Dziewiąty

264 25 0
                                    


Czasem w ludzkim życiu zdarzają się takie momenty gdy momentalnie się zatrzymujesz.
Bierzesz głęboki oddech.
Przecierasz oczy.
Przyglądasz się wszystkiemu wokół.
I odchodzisz.
Zostawiając wszystko za sobą.
Tak po prostu.

Ludzie odchodzą.
Znikają.
I nigdy nie powracają.

Tak właśnie czuła się w tym momencie Ann, klęcząc na podłodze. Czuła że powinna odejść.
Chłód podłoża przeszywał jej ciało, ale lubiła to uczucie, było wyraziste, a tego w tym momencie potrzebowała najbardziej.

Czuła beznadziejne uczucie pustki.
Lęk przed tym co nieuniknione.
Miała wrażenie jakby świat przesypał się jej między palcami, a ona nie potrafiła tego powstrzymać.
Już raz wyrwana z rąk śmierci, wiedziała że śmierć nie będzie dla niej łaskawa poraz drugi.

Kolejny raz wróciła myślami do swojego domu. Do codzienności. Do rzeczy które były łatwe, choć wydawały się trudne.
Do przypadkowych ludzi których mijała na ulicy.
Do rodziców, którzy byli zbyt zajęci, zbyt bogaci, zbyt eleganccy, żeby zainteresować się córką.

Roześmiała się, bo śmiech czasem był ostatnim co człowiekowi pozostało.
Ciekawe co powiedzieliby rodzicie, gdyby wiedzieli że wychodzi za mąż, w tak młodym wieku, pewnie byliby zadowoleni, a już szczególnie ucieszyliby się na wieść że jej małżonek miał być bogaty i wpływowy... I był bogiem.
Nigdy nie podzielali marzeń córki. Więc pewnie byliby naprawdę zadowoleni.

Myśli o Thorze ją zabijały, czuła że tonie w pustce swojego umysłu.
Jakim prawem to powiedziała?
Dlaczego tak bardzo chciała go skrzywdzić?
Przecież lubiła go, nawet bardziej niż powinna.
Ale gdy Sif, ta okropna bogini, wtrąciła swoje, poczuła się zdradzona, a przecież musiała się bronić, przeszła do ataku.

Spojrzała niemrawo na Lokiego.
Stał obok, z poważną miną, pokrzepiającym uśmiechem, jakby chciał powiedzieć 'służę radą i pomocą'.
Wyciągnął w jej kierunku dłoń, a ona ją przyjęła.
Jego dotyk był przyjemny.
Potrzebowała go.
Miała ochotę go przytulić, poczuć jego ciepło.
Ale była na to zbyt dumna, za bardzo go nie lubiła.

- Jak się czujesz? - zapytał od niechcenia, bowiem nie obchodziło go to ani na jotę, ale nie mogł zmarnować tej wspaniałej okazji

- Nie wiem - wzruszyła ramionami, ledwo powstrzymując się od oparcia się na nim, tak strasznie potrzebowała się wypłakać - Dobrze, raczej.

Była dla niego niczym otwarta księga. Znał jej uczucia, wspomnienia, myśli. Dlatego dobrze wiedział co chce w tej chwili zrobić i pozwolił jej na to. Objął ją ramieniem, przyciągając do siebie, a ona rozpadła się na kawałki. Zwiotczała i zmalała w jego objęciach, jakby ktoś spuścił z niej powietrze.

Nie był to jednak gest pojednania. O nie. Miał głębszy przekaz, znany tylko Lokiemu. W końcu ludzie nigdy naprawdę się nie zmieniają, a co dopiero gdy rodzisz się z naturą kogoś tak podstępnego jak on sam.

- Przejdźmy się - zaproponował, łapiąc ją za rękę

Wyrwała się, a jej oczy zapłonęły. Nie chciała już jego dotyku. Przerażał ją. Znowu.

'Wróciła' pomyślał z rozbawieniem, ale tylko skłonił niżej głowę i ruszył przed siebie, na tyle wolno, aby mogła go dogonić.

- Dlaczego wy, Midgardczycy jesteście tacy... Naiwni? - zapytał nagle, gdy Ann z naburmuszoną miną próbowała otrzeć łzy

Spojrzała na niego wielkimi oczami, uświadamiając sobie że ta aluzja była o niej. Oczywiście że o niej, przecież była tu jedyną Ziemianką, czy jak to określalił Thor pewnego popołudnia - Midgardskim dzieckiem.
Wzruszyła ramionami, czując jak jej serce przeszywają sztylety.

- I te emocje... - kontynuował, jakby z obrzydzeniem - Do czego służą i dlaczego ktokolwiek chciałby je czuć? Są niepraktyczne, są słabością.

Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad sensem jego słów. Przecież ten perfidny bóg kłamstw musiał coś czuć, choć może był ponad to, w końcu nie na darmo jest bogiem.
Rządza, to na pewno jedno z rzeczy które czuje.
A co z namiętnością? Czy ten zielonooki twór wie czym jest namiętność? Miłość, wsparcie, podniecenie?

- Wiem czym jest namiętność... - żachnął się - To jedno z tych waszych Midgardckich uczuć, do podmiotu tego samego gatunku.

Niemal podskoczyła na to wyznanie. Czytał jej w myślach. Znowu. Powinna się do tego przyzwyczaić, w końcu niedługo miała zostać jego żoną. Skazana na wieki męczarni z socjopatą. Czytającym jej w myślach socjopatą o naprawdę ładnych oczach.

Wyszli na zewnątrz, do ogrodu. Rozejrzała się z zachwytem, podziwiając niezwykłe połączenia kolorów, kształtów i woni.
To wszystko wydawało jej się tak bardzo nierealistyczne.
Pąki kwiatów wydawały się kruche i zbyt delikatne by można było na nie choćby spojrzeć, za to rozkwitłe rośliny wydawały się pysznić wśród zieleni.
Nie znała nazwy przynajmiej tysiąca gatunków, jakie tu rosły, ale i tak była nimi zafascynowana.
Jakie było jej zdziwienie gdy ujrzała białe lilie, dość nieśmiałe na tle tylu różnych rodzaji Asgardckich kwiatów.

- Lilie, skąd się tu wzięły? - zapytała dość głupio, kręcąc głową z niedowierzaniem.

Loki nie odpowiedział, nie zamierzał się wcale przyznawać że to jego sprawka, chciał w jakiś sposób umilić życie swojej przyszłej żonie, ale ona wcale nie musiała o tym wiedzieć.

- Wracając do emocji - szepnęła, nie odrywając wzroku od kwiatów - Kochałeś kiedyś kogoś?

Kiwnął głową, myśląc o swojej matce. Frigga była jedyną istotą którą szczerze kochał w całym swoim istnieniu.
Nie wiedzieć czemu Ann poczuła się odrobinę zawiedziona, ale to okropne odczucie minęło równie szybko jak się pojawiło.

- A ty, Ann? - zdobył się na miły uśmiech, mimo że dziewczyna wciąż uparcie unikała jego spojrzenia. Najlepsi aktorzy nigdy nie wypadają z roli.

- Co, ja?

- Kochałaś kiedyś kogoś?

Jej twarz zbladła, a przez ciało przeszedł dreszcz, co zainteresowało Lokiego. Nie odpowiedziała. Po prostu odeszła, jakby to było jedyne co mogło ją teraz wybawić.
Myśl o Thorze była w tym momencie nieznośna.
Może to wcale nie była miłość.
Może zwyczajne zauroczenie.
Może ta jedna fizycznie spędzona razem noc nic nie znaczyła.

Może.

×××

Dobry *w jakiejkolwiek kolwiek godzinie to czytasz*
Na poczętek... Mamy styczeń, a ja dodałam ostatni rozdział we wrześniu... Ah ten czas tak szybko leci, a Loki tak szybko dorasta!

A na poważnie...  Przepraszam.
Wolny czas jest dla mnie ostatnio luksusem na który trochę mnie nie stać. Bieda.

Ale o to i jestem. Wróciłam. Z nowymi rozdziałami i planami podboju Midgardu!

Iluzja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz