pomińmy ten fakt.
-Hę? - mruknęłaś w tym samym czasie co osoba, która wyłoniła się zza krzaków. Otóż owa istota wyglądała dokładnie tak jak ty, z tym wyjątkiem, że była starsza.
-Czy ty jesteś mną? - zapytałaś po chwili wpatrywania się z zaskoczeniem w siebie.
-Jestem klonem. - poprawiła Cię.
-Od kiedy ja umiem się klonować? I od kiedy mój klon jest starszy ode mnie?
-Chyba raczej od kiedy jestem, a raczej jesteś, berebeciem?
-Jakim berebeciem? Jestem prawie dorosła! Mam prawie sześć lat!
-Taaa, jasne. Prawie to ty jesteś dzieckiem. Teraz jesteś berebeciem.
-Wcale nie! - stwierdziłaś z naburmuszonymi policzkami.
W tym czasie gdy kłóciłaś się ze swoim klonem, Gaara przypatrywał się wam z zaskoczeniem. Nie miał bladego pojęcia co tu się właśnie działo.
-Eh... Ta sprawa jest dziwna. - stwierdziła Twoja starsza wersja z westchnięciem, po czym zaczęła się głowić nad jakimś planem - Mam pomysł. Poczekajcie tu chwilę, przekażę informacje reszcie klonów. W pobliżu są dwa to tu do was przyjdą, a potem pomyślimy nad tym co zrobić.
-Chwila, to ile ja tych klonów zrobiłam? I kiedy? - zapytałaś. Ta cała sytuacja robiła się coraz dziwniejsza i dziwniejsza!
-Nie wiem. Po prostu raz na jakiś czas robisz klony i je zostawiasz w różnych miejscach, po to żeby w razie czemu móc szybko uciec, bo wiesz, ja, to znaczy ty, to znaczy my, wymyśliłyśmy technikę do zamiany miejsca między prawdziwym ciałem, a klonem.
-Łał! Jestem niesamowitym ninją!
-No jasne, że tak! A teraz wybaczcie, ale mam resztę klonów do powiadomienia o tym co się dzieje. Do zobaczenia.
Po tych słowach Twoja starsza wersja po prostu zniknęła. Było jakieś "bum!" i biały dym, a potem zobaczyłaś lewitującą w powietrzu fioletową energię, która rozdzieliła się na kilka części, a potem odleciała w dal.
-Widzisz? Mówiłam, że wszystko będzie dobrze. - oznajmiłaś wesoło w stronę Gaary, który dalej próbował zrozumieć co się przed chwilą stało.
~W międzyczasie~
-Daleko jeszcze?
-Tak.
-Bardzo?
-Tak.
-Czemu?
-Bo tak.
-No, ale czemu to musi być tak daleko?
Na czole Kankuro pojawiła się pulsująca żyłka. Od kilkunastu minut szliście rozległymi, pustynnymi terenami, otoczonymi jedynie przez piasek i ogromne skorpiony, których unikałaś jak ognia. W końcu byłaś klonem! Jeden atak i po Tobie!
Tak czy inaczej chłopak nie miał z Tobą spokoju. Kiedy nie próbowałaś nawiązać rozmowy to męczyłaś go z "spójrz! Chmurka w kształcie chmurki" albo "zobacz! Ten kaktus ma podobną minę co ty!", a jeśli i to Ci się znudziło to pozostawała Ci czysta legenda pośród wkurzania innych, czyli "daleko jeszcze?".
Prawdopodobnie dosięgnęłabyś limitu wytrzymałości psychicznej Kankuro i spowodowała u niego wybuch złości, gdyby nie fioletowa mgiełka, której przybycie zaskoczyło was obu. Owe coś podleciało do Ciebie i po prostu w Ciebie wleciało, a ty otworzyłaś szerzej oczy z zaskoczenia.
-Co się stało? - zapytał chłopak widząc Twoją reakację.
-Już wiem gdzie jestem ja i Gaara.
-Gdzie?! Wszystko z wami w porządku? Co się stało? Musimy tam ruszać!
-Wstrzymaj się. Najpierw musimy odnieść tego złoczyńce. Przecież nie będziemy go ciągać ze sobą, a niestety nie możemy się rozdzielić. Sama go zabrać do wioski nie mogę, bo nie wiem gdzie to, a po mnie i Gaarę nie pójdę, bo jeśli po drodze coś mnie zaatakuje to będzie po wszystkich. W końcu ty ich potem sam nie znajdziesz. - stwierdziłaś z westchnięciem.
-A co z waszym stanem?
-No... Zdrowotnie wszystko w porządku, ale są pewne komplikacje... Bo my... Tak trochę... W sumie to mniejsza z tym. Sam zobaczysz.
-Jakie komplikacje! Powiedz mi teraz!
-Odmłodziło nas.
-Jak to?
W tym właśnie momencie dało się dostrzec, że Kankuro nieco panikuje. Otóż, myślał on, że poprzez "odmłodziło nas" miałaś na myśli, że cofnęło was wiekowo w czasie o jakieś dwa, trzy lata i że to był właśnie ten okres, w którym czerwonowłosy był morderczym potworem, żądnym krwi.
-Zobaczysz, teraz nie ma czasu na pogawędki. To pora, żeby działać! - stwierdziłaś i przyspieszyłaś. Za to szatyn użył swojej kukiełki, żeby to ona niosła przestępce, po czym także znacznie zwiększył prędkość.
Mknęliście ku wiosce z prędkością błyskawicy.
CZYTASZ
Gaara x reader - Podróże w czasie
FanfictionWszystko zaczęło się niepozornie - ot, Kankuro dostał spadającą z niebios gałęzią, a ty zainteresowałaś się tym, że jakiś krzak w pobliżu jęczy z bólu. Potem po poznaniu lalkarza poszłaś za nim - mimo jego licznych sprzeciwów - bo w końcu czemu by n...