Siódmy

318 27 0
                                    


– Nie lubię cię – warknęła, przecierając twarz dłońmi.

– Nie wymagam tego, aczkolwiek byłoby ci to na rękę – odparł, nie odrywając wzroku od masywnej księgi

Zsunęła się z łóżka, siadając na podłodze. Założyła ramiona na piersi i posłała mu nienawistne spojrzenie.
Nawet na nią nie spojrzał.

– Nie zamierzam z tobą spać. – zadeklarowała – Dlaczego nie mogę wrócić do własnej sypialni?

Loki wziął głęboki oddech.
Zmrużył oczy.
Irytowała go.

– Dlatego że to mogłoby zastanowić Odyna i, jakby nie było, jesteś moją narzeczoną. Przecież nie będę się do ciebie dobierał, chyba.

Posłała mu wrogie spojrzenie.
Zsunęła kołdrę i rozłożyła ją na podłodze. Z poduszkami zrobiła to samo.
Na szczęście panowało lato, więc temperatury były niezwykle wysokie.
Chociaż, ciekawiło ją czy w Asgardzie panuje wieczne lato.

– Zachowujesz się jak dziecko – wytknął jej

W odpowiedzi pokazała mu język i przewróciła się na drugi bok. Podłoga była niewygodna, ale za żadne skarby nie mogła się teraz wycofać, nawet za cenę bólu kręgosłupa.

– Ann, wejdź do łóżka.

– Chciałbyś.

– O wielki Odynie, mimo że schlebia mi twoje posłuszeństwo. A fakt że leżysz u mych stóp, jest w pewien sposób podniecający, to nie przesadzajmy, nie jestem aż takim sadystą, pozwalam ci spać w moim łóżku, nie wygłupiaj się póki jestem w dobrym humorze.

Pokręciła głową, wydymając usta.
Za kogo on się uważał?
Za twojego męża i władcę Asgardu - odpowiedziała sama sobie.

– Myślisz że byłoby łatwiej, gdybym cię poznała? – zapytała, podnosząc się

– Wtedy mogłoby być tylko trudniej – wzruszył ramionami

– Nie potrafię cię kochać. Gdybym umiała, życie byłoby łatwiejsze, ale ja cię nawet nie lubię. Wydajesz się nieprzyjemny, zły, oślepiony władzą, jesteś inteligenty, a to czyni cię niebezpiecznym.

– A ty, kochanie? Udajesz, wiesz? Udajesz kogoś dobrego, nieśmiałego, a jednak, co robisz? Jesteś kłamcą, jesteś przemądrzała, naiwna, ale czy głupia? Zbyt dobrze udajesz, żeby być aż tak głupia, na jaką wyglądasz.
Dobranoc, Ann.

Zaśmiała się z goryczą.
Siadając obok niego.
Jedno było pewne, tak tego nie zostawi.

– Oh! I kto to mówi?! Loki, ten który w udawaniu nie ma ze sobą równych! 

– Mam, mówiłaś że jak ci na imię?

Zazgrzytała zębami. Zacisnęła pięści, podczas gdy bóg kłamstw, wydawał się całkowicie opanowany. Jego zielone oczy, spoglądały w jej zieleń, posyłając jej nieme wyzwanie.

– Skoro już jesteśmy przy szczerości, dlaczego nienawidzisz Thora?

– Zgadnij, Sherlocku.

– Skąd wiesz kim był Sherlock? Przecież jesteś kosmitą!

– Inteligentna wypowiedź, nie powiem.
Czytam waszą literaturę, niektórzy, ale to niektórzy coś tam potrafią. No i ekhem, kotku, jestem bogiem, nie kosmitą, kosmita brzmi jak obrzydliwe stworzenie, czyli trochę jak Thor.

Zmarszczyła brwi.
Łatwo było o tym zapomnieć. Mężczyzna nie emanował boskością.
A jednak było w nim coś takiego, niespotykanego.

Iluzja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz