Nieme wyznanie

734 53 1
                                    

-Zjesz coś może?-zapytała mnie Lee, gdy tylko weszliśmy do domu.
-Dziękuję, ale raczej idę spać, padam na twarz-odpowiedziałem oschle i zamknąłem się w swoim pokoju.
Było już bardzo późno, ale tak naprawdę nie to było przyczyną mojej samopoczucia. Ciągle miałem w głowie scenę poznania V. Nie rozumiałem co się stało, o co mu chodziło? Mieliśmy się zapoznać, pogadać, zakumplować może nawet...no i nie zapominając o mojej miłości do jego wokalu... a on co zrobił? Uciekł! Z jakiegoś nikomu nie znanego powodu po prostu zwiał. Co ja gadam, spierdolił jak oparzony, gdy tylko mnie zobaczył! Czy ja jestem aż tak brzydki, albo może wyglądam groźnie? Przyznać muszę, że on sam okazał się być naprawdę atrakcyjnym, przystojnym facetem i moja gemba przy nim to jakaś porażka, ale znowu AŻ TAK źle ze mną chyba nie jest. No bez jaj, co ja mu zrobiłem? Tak oto szansa na trzymanie tego diabelskiego głosu przy sobie poszła się jebać, brawo Jungkook! Ty to potrafisz sobie kopać dołki pod własną dupą. Pozostaje jedynie liczyć na kolejny koncer,t albo może Lee uda się załatwić mi z nim spotkanie.
Po przebraniu się w luźne spodnie od dresu, które służyły mi za piżamę, położyłem się w łóżku i odpaliłem przeglądarkę w telefonie. Postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego V. Wpisałem więc hasło do wyszukiwarki i nim się zorientowałem byłem już daleko na krańcach portali ze zdjęciami tego artysty.

 Wpisałem więc hasło do wyszukiwarki i nim się zorientowałem byłem już daleko na krańcach portali ze zdjęciami tego artysty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Boże jaki on jest piękny!

Boże jaki on jest piękny!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Pewnie gdyby nie ten jego nieziemsko atrakcyjny głos, to nawet bym się nie przejął, w końcu czyjaś uroda nigdy nie robiła na mnie dużego wrażenia, ale jestem artystą, kocham muzykę i potrafię docenić piękny głos. A jego piękny głos połączony jest przecież z cudownym ciałem i śliczną buźką... Po dłuższej chwili znudziło mi się przewijanie zdjęć, odpaliłem więc youtube i spędziłem pół nocy oglądając jego występy i koncerty. Nie wiem kiedy zasnąłem, film musiał mi się po prostu urwać w pewnym momencie, bo gdy się obudziłem mój telefon leżał na ziemi, a słuchawki plątały się po łóżku. Wstałem, gdy tylko zadzwonił budzik, ale szczerze mówiąc czułem się gorzej niż po niejednym melanżu. Ogarnąłem się szybko w łazience i poszedłem do kuchni, licząc na to że Lee jest w domu.
-Wyspałeś się?-zapytała beztrosko, gdy wszedłem do kuchni -na śniadanie jest omlet- dodała nie czekając na moją odpowiedź, po czym nałożyła mi porcję na talerz.
-Och,dziękuję- kiwnąłem głową, siadając do stołu- ciociuuuu...-zamierzałem poprosić ją o spotkanie z V, kontynuowałem więc gdy tylko na mnie spojrzała-możesz coś dla mnie zrobić? Bo widzisz, wczoraj...
-Chodzi ci o ten koncert?-zaśmiała się lekko- wiem, wiem, widziałam jak na niego patrzyłes. Też nie bardzo rozumiem jego reakcję na twój widok, poproszę Kim żeby się z tobą spotkał i ci to wyjaśnił- Lee wyglądała na zmartwioną wczorajszą sytuacją, cieszyłem się jednak że nie musiałem nawet mówić o co mi chodzi.
Zjadłem śniadanie i zebrałem się do wyjścia odrobinę wcześniej niż zazwyczaj. Po drodze do szkoły słuchałem dyskografii V, którą ściągnąłem sobie w nocy. Jego głos był taki cudowny, że  uśmiech automatycznie pojawił mi się na twarzy i został tam już permanentnie. Do budynku szkoły doszedłem zbyt szybko, przez co czułem niedosyt tej cudownej muzyki, która leciała z moich słuchawek.
-Chuj ci w dupę, kurwa!-przywitał mnie Namnam, gdy usiadłem już w swojej ławce. Popatrzyłem na niego zdezorientowany, na co on kontynuował:
-Z kim ty do chuja tak imprezujesz znowu?
"Imprezuje?"- zastanowiłem się nad jego słowami- "Aaah,pewnie wyglądam jak gówno po nieprzespanej nocy"
-Na koncercie byłem, idioto!-zgasiłem go, nie mając ochoty na dalszą dyskusję. Myślałem tylko o V, jego głos wciąż tkwił w mojej głowie, a swoje ulubione piosenki znałem już na pamięć i odtwarzałem w myślach. Cudo nad cudami, mój skarb.
"Jungkook, ty pedale" skarciłem się w myślach "Weź się w garść, co się tu będziesz ślinił do jakiegoś chłopaczka jak pizda jakaś". Dobrze, że zaczęła się  lekcja bo mogłem spokojnie wykopać tego drania ze swojego umysłu. "Lekcja, Jungkook, skup się na lekcji" jakoś udało mi się przetrwać.
-Teraz się kurwa nie wywiniesz, gadaj co jest grane!-jak tylko zadzwonił dzwonek na przerwę, zostałem otoczony w swojej ławce przez chłopaków. Musiałem naprawdę źle wyglądać, skoro byli aż tak ciekawi. Co im powiem?
-Spierdalajcie, życia nie macie?- próbowałem się ich pozbyć ale byli nieugięci.
Nie miałem wyjścia, musiałem im coś powiedzieć żeby się odwalili, ale przecież nie powiem że się zakochałem!
-Byłem wczoraj z Lee na jakimś pedalskim koncercie popowym, okej?- wyrzuciłem z siebie jednym tchem, pakując do buzi kawałek słodkiej bułki.
Tak jak się spodziewałem, wszyscy wubuchnęli śmiechem, na co zrobiło mi się trochę głupio. Co się ze mną dzieje?
-Uuuu....a czyj to był koncert, że nie spałeś potem całą noc z wrażenia?-zadrwił Jimin, na co zareagowałem troszkę zbyt gwałtownie
-C-cco?-wytrzeszczyłem oczy zdziwiony, bo przecież skąd on mógł wiedzieć?
-Hej, ja tylko żartowałem, ale widzę że jednak trafiłem-zaśmiał się i przybił piątkę z Hoseokiem. Zrobiło mi się tak głupio, że dosłownie czułem jak płonie mi twarz.
-V- odpowiedziałem pod nosem, przez co debile nie zrozumieli o co mi chodzi i patrzyli na mnie, jak by czekając na ciąg dalszy.
-To był koncert V, artysty który niedawno przyleciał z Ameryki-podniosłem głos, a wszyscy popatrzyli na mnie z pełną powagą.
W tym momencie zrozumieli, że coś się dzieje w moim sercu, że ten artysta z Ameryki był dla mnie kimś więcej niż tylko przypadkowym piosenkarzem na którego koncert zmuszony zostałem pójść. Nie ma się co dziwić, że potrafili wyczytać mi z oczu wszystkie uczucia, przecież ta banda cweli to byli moi kumple. Przyjaciele. Znaliśmy się wieki, wiedzieliśmy o sobie wszystko i byliśmy nierozłączni. Akceptowali oni moją orientację i traktowali mnie normalnie, bo wiedzieli o tym od zawsze. Takiego mnie poznali i takiego mnie chcieli za kumpla, proste. Dobrze więc potrafili odgadnąć co mi na sercu leży, nie musiałem nic mówić. Zdziwiło mnie jedynie, że się ucieszyli. Dlaczego się cieszyli? Przecież to nic wielkiego, miliony fanek czy fanów na świecie ma uczucia do swoich idoli, a mi nie dane było nawet zamienić z V chociaż jednego słowa. Moje uczucia do niego były więc jedynie wytworem mojej mózgownicy, która za bardzo jarała się Jego diabelsko pięknym wokalem. Do końca dnia umieraliśmy z nudów, modląc się na przerwach by jakaś bomba jebła w te bude, czy żeby wydarzyło się cokolwiek ciekawego. Niestety nic z tego się nie stało, dlatego ucieszyłem się jak dziecko, kiedy ostatni dzwonek ogłosił koniec męczarni. Do domu!
-Kto pierwszy przy kiosku!-wykrzyczał Chimchim i ruszył przed siebie jak struś pędziwiatr. Mimo, że nie mieliśmy z nim żadnych szans, rzuciliśmy się zaraz za nim, ścigając się do wyjścia ze szkoły. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
The Devil's voice *Vkook* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz