Wysoki mężczyzna o inteligentnych zielonych oczach, długich kruczoczarnych włosach i niewyraźnym uśmiechu, przemierzał bogato zdobione korytarze.Jego kroki przecinały wszechobecną ciszę.
Panujący tu spokój był symfonią dla uszu mężczyzny.
Rzadko takowa panowała, gdyż jego brat potrafił być nadzwyczaj hałaśliwy.
Oh, jak on go nie znosił.Bracia byli kompletnym przeciwieństwem, jeden cichy, rozważny, inteligentny, a drugi głośny, pełen energi, żywiołowy.
Byli dla siebie niczym ogień i woda, a choć jeszcze tego nie wiedzieli, przypominali dzień i noc - nie potrafili bez siebie funkcjonować, mimo drastycznych różnic.Tego dnia, Odyn wezwał ich na rozmowę, co oznaczało że stało się coś wielkiego, bądź dopiero się stanie.
Gdy Loki przekroczył próg ogromnej sali, Thor już tam był i rozmawiał cicho z matką, co zirytowało młodego boga, Frigga była jedynym co kochał ponad wszystko.
Odyn natomiast zasiadał na ogromnym złotym tronie, właściwie wszystko tam było ze złota i drogich krusztców.
Z przymróżeniem oka, obserwował wszystko w okół, w dosłownym tego zdania znaczeniu.
Drugie oko zasłaniała złota przepaska, nieznośnie kojarząca się Lokiemu z piratami.– Moi synowie, podejdźcie – zagrzmiał, podnosząc się z tronu – Pewnie zastanawiacie się dlaczego was wezwałem.
Bracia wymienili spojrzenia i skłonili się lekko, w oznace szacunku.
– Tak, wszechojcze – pierwszy odezwał się Thor
– Otóż, mój czas powoli dobiega końca – kontynuował – Nie potrafię jednak wybrać godnego następcy, z pierwotnego założenia miałeś być nim ty, Thorze, niestety, nie jesteś jeszcze w pełni gotowy, a ty – zwrócił się do Lokiego – również nie posiadasz wszystkich cech, dlatego po długim namyśle, ogłaszam na mocy danej mi przez mych przodków, że na mym miejscu zasiądzie ten, który pierwszy znajdzie sobie żonę, macie czas do przesilenia, taka jest moja wola, a teraz odejdźcie.
Niemożliwością było żeby Thor szerzej otworzył usta, ale gdyby jednak spróbował, jego kwadratowa szczęka wyleciałaby z zawiasów, co Loki skwitował parsknięciem, jednak jemu mina również zrzedła.
Do przesilenia zostało niewiele czasu, jedynie kilka tygodni, jak w tak krótkim czasie któryś z nich mógłby znaleźć miłość swego życia?
W Askardzie było dużo pięknych kobiet, wspaniałych wojowniczek wprawionych w bojach, bądź mądrych wieszczek.
Zważając jednak że bogowie są nieśmiertelni, a ich panowanie miałoby trwać bardzo długo, bardzo, bardzo długo, istotne było aby ich miłość była prawdziwa i równie wieczna.Loki zamknął oczy, czując pod skórą przeraźliwie zimno.
Nie zważając na protesty brata, mające na celu przekonania wszechojca do zmiany decyzji, ani na błagalne spojrzenie matki, wyszedł z sali.
Miał przed sobą niewyobrażalną szansę, na coś co według wszystkich, miało się nigdy nie wydarzyć.
Jednak zamiast wielkiej radości, czuł dziwną pustkę, był samotny i poraz pierwszy chciał to zmienić, tylko jak?Ten niepozorny dzień właśnie zmienił bieg historii, dla Lokiego oznaczało to rozpoczęcie gry, której przegranie będzie fatalne w skutkach.
×××
Cześć, to znowu ja, tak, znowu zaczynam coś co pewnie nie będę potrafiła skończyć, ale hej, to FF o Lokim, wszyscy kochamy Lokiego #TeamBadGuys
sheerger, dzięki za znoszenie mnie, wciąż uważam że to ze złą laską byłoby hitem.
CZYTASZ
Iluzja
FanfictionUmarła. Naprawdę? Los poraz kolejny zakpił z boga kłamstw. Ale co jeśli on ma inne plany? Gdy ożywia Ann, Ziemską kobietę, która nieszczęśliwie ląduje w Asgardzie, sprawy zaczynają się komplikować. Loki zakpił ze Śmierci, za co musi ponieść srog...