Patrzył jak znika za wielkimi wrotami, nawet się nie odwracając, nie zaszczycając go spojrzeniem jasnych oczu.
Wiedział że będzie włóczyć się po korytarzach, bez żadnego powodu, celu czy wyjaśnienia.
Wszystko byle tylko być zdala od niego.
Bo czyż to nie on, Loki Laufeyson, zruinował jej życie?
O ironio, był też osobą która je jej wróciła.Do przesilenia zostały dwa tygodnie.
Niewiele czasu do przekonania do siebie Ann.
Oczywiście, mógł ją zmusić, ale to by nie przekonało Odyna.
Skoro już muszą spędzić ze sobą następne kilka tysiącleci, wolałby aby żywiła do niego coś bardziej intymnego od ignorancji.Rzucił ostatnie spojrzenie na lilie, Midgardckie kwiaty, piękne i delikatne, zupełnie jak Ann, miał ochotę je zmiażdżyć, zamiast tego zamrugał i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
Ann tymczasem stała na balkonie, patrząc przed siebie pustym wzrokiem. Widok jaki przed sobą roztaczał był niewątpliwie piękny, ale kobieta zdawała się tego nie zauważać.
Jej myśli zaprzątało coś mniej materialnego.
Coś, bądź ktoś.
To nie miało znaczenia.
I tak nie chciała o tym myśleć.
Ze zdenerwowaniem przeczesała włosy, patrząc na swoją dość brudną już suknię.
Materiał pewnie był drogi, a zresztą co za różnica, w końcu miała zostać żoną boga, głód i niedostatek nigdy nie będzie jej dręczył.Dlaczego padło akurat na nią?
Przecież niemal kilka tygodni temu była zwykłym naukowcem. Nie miała wspaniałego życia, ale robiła to co lubi i mogła bez przeszkód spełniać się w zawodzie.
Owszem, brakowało jej czyjejś bliskości.
I czasem bezsenne noce w towarzystwie Hadesa – kota jej sąsiadki – przy kieliszku wina, bywały dla niej niczym trucizna...
To jednak, mimo wszystko nie mogła narzekać.Niemal podskoczyła na dźwięk czyjegoś melodyjnego głosu, rozlegającego się tuż za nią.
– Ann, prawda? – usłyszała za sobą.
Odwróciła się niechętnie. Przed nią stała dość nie wysoka kobieta o przyjaznej postawie i jaskrzących się zielonych oczach.
Kobieta uśmiechała się ciepło, wyciągając do niej dłoń, którą Ann po chwili potrząsnęła.– Nazywam się Margo, doszły mnie słuchy że musisz czuć się tu nieco... Samotna. – rzekła kobieta, patrząc jej w oczy, co nieco onieśmieliło Ann.
– Cóż, może odrobinę, gdyby był tu Thor... – zawahała się – Nie ma o czym mówić.
– Thor? – kobieta wydawała się autentycznie zdziwiona – Dobrze dogadujesz się ze starszym synem Odyna?
Ann zmarszczyła brwi, kręcąc powoli głową. Nie czuła się w porządku z myślą że mogłaby komukolwiek opowiedzieć o swojej relacji z Thorem.
– Wybacz – Margo odwróciła wzrok – Jeśli ten temat jest dla ciebie niezręczny nie musimy go poruszać, pomyślałam że byłoby miło gdyby ktoś chciał z tobą porozmawiać, skoro tak naprawdę nie masz tu nikogo. Może prócz Lokiego.
– Loki. – parsknęła, patrząc na swoje buty. – Szczerze mówiąc nie wiem co mam o nim myśleć.
– Dlaczego?
– Oh... Umm... Jest dość nie kanoniczny.
Margo posłała jej promienny uśmiech, słysząc te słowa. Spojrzała najpierw na swoje bose stopy a potem na Ann, biorąc głęboki oddech, jakby szykowała się do jakiegoś wyznania.
– Ah, ten nie kanoniczny Loki – powtórzyła, wciąż się uśmiechając – Mogę ci coś zdradzić, ale niech to będzie tylko między nami, nasz mały przyjacielski sekret.
Skinęła głową, czekając aż nowo poznana kobieta podzieli się z nią kolejną rzeczą, która być może zmieni jej podejście do tutejszej rzeczywistości.
– Loki zawsze miał nieco pod górkę. Nie był tak idealny jak jego brat. Wy, Midgardczycy nazywacie to zazdrością, ja określiłabym to jako zranioną dumę. Pewnie domyślasz się jak ciężko jest żyć w czyimś cieniu, prawda Ann? – roześmiała się, chociaż w jej śmiechu słychać było gorycz – Nikt nigdy w niego nie wierzył, bo nikt nie stawia na kogoś kto z góry jest już przegrany. Aż tu nagle zdarzył się... Cud? Zdarzyłaś się ty. Niewielka Midgardcka piękność, która stała się jego szansą.
– Szansą na co? – wyszeptała, nieco przytłoczona.
– Szansą aby ktoś w niego uwierzył. – odparła, uśmiechając się delikatnie, ale i ten uśmiech zdawał się wymuszony – Szansę aby pokazać światu że na coś go stać.
Nie odpowiedziała, bo w jaki sposób miałaby wyrazić wszysko co w tym momencie czuła, jedynie przez słowa.
Była zła na siebie że tak szybko go oceniła.
Może on wcale nie był zły.
Każdy zasługuje na drugą szansę, a ona nawet nie dała mu pierwszej.
Wciąż nie chciała zostawać jego żoną, ale teraz to wydawało się bardziej w porządku.
Zrobi coś dobrego.
Poświęci się dla niego, bo tak robią dobrzy ludzie.
Prawda?– Przepraszam. To musiało cię nieźle przestraszyć.
– Skądże – skłamała.
– To... Może ja już pójdę, zawołaj jeśli będziesz potrzebowała z kimś porozmawiać Ann. – mruknęła i wyminęła ją – Ah. I nie przejmuj się Sif. To suka.
Kobieta zniknęła za drzwiami, uśmiechając się szeroko, co wydało się Ann dość nietypowe, ale nie miała okazji się nad tym zastanowić, gdyż sekundę potem do sali wszedł Loki, odrazu kierując się na balkon.
Na widok Ann uniósł lekko brwi ku górze, przekrzywiając głowę, jakby patrzenie na nią pod tym kątem było wygodniejsze.
Zignorowała to, w głowie wciąż słysząc głos Margo.
Powinna dać mu szansę.
Powinna spróbować go pokochać.
Powinna zgodzić się na ten cholerny ślub.Tak naprawdę wiele rzeczy powinna, ale wcale nie miała na to ochoty.
Nie kochała go.
Nie chciała tego ślubu.
Nie chciała tu być.Dlatego posłała mu zmęczone spojrzenie i odeszła, dając mu do zrozumienia że wciąż go nienawidzi.
×××
Nie najlepszy i w sumie niekoniecznie mi się podoba ale chcę go wstawić bo wnosi coś ważnego, a ja nie mogę spać.
CZYTASZ
Iluzja
FanfictionUmarła. Naprawdę? Los poraz kolejny zakpił z boga kłamstw. Ale co jeśli on ma inne plany? Gdy ożywia Ann, Ziemską kobietę, która nieszczęśliwie ląduje w Asgardzie, sprawy zaczynają się komplikować. Loki zakpił ze Śmierci, za co musi ponieść srog...