-Telefon ci dzwoni- przerwał nasz pocaunek, kiedy z mojej kieszeni po raz któryś pod rząd dobiegał sygnał połączenia.
-Aishh- syknąłem, odsuwając się niechętnie od chłopaka i wyciągając komórkę, by sprawdzić kto mnie tak męczył.
- To Jimin, po co on dzwoni, skoro za pięć minut zaczyna się lekcja- marudziłem, złoszcząc się na kumpla.
-O, znowu!- Tae wskazał palcem na urządzenie, które trzymałem w ręce- może odbierz?
-Przecież zaraz będzie mógł powiedzieć mi to prosto w twarz, chodźmy- nakazałem, po czym chwyciłem za klamkę drzwi od samochodu, zanim jednak zdążyłem wysiąść, tym razem to telefon Taehyunga rozdzwonił się głośno, a chłopak odebrał bez zastanowienia.
-Tak, hyung?- mówił do urządzenia, chociaż niestety nie słyszałem odpowiedzi jego rozmówcy- ale hyung, co się stało?- w oczach blondyna widać było przerażenie, zmieszane z żalem- dobrze, hyung, będę za dwadzieścia minut- po tych słowach rozłączył się i chowając telefon, powiedział tym razem już do mnie:
-Muszę wracać do wytwórni, menadżer powiedział że coś się dzieje i muszę tam jak najszybciej przyjechać.
-Och- posmutniałem na tą wiadomość- mam nadzieję, że to nic poważnego. Zobaczymy się wieczorem?
-Tak, tak, przyjadę po ciebie po szkole, ewentualnie zadzwonię i się umówimy- posłał mi ciepły uśmiech, po czym pocałował mnie w policzek na pożegnanie, a ja zrezygnowany wysiadłem i udałem się do szkoły.
-Jiminie, ty cwelu!- wydarłem się, wchodząc do sali lekcyjnej, jednak mój nastrój błyskawicznie zmienił się, kiedy zobaczyłem co się tam działo.
-Jungkookie, dzwoniłem ze sto razy żeby ci powiedzieć- doszedł mnie głos mojego przyjaciela, co nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia, bo cała moja uwaga skupiała się na miejscu w którym wcześniej była ławka Taehyunga.
Krzesło, oraz biurko przy którym zazwyczaj siedział Tae, leżały teraz powywracane i wysmarowane jakąś różową farbą z brokatem. Na tablicy wypisane były chaotycznie zdania typu "nowy pedał w klasie", czy "spierdalaj stąd, geju", oraz wiele innych nieprzyjemnych słów, a nawet rysunków. Reszta klasy była w nienaruszonym stanie, wszyscy uczniowie siedzieli na swoich miejscach, jak gdyby nigdy nic i udawali, że to co zrobili było właściwe.
Krew mnie zalała na widok tego wszystkiego, podziękowałem w duszy firmie V za zabranie go ze szkoły nim mógł to zobaczyć, po czym podszedłem do tablicy i odwróciwszy się przodem do wszystkich, krzyknąłem wkurzony:
-Kto do chuja pozwolił sobie urządzić ten burdel?!?
Nagle wszyscy ucichli i skupili swoją uwagę na mnie, ale mimo to nikt nie przyznał się do winy ani nikogo nie wskazał. Lustrowałem wściekłym spojrzeniem każdego pokolei, upewniając się że zdają sobie sprawę z tego, jak poważnie mnie rozwścieczyli. W dalszym ciągu jednak milczeli, spojrzałem więc wtedy na Hoseoka, przypominając sobie jego dziwne zachowanie poprzedniego dnia. Od razu uznałem, że był jedyną osobą, która mogła rozprowadzić po szkole informację o mnie i Taehyungu. Widząc moje spojrzenie, Hobi wyprostował się lekko i odezwał spokojnie:
-Daj spokój, to nie byłem ja. Wiesz, że jak dla mnie możesz sobie ruchać kogo chcesz.
-Kook- wtrącił się nagle rudzielec z mojej ławki- to nie był nikt z nas, wszystko już takie było gdy przyszliśmy, ale znaleźliśmy to- wyciągnął w górę dłoń, w której trzymał jakąś kopertę.
Zaintrygowany podszedłem bliżej, by móc zabrać i przeczytać tajemniczy list.
"JUNGKOOKIE!
Prosiłem, błagałem, a Ty dalej swoje. Być może teraz mam Twoją uwagę, kiedy wszyscy w szkole wiedzą już o Twoim związku z Taehyungiem. Nie kuś mnie proszę, bo jeszcze dowiedzą się o jego sekrecie...a wtedy już więcej go nie zobaczysz! Spotkaj się ze mną o 20 tam, gdzie umówiłeś się kiedyś z V. Będę czekać cierpliwie, a sił i wytrwałości doda mi fakt, że prawdopodobnie właśnie w tym momencie Twój "ukochany" składa u dyrekcji prośbę o przeniesienie.
Do zobaczenia wkrótce, Jin"
Moje nerwy odeszły błyskawicznie, gdy tylko stanęła mi przed oczami wizja mojego blondyna opuszczającego szkołę. Do oczu naszły mi nieproszone łzy, nie mogłem pozwolić by do tego doszło.
-Powinienem był pozwolić im zabić wtedy tego frajera- syknąłem przez zaciśnięte zęby, po czym podałem swój list Hobiemu i wybiegłem z sali, by upewnić się, że w gabinecie dyrektora nie dzieje się właśnie to, o czym pisał umarlak.
-Kim Taehyung!- krzyknąłem, wbiegając zdyszany do gabinetu- stój, nie możesz!- przerwałem, by nabrać w płuca powietrza.
-Jungkook- usłyszałem głos swojego dyrektora- o co tobie tym razem chodzi?
Spojrzałem na niego zdezorientowany, po czym rozglądając się dookoła zauważyłem że mojego blondyna tu nie ma.
-Nie było u pana Taehyunga z mojej klasy?- zapytałem, ciesząc się jak dziecko, że jednak wszystko jest w porządku.
-Nie, mój drogi, nie było go tu dzisiaj- odpowiedział, jednocześnie wstając i podchodząc do drzwi- za to wiem, gdzie ty powinieneś teraz być- po czym wskazał wymownie głową w stronę wyjścia, na co kiwnąłem lekko w geście przeprosin i wyszedłem by wrócić do sali lekcyjnej.
-I co?- zaczepił mnie zatroskany Jimin, kiedy usiadłem na swoim miejscu, obok niego.
-Nic- wzruszyłem ramionami- nie było go tam, a tego Jina przysięgam że zabije- wycedziłem przez zaciśnięte ze złości zęby, po czym wyjąłem swój telefon by napisać wiadomość do Tae.
CZYTASZ
The Devil's voice *Vkook*
Fiksi PenggemarJeon Jeongguk jest nastolatkiem, który z brakiem rodziców w swoim życiu poradził sobie na swój sposób. Nie stroniąc od imprez, alkoholu, ulicznych rozrób i szkolnych zadym, dzięki pomocy i wsparciu swoich przyjaciół brnie przez codzienność z uśmiech...