Siedemnasty

235 18 1
                                    

Jakoś tak wyszło że dodałam przypadkiem pół rozdziału, także... ten już jest idealny, nie będę go zmieniać i... co najważniejsze jest cały.
(Lil clue, zacznij czytać od połowy)

Patrzyła jak zasiada na tronie, mieniącym się złotem i szkarłatem, krwią zmieszaną z pustym bogactwem.
Uśmiechał się w ten przerażająco wyzywający sposób, jakby nikt i nic nie mogło mu zagrozić.
A ona stała u jego boku, z oczami pełnymi słonych łez, które nigdy nie miały spłynąć po jej zaróżowionych policzkach.
Zadrżała, spoglądając dużymi, smutnymi oczami na kajdany, którymi skute były jej kostki.
Jęknęły przeciągle, gdy się nieznacznie poruszyła, tym samym zwracając na siebie uwagę nowego władcy.

– Nie byłyby konieczne, gdybyś po raz kolejny nie próbowała ode mnie uciec, moja najdroższa. – zauważył, przekrzywiając głowę

Splunęła, zaciskając szczękę.

– Nie uciekałabym od ciebie, gdybyś nie był potworem – odparowała, a przed oczami stanęły jej rzeki krwi, które przelał.

– Już niedługo będziesz taka sama jak ja, moja pani. – roześmiał się, bez cienia rozbawienia – Straże, zabierzcie ją stąd – zwrócił się do dwóch olbrzymów, stojących obok masywnych wrót.

Wierzgnęła, gdy jeden z nich pociągnął ją za ramię, ciągnąć ku jej komnacie.
Złapała intensywne spojrzenie, wpatrujące się w nią, w głębokim zamyśleniu.

– Dlaczego mnie nie zabijesz?! Masz już wszystko, nie potrzebujesz mnie! – załkała – Zrób to.

– Każdy władca potrzebuje swojej władczyni, Ann. Intrygujesz mnie. Nosisz w sobie mrok. Bądź moją władczynią.

Nie odpowiedziała, pozwalając strażą wywlec się z sali, nie chciała na niego patrzeć. Nienawidziła go, po tym wszystkim czego dokonał. I pomyśleć że ona mu na to pozwoliła.
Dokładnie w chwili gdy jej usta zetknęły się z ustami tego szaleńca, przypieczętowała swój los i życie wielu innych.

A zaczęło się tak niewinnie...

Rozejrzała się w poszukiwaniu jakiegoś trunku, który mógłby być wyśmienitym towarzyszem niedoli. W okół było pełno Asgardczyków, których z głównego założenia powinna znać, ważnych osobistości życzących jej szczęścia na nowej drodze, a ona jako dobrze wychowana córka wpływowych nowojorczyków, potakiwała, dziękowała i uśmiechała się firmowym uśmieszkiem, który zarezerwowała tylko dla bogatych znajomych jej ojca, których nie znała i nie zamierzała poznać.
Mimo wszystko naprawdę chciała się napić i choć na chwilę zapomnieć o konsekwencjach swoich decyzji.

Już miała wyminąć, niesamowicie natrętną parę, gdy ktoś objął jej ramiona. Mimowolnie się uśmiechnęła, słysząc jak Loki tłumaczy lekko zirytowanemu jegomościowi że już pora na ucztę.

Odwróciła się do niego, pocierając nos wierzchem dłoni, zupełnie jak kot.

– Lepiej więc chodźmy bo ominie nas uczta – zakpiła, przekrzywiając głowę – Gdzie byłeś?

Wzruszył ramionami.

– Nie jestem szczególnie... duszą towarzystwa. – odparł wymijająco – Chcę ci kogoś przedstawić, Ann. – jego głos stał się nagle napięty i intensywny.

Kiwnęła głową, zastanawiając się kto na całej planecie ma władzę wystarczająco dużą by nawet sam Loki czuł do niego szacunek. Wydawać się mogło że nawet Odyn nie posiada takiej mocy.

U boku Odyna stała piękna kobieta, uśmiechająca się ciepło. Jej błyszczące oczy przepełnione miłością, zdradzały tysiące przeżytych lat, jednak twarz wydawała się pozbawiona wieku.

Iluzja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz