Czekaliście mniej niż tydzień, bo ostatni rozdział był w niedzielę, a teraz jest w sobotę, a sześć dni to nie siedem. Cieszycie się z tego powodu? :3
~*~*~*~
Przeskanowanie wszystkich posiadanych informacji zajęło Ci nie więcej niż kilka sekund. Byłaś na pustni - terenie wroga. Mało tego, gdyby nie Twoje nieziemskie szczęście byłabyś martwa. A na dokładkę dodajmy, że nie miałaś zamiaru skrzywdzić chłopaka - a przynajmniej nie tak bardzo jak on chciał Ciebie - z prostego powodu, którym była przyjaźń. Tak, dalej jej się trzymałaś.
W końcu czyż to nie ty mówiłaś o przyjaźni "na dobre i złe, nieważne co się stanie"? Nawet jeśli w tamtym momencie miałaś ile lat? Pięć? Sześć?
Nie miałaś zamiaru tak łatwo pozwolić tej znajomości prześlizgnąć Ci się między palcami nawet jeśli - a może raczej "zwłaszcza" - że była tak dziwna.
Czerwonowłosy już nie chciał znajomości z Tobą? Trzeba było jej nie zaczynać. Zgodził się na przyjaźń i teraz musiał liczyć się z konsekwencjami, ponieważ nie miałaś tak łatwo mu odpuścić.
-Myślisz, że tak łatwo z ciebie zrezygnuję? - zapytałaś, a na Twoich ustach pojawił się lekki uśmiech. - Nie ma tak dobrze. Przyjaźń to jedna z tych rzeczy, o którą się walczy za wszelką cenę. Nawet jeśli owa przyjaźń trwa nieco ponad dzień.
-Jestem potworem i tak mnie w końcu zdradzisz! - odwarknął Ci ten, a wokół Ciebie zaczęły wyrastać kolce z piasku. Tam gdzie stałaś było mokro od wybuchu gejzeru, więc ten kawałek był bezpieczny...
...Albo i nie.
-Możesz sobie być potworem, ale ja jestem demonem. - stwierdziłaś, nie do końca żartem, po czym wyskoczyłaś w powietrze, zauważając, że piaskowe kolce wykrzywiają się tak, by sięgnąć Twojej skromnej osoby.
Będąc w powietrzu miałaś ograniczoną możliwość uników i Gaara o tym wiedział, właśnie dlatego wysłał na Ciebie swój piasek.
W ten sposób zostałaś osaczona. Na dole były kolce, a u góry lada chwila miał Cię sięgnąć kolejny atak chłopaka.
-Zakazana Technika: Miecz Śmierci! - powiedziałaś, składając odpowiednie pieczęci, po czym wydmuchałaś fioletowy dym, który skupił się w Twojej dłoni. Machnęłaś nim, a jego kawałki opadły na ziemię poniżej Ciebie, pozostawiając Ci w ręku ostrze, którym powstrzymałaś atak Gaary.
Teoretycznie zwykłe przecięcie piasku nie powinno mieć większego efektu, jednak nie użyłabyś tej techniki, gdyby nie była potężna - bądź co bądź wiedziałaś jak niebezpieczna jest ta walka.
Otóż stworzona przez Ciebie broń miała pewne specyficzne właściwości - wszystko czym nią dotknięto umierało. Nie ważne co - przedmiot, roślina czy człowiek... Dlatego też była to zakazana technika. Mogła wykończyć używającego jeszcze zanim sięgnęła wroga, aczkolwiek Tobie nie mogła nic zrobić. Czemu? Z powodu Twojego kekkei genkai. Może i byłaś potężna z powodu zdolności bestii, którą oswoiłaś, jednak to nie było wszystko co posiadałaś. Byłaś znacznie silniejsza niż wydawało się na pierwszy rzut oka.
Mimo wszystko gdyby to "Kieł Fortunny" był Twoją najpotężniejszą bronią nie używałabyś go tak lekko jak to miałaś w zwyczaju, czyż nie?
Gdy zaczęłaś opadać w dół rzuciłaś swoje ostrze na ziemię, a te przed zetknięciem się z kolcami rozpłynęło się w chmurze dymu, który "zabił", a dokładniej rzecz biorąc zamieniła piasek w nieużyteczny pył.
Z całą pewnością wyglądałaś mrocznie, po tym jak z dumnie podniesioną głową, wyzywającym spojrzeniem i majaczącymi wokół Ciebie pozostałościami fioletowego dymu, wpatrywałaś się w Gaarę.
Robiłaś wrażenie i to spore, a mimo to on nawet nie drgnął co mogło oznaczać tylko jedno - trafiłaś na godnego przeciwnika.
-Rundę drugą czas zacząć. - stwierdziłaś i przygotowałaś ręce do złożenia pieczęci, ale zanim to zrobiłaś, poczekałaś na ruch Gaary. Miałaś zamiar powstrzymać to czym Cię zaatakuje, a dopiero potem samej spróbować mu coś zrobić.
W końcu fakt, że nie chcesz skrzywdzić go poważnie nie oznacza, że nie możesz skrzywdzić go wcale, nie?
CZYTASZ
Gaara x reader - Podróże w czasie
FanfictionWszystko zaczęło się niepozornie - ot, Kankuro dostał spadającą z niebios gałęzią, a ty zainteresowałaś się tym, że jakiś krzak w pobliżu jęczy z bólu. Potem po poznaniu lalkarza poszłaś za nim - mimo jego licznych sprzeciwów - bo w końcu czemu by n...