Rozdział 43

958 136 23
                                    

To miał być ostatni rozdział przed epilogiem... A teraz to już sama nie wiem ile pozostało do końca xD
To na pewno końcówka, ale już sama nie wiem jak bardzo końcówkowa ^^''

                                                                                      ~*~*~*~

-Więc? O czym myślałaś?

-O naszym pikniku. Trzeba skombinować jakieś świeczki dla klimatu. I jakieś fajne miejsce znaleźć. - powiedziałaś w końcu, stwierdzając, że co się z wymówkami męczyć będziesz.

-Mogę wszystko załatwić. - odparł, a ty spojrzałaś na niego z lekkim zaskoczeniem. Skoro Gaara wykazywał się inicjatywą to musiał chcieć spędzić z Tobą ten czas, nie? W innym przypadku po prostu zabrałby Cię do pierwszego, lepszego lokalu, zjedlibyście i wasze drogi by się rozeszły.

A tak? Nie dość, że zgodził się na jakże romantyczny piknik to jeszcze chciał się zająć przygotowaniami.

-To może ja znajdę jakieś miejsce? - zaproponowałaś, nie chcąc, żeby on musiał się wszystkim zajmować. Hej! Też chciałaś wykazać się inicjatywą!

-Nie trzeba. Znam idealne miejsce. - odparł i uśmiechnął się lekko.

O kurka! On się do Ciebie uśmiechnął! Przełamał swoją wiecznie spokojnie-opanowaną minę specjalnie dla Ciebie! On naprawdę musi Cię kochać! Albo przynajmniej bardzo, bardzo lubić. Neh, zdecydowanie to pierwsze.

-Nie no, nie powinnam cię zostawiać ze wszystkimi przygotowaniami samego. - zauważyłaś.

-Ty to zaproponowałaś, więc ja się tym zajmę. Tak będzie sprawiedliwie. - odparł, a ty westchnęłaś.

-Skoro nalegasz... - oznajmiłaś po czym wyszczerzyłaś ząbki w szerokim uśmiechu. - Kim ja jestem, żeby odbierać ci tą przyjemność męczenia się z przygotowaniami?

Prawdopodobnie teraz zapanowałaby cisza gdyby nie fakt, że zauważyłaś coś w oddali.

-Widzę wioskę! - krzyknęłaś. Ktoś tu chyba nie może się doczekać tego pikniku, co?

-Jesteśmy na miejscu. - przyznał Gaara i już po chwili lądował. - Muszę załatwić formalności. Co ty na to, żebyśmy spotkali się tu za dwie godziny?

Dwie godziny? To tyle czasu! Musiałabyś sobie znaleźć jakieś porządne zajęcie! Poza tym...!

-W porząsiu. - odrzekłaś i jakoś tak wyszło, że mimo wszystko poszliście w tą samą stronę. Aczkolwiek bardzo szybko czerwownowłosy został uwikłany w radosne tłumy zadowolone z tego, że ich Kazekage wrócił.

Widząc po oczach Gaary niemą prośbę pomocy, wysłałaś mu uśmiech typu "radź sobie sam z miłością ludu" po czym podśmiewując się z tego jak mieszkańcy wioski go miłują, ruszyłaś na poszukiwanie szczęścia. To zabawne jak kilka godzin temu czy tam dzień wcześniej czerwonowłosy był potworem, a teraz nagle był bohaterem. To interesujące przeżyć wydarzenia lat w przeciągu kilku dni.

Po chwili zauważyłaś Temari i Kankuro.

-Siemaneczko! - krzyknęłaś machając do nich. Błyskawicznie znaleźli się przy Tobie.

-Gdzie jest Gaara? - zapytał szatyn i raczej by się do tego nie przyznał na głos, ale martwił się o nieobecność jego brata.

-Powiedzmy tyle, że próbuje sobie poradzić z tabunem fanów. - odrzekłaś.

-A ty? - włączyła się Temari.

-A ja co?

-Wszystko z tobą w porządku? Jesteś już tak stara jak powinnaś? - odrzekła z tonem typu "duh, to chyba oczywiste co ty". Ona też nie przyznałaby się o to, że być może ociupinkę przejmowała się Twoim stanem.

-No wiadomo! - odparłaś z szerokim uśmiechem, który po chwili poszerzył się jeszcze bardziej, gdy zrobiłaś klona. - I patrzcie kto wrócił razem z moimi straconymi latami!

-Tęskniliście? - zapytała druga ty, ale nim którekolwiek z nich zdążyło przemówić odpowiedziała za nich. - Tęskniliście.

-A już przyzwyczaiłem się do spokoju... - stwierdził z westchnięciem Kankuro, chociaż żadnemu z was nie umknął lekki uśmiech na jego twarzy.

-Tak czy siak lećcie ratować Gaarę nim tłumy go porwą. I niech załatwi jak najszybciej papierkową robotę, bo później mamy piknik! - przemówiłaś, a piaskowe rodzeństwo wysłało Ci zaskoczone spojrzenie.

Za to Twój klon zagwizdał.

-Czekaj... Co? - zapytał szatyn.

-Później idę na piknik z Gaarą. - odrzekłaś i ku zaskoczeniu ogółu Twoje policzki przybrały nieco bardziej różowy odcień niż zwykle. Plus poczułaś pszczółki w brzuchu. A może to były skorpiony? Ewentualnie motyle, ale nie no, skąd motyle na pustyni? W sumie to skąd pszczółki?

A nieważne, zostańmy przy skorpionach.


Gaara x reader - Podróże w czasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz