Czwarty

405 33 1
                                    


Uważnym wzrokiem  obserwowała śpiącego mężczyznę, chcąc zapamiętać każdy szczegół.
Siedziała na skraju ogromnego łoża, otulając się miękką kołdrą, zabraną wczorajszej nocy.

Chcąc, bądź nie, koniec końców wylądowała z obcym mężczyzną w łóżku, pierwszy, a może drugi raz w życiu.
Nie była pewna co działo się tamtej nocy, że skończyła w samej bieliźnie w obcym łóżku.

Na dodatek Thor zdawał się widzieć ją pierwszy raz w życiu.
I mimo że obiecywał spać w komnacie obok, pierwszym co zobaczyła, był tył jego głowy.

Nie miała zbytnio pomysłu co ze sobą zrobić, brakowało jej pieniędzy, ba, nawet ubrania.
Dlatego wpatrywała się w mężczyznę, czekając aż się obudzi i dla zabawy analizując jego wygląd.
Nie wiedzieć czemu, ale bardzo chciała zapamiętać jego wygląd.

Linia jego szczęki była wyraźnie zarysowana, a rysy miał ostre, kanciaste. Wyraziste mięśnie rysowały się pod mleczną skórą. Jasne blond włosy, opadały na odprężoną twarz, pozornie bez żadnych  zmartwień.

Thor uchylił jedno oko, spojrzał zaskoczyny na Ann i spadł z łóżka, jęcząc cicho.
Dziewczyna momentalnie była przy nim, zapominając o kołdrze, którą się zakrywała.

– Nic ci nie jest? – wyszeptała, lekko zdezorientowana – No i, dzień dobry. Pamiętasz mnie? Jestem Ann.

Mężczyzna chyba nie miał zamiaru wstawać, bo obrócił się na drugi bok i zasnął. Na podłodze. Po pięciu minutach dało się słyszeć przytłumione chrapanie.
Zdezorientowana kobieta zamrugała i wybuchła śmiechem.

– Ej – potrząsnęła nim – thor, obudź się! I zamów mi taksówkę.

– Co to jest? – mruknął w odpowiedzi, wciąż nie otwierając oczu

Znowu się roześmiała, pewna że mężczyzna żartuje, potrząsnęła nim kolejny raz, modląc się żeby znowu nie zasnął.

– Thor – wyszeptała, łaskocząc go swoimi włosami, zwisającymi z łóżka – Jestem w samej bieliźnie, błagam, daj mi coś do ubrania.

Te słowa podziałały nawet na boga, w takim samym stopniu, co na każdego faceta, a może nawet w większym, bo Thorowi wstanie zajęło niecałą milisekundę.
Uśmiechał się do Ann, ukazując rządek białych zębów i kazał zaczekać jej parę chwil.

Skinęła głową, a on wyszedł, zostawiając ją w osłupieniu. Chwilę później do pokoju weszło kilka kobiet, starszych od Ann, przynajmniej trzy razy. Miały na sobie proste błękitne suknie. Na widok kobiety, wymieniły skonsternowane spojrzenia.
Jedna z nich, o miłym wyrazie twarzy, skłoniła się przed Ann, wręczając jej piękną, czerwoną suknię.

– Dziękuję, ale... czy mogłaby mi pani powiedzieć gdzie jestem?

Kobieta spojrzała na nią zaskoczona, zmierzyła ją wzrokiem i uśmiechnęła się smutno. Siwe włosy wymykał jej się z koka, mimo widocznych śladów starzenia się, jej oczy wydawały się pozbawione wieku.
Nieśmiertelne.

– Jesteś... z Midgardu, drogie dziecko?

Oczy Ann zrobiły się wielkie niczym spodki.

– Skąd, przepraszam?

– Z Ziemi, tak nazywamy ją w Asgardzie, oh, kochanie, twój dom jest miliony lat świetlnych stąd.

Dziewczyna roześmiała się głośno, wręcz panicznie, jednak wcale nie było jej do śmiechu.
Dreszcze wstrząsnęły jej ciałem.

– Nazywam się Miram. Jestem pokojówką, jeśli mogę to tak określić.
Służę Odynowi, który jest Wszechojcem, Asem, najważniejszym bogiem, ojcem dwóch braci, Inteligentnego Lokiego i Dzielnego Thora.
Jesteś właśnie w sypialni tego drugiego.
Oni są... książętami, dlatego zdziwiłyśmy się na twój widok, kochanie.

Iluzja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz