Rozdział 9

1.5K 180 15
                                    

Miało być w sobotę, ale coś nie wyszło, więc jest w niedzielę. Lepszy lepszy spóźniony prawdziwek niż podgrzybek, nie? 

                                                                                         ~*~*~*~

Nagle zauważyłaś jakiś ruch w krzakach obok i szybko podeszłaś do Gaary, przy okazji łapiąc z ziemi jakiś patyk. Zginiesz podczas dzielnej walki o swoje i swojego nowego przyjaciela życia! Za to piasek, wolno wylewitował z waszych kieszeni, gotowy bić się z wrogiem walcząc u Twojego boku o życie zarówno twoje jak i czerwonowłosego. Głównie jego, ale pomińmy ten fakt.

-Hę? - mruknęłaś w tym samym czasie co osoba, która wyłoniła się zza krzaków. Otóż owa istota wyglądała dokładnie tak jak ty, z tym wyjątkiem, że była starsza.

-Czy ty jesteś mną? - zapytałaś po chwili wpatrywania się z zaskoczeniem w siebie.

-Jestem klonem. - poprawiła Cię.

-Od kiedy ja umiem się klonować? I od kiedy mój klon jest starszy ode mnie?

-Chyba raczej od kiedy jestem, a raczej jesteś, berebeciem?

-Jakim berebeciem? Jestem prawie dorosła! Mam prawie sześć lat!

-Taaa, jasne. Prawie to ty jesteś dzieckiem. Teraz jesteś berebeciem.

-Wcale nie! - stwierdziłaś z naburmuszonymi policzkami.

W tym czasie gdy kłóciłaś się ze swoim klonem, Gaara przypatrywał się wam z zaskoczeniem. Nie miał bladego pojęcia co tu się właśnie działo.

-Eh... Ta sprawa jest dziwna. - stwierdziła Twoja starsza wersja z westchnięciem, po czym zaczęła się głowić nad jakimś planem - Mam pomysł. Poczekajcie tu chwilę, przekażę informacje reszcie klonów. W pobliżu są dwa to tu do was przyjdą, a potem pomyślimy nad tym co zrobić.

-Chwila, to ile ja tych klonów zrobiłam? I kiedy? - zapytałaś. Ta cała sytuacja robiła się coraz dziwniejsza i dziwniejsza!

-Nie wiem. Po prostu raz na jakiś czas robisz klony i je zostawiasz w różnych miejscach, po to żeby w razie czemu móc szybko uciec, bo wiesz, ja, to znaczy ty, to znaczy my, wymyśliłyśmy technikę do zamiany miejsca między prawdziwym ciałem, a klonem.

-Łał! Jestem niesamowitym ninją!

-No jasne, że tak! A teraz wybaczcie, ale mam resztę klonów do powiadomienia o tym co się dzieje. Do zobaczenia.

Po tych słowach Twoja starsza wersja po prostu zniknęła. Było jakieś "bum!" i biały dym, a potem zobaczyłaś lewitującą w powietrzu fioletową energię, która rozdzieliła się na kilka części, a potem odleciała w dal.

-Widzisz? Mówiłam, że wszystko będzie dobrze. - oznajmiłaś wesoło w stronę Gaary, który dalej próbował zrozumieć co się przed chwilą stało.

~W międzyczasie~

-Daleko jeszcze?

-Tak.

-Bardzo?

-Tak.

-Czemu?

-Bo tak.

-No, ale czemu to musi być tak daleko?

Na czole Kankuro pojawiła się pulsująca żyłka. Od kilkunastu minut szliście rozległymi, pustynnymi terenami, otoczonymi jedynie przez piasek i ogromne skorpiony, których unikałaś jak ognia. W końcu byłaś klonem! Jeden atak i po Tobie!

Tak czy inaczej chłopak nie miał z Tobą spokoju. Kiedy nie próbowałaś nawiązać rozmowy to męczyłaś go z "spójrz! Chmurka w kształcie chmurki" albo "zobacz! Ten kaktus ma podobną minę co ty!", a jeśli i to Ci się znudziło to pozostawała Ci czysta legenda pośród wkurzania innych, czyli "daleko jeszcze?".

Prawdopodobnie dosięgnęłabyś limitu wytrzymałości psychicznej Kankuro i spowodowała u niego wybuch złości, gdyby nie fioletowa mgiełka, której przybycie zaskoczyło was obu. Owe coś podleciało do Ciebie i po prostu w Ciebie wleciało, a ty otworzyłaś szerzej oczy z zaskoczenia.

-Co się stało? - zapytał chłopak widząc Twoją reakację.

-Już wiem gdzie jestem ja i Gaara.

-Gdzie?! Wszystko z wami w porządku? Co się stało? Musimy tam ruszać!

-Wstrzymaj się. Najpierw musimy odnieść tego złoczyńce. Przecież nie będziemy go ciągać ze sobą, a niestety nie możemy się rozdzielić. Sama go zabrać do wioski nie mogę, bo nie wiem gdzie to, a po mnie i Gaarę nie pójdę, bo jeśli po drodze coś mnie zaatakuje to będzie po wszystkich. W końcu ty ich potem sam nie znajdziesz. - stwierdziłaś z westchnięciem.

-A co z waszym stanem?

-No... Zdrowotnie wszystko w porządku, ale są pewne komplikacje... Bo my... Tak trochę... W sumie to mniejsza z tym. Sam zobaczysz.

-Jakie komplikacje! Powiedz mi teraz!

-Odmłodziło nas.

-Jak to?

W tym właśnie momencie dało się dostrzec, że Kankuro nieco panikuje. Otóż, myślał on, że poprzez "odmłodziło nas" miałaś na myśli, że cofnęło was wiekowo w czasie o jakieś dwa, trzy lata i że to był właśnie ten okres, w którym czerwonowłosy był morderczym potworem, żądnym krwi.

-Zobaczysz, teraz nie ma czasu na pogawędki. To pora, żeby działać! - stwierdziłaś i przyspieszyłaś. Za to szatyn użył swojej kukiełki, żeby to ona niosła przestępce, po czym także znacznie zwiększył prędkość.

Mknęliście ku wiosce z prędkością błyskawicy.

Gaara x reader - Podróże w czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz