Drugi

434 36 15
                                    


– Wciąż uważam że wyłączenie sztucznej grawitacji byłoby super – wymamrotała kobieta, wiercąc się na fotelu

Wspaniałe, zapierające dech w piersiach widoki, zdąrzyły ją znudzić, dobrą dobę temu.
Bo ile można patrzeć na ciemną, bezdenną pustkę.
Czasem mijali odłamki skał, ogromne kule energii zwane gwiazdami, bądź świecący pył rozsypanych po galaktyce, niczym brokat. Ale to wszystko było niczym, w porównaniu z widokiem malejącej planety, zwanej przez jej mieszkańców Ziemią.
Planety którą stracili z oczu już wieki temu.

– Leo! – pisnęła, jak mała dziewczynka – Daleko jeszcze? Myślisz że tam będzie tlen, bo jak inaczej te gatunki mogły funkcjonować? A jeśli tak, to czy ludzie nie mogliby się tam osiedlić? Sądzę że...

Leo posłał jej zmęczone spojrzenie, na co Ann natychmiast zamilkła. Jego brązowe oczy były podkrążone i straciły swój błysk, był wykończony, ale teraz przypadła jego kolej trzymania warty. Simon i James lekko pochrapywali, na prowizorycznych pryczach.

– Chciałbym podzielać twój entuzjazm, ale... – nie dokończył, bo gwałtownie statkiem zatrzęsło

Ann z impetem uderzyła o ścianę, odbijąc się od niej, zamrugała, czując jak ból ją paraliżuje.
Ogłuszający ryk syren, powoili przedzierał się przez jej świadomość. Czerwone lamy migały ostrzegawczo.

Leo z przerażeniem wymalowanym na twarzy, trzymał stery, wykrzykując coś do reszty załogi, lecz zagłuszały go syreny.

– Musimy... lądować... coś nas... uderzyło... A-ann?! – słyszała James'a, klęczącego obok niej i przekrzykującego hałas, ale nie potrafiła się skupić

– G-gdzie? – wymamrotała, przecież byli w niebycie

Mężczyzna nie zdąrzył odpowiedzieć, wcisnął jej na głowę hełm, dokładnie w momencie gdy z impetem w coś uderzyli.
Przed oczami Ann, zapanowała całkowita ciemność.

****

Loki powolnym ruchem, przeczesał dłonią grzywę, swego wiernego przyjaciela, Sleipnir'a.
Ogier sapnął, grzebiąc w ziemi, jednym z ośmiu kopyt.
Tego dnia był szczególnie niespokojny, jakby spodziewał się nieuniknionego.

Mężczyzna spojrzał przenikliwie na swego wierzchowca. On również czuł tą dziwną zmianę. Jakby cały wszechświat postanowił nagle zmienić swój bieg.
Na jego usta wślizgnął się triumfujący uśmiech, gdy do jego uszu dobiegł niemiłosierny hałas.
Wiedział że coś w wydarzy, no i proszę.
Płynnym ruchem wskoczył na Sleipnir'a i popędzili ku skałom, gdyż stamtąd dobiegł ich huk.

Syn Odyna mógł spodziewać się dosłownie wszystkiego - prócz tego, co tam ujrzał.
Niedowierzanie malowało mu się na twarzy, gdy patrzył na dziwną machinę, roztrzaskaną dziwną machinę.
Kawałki metalu, silnika, skrzydła, kadłubu... wszystko było w kompletnym chaosie.
Co jeszcze dziwniejsze, pod jedną z ogromnych metalowych połaci, coś się poruszało.

Loki przyglądał się temu w milczeniu, aż w końcu coś, jak się okazało, było kimś, a nawet nią.
Kobieta z trudem wyczołgała się spod metalu.
Będąc w kompletnym szoku, chwiała się na nogach, szlochając.
Już miała paść na ziemię, bez przytomności, gdy czyjeś silne dłonie złapały ją za ramię.

– Po co ci to? – zapytał, zdejmując jej i tak pęknięty hełm.

Kobieta jęknęła, z trudem łapiąc oddech, z przerażeniem złapała się za szyję, co wywołało śmiech jej towarzysza.

– Mamy tu atmosferę bardzo zbliżoną do tej Midgardzkiej – zaoponował, odsuwając jej dłoń od gardła.

Ann czuła jak świat wiruje pod jej stopami, a płuca płoną, opadła w objęcia nieznajomego.
Natomiast bóg kłamstw, ułożył sobie jej bezwładne ciało na kolanach.
Delikatnie odgarnął zlepione krwią jasne kosmyki, z drobnej twarzy Ziemianki.
Przyglądając się jej zakrwawionej twarzy, doszedł do wniosku że kobieta była nadwyraz piękna, choć brudna i nieprzytomna.

Nagle kobieta momentalnie otworzyła oczy. Były przepełnione bólem i strachem.
Źrenice miała rozszerzone do granic możliwości, jedynie cienka zielona obwódka, zdradzała Lokiemu kolor jej oczu.
Złapała się za serce, a jej dłonie przesiąkły krwią.
Wiedziała że umrze, co dziwniejsze przestała się bać, czuła tylko błogość.
Odłamek metalu wbił jej się w pierś.
Nie miała nikogo o kim mogłaby pomyśleć przed śmiercią, może prócz rodziców, ale oni bardziej cenili wartości pieniędzy,niż własną córkę.
Dlatego drżącą dłoń przyłożyła do serca Lokiego i uśmiechnęła się słabo.
Sekundę potem, jej ciało zastygło w wiecznym odpoczynku, z wyrzeźbionym uśmiechem.

Loki poczuł jak uchodzi z niego powietrze, czuł dogłębnym smutek, a przecież nawet nie znał tej kobiety, mało tego, przecież to był człowiek!
Patrzył na nią i zastanawiał się co z nią zrobić.

W tym samym momencie w jego umyśle zagościł szalonym plan.
Przecież był bogiem kłamstw, nie posiadał moralnego wyznacznika.
Zdobędzie tron, a ona mu w tym pomoże, chcąc czy nie.
Odyn chciał mieć władczynię? On mu ją sprowadzi z zaświatów.
Mężczyzna roześmiał się niczym szaleniec i wziął na ręce ciało dziewczyny, swojej przyszłej władczyni, swojej przyszłej żony.

×××

Kto zabija główną kobiecą bohaterkę już w drugim rozdziale? Ekhem, spokojnie, jeszcze ją poznacie.

sheerger, jesteś wielka, podbijemy razem świat!

Iluzja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz