-Ja pierdole, nudy!- zawył lekko pijany już Namjoon, kiedy czekaliśmy aż barman poleje nam trzecią już tego wieczoru kolejkę.
Wszystkim nam, oprócz Taehyunga, huczało już lekko w głowach, ale mimo wszystko żaden z nas nie bawił się dobrze. Być może to przez obecność mojego chłopaka, a może po prostu mieliśmy gorszy dzień...
Po kilku próbach podjęcia jakiejś ciekawej rozmowy, poddaliśmy się i po prostu piliśmy dalej w ciszy, przerywanej jedynie komentarzami odnośnie osób siedzących w knajpie. W międzyczasie zauważyłem, że kilka osób z jednego stolika uważnie nam się przyglądało przez cały czas, co sprawiało że zaczęła mnie zastanawiać tak duża ilość ludzi, jaka się dzisiaj znajdowała w tej melinie.
-Chcecie iść na porządną imprezę?- zapytał nagle Tae, a w jego oczach znów rozpoznałem uśmiech.
Jak oparzeni, wszyscy równo spojrzeliśmy na niego pytająco, ale on tylko dopił w ciszy swój sok do końca i rzucił barmanowi pieniądze na lade.
-Co ty robisz?- zapytał go zniecierpliwiony Jimin, rzucając we mnie jakimś dziwnym spojrzeniem.
-Moja kuzynka organizuje dzisiaj imprezę, możemy iść jak się wam tu nudzi- dokończył swoją propozycję, patrząc mi głęboko w oczy.
-No kurwa, i ty dopiero teraz mówisz?- uniósł się Namnam, w pośpiechu połykając swojego shota- pomyśleć, że marnujemy swoje życie u lamusa zamiast bawić się w najlepsze na domówce!- dokończył, śmiejąc się z własnych słów, po czym nie czekając na odpowiedź wstał i ruszył w stronę drzwi wyjściowych.
Wszyscy zgodnie poszliśmy w jego ślady, po czym wpakowaliśmy się do samochodu Tae i pojechaliśmy na tajemniczą imprezę.
-No naprawdę, Taehyungie, mogłeś nas tu od razu zabrać- odezwałem się, gdy weszliśmy do domu jego kuzynki.
Nie była to wielka willa, jakiej się spodziewałem, ot normalny dom w którym łatwo nam było ukrywać tożsamość mojego ukochanego.
-To był wasz pomysł żeby iść do lamusa, nie chciałem wam psuć planów- tłumaczył się, wyraźnie zaniepokojony.
-Spoko, nie szkodzi- klepnął go po ramieniu Hoseok, na co od razu posłałem mu mordercze spojrzenie.
Tae jest mój, nikt nie będzie go dotykać!
-Kosmitaaaa- usłyszeliśmy nagle czyjś pisk z oddali, a po chwili na szyi mojego chłopaka wisiała jakaś panienka.
Tae uśmiechnął się szeroko i objął ją delikatnie, witając się z nią, po czym odsunął się i wskazał na nas głową.
-To są moi kumple ze szkoły- wskazywał na każdego pokolei, przedstawiając ich- a to jest Jungkook, mój ukochany- powiedział, skupiając swoją uwagę na mnie.
-Hej wam, fajnie was poznać- uśmiechnęła się pogodnie, machając lekko w naszą stronę- jestem Hyuna, kuzynka Tae.
Wzrok chłopaków wlepiony był w dziewczynę przez cały czas, jednak ona skupiła się na mnie.
-O mój Boże, Jungkookie, tyle o tobie słyszałam!- piszczała radośnie, stojąc tak blisko mnie, że bez problemu wyczułem alkohol w jej oddechu- musimy później porozmawiać, mam do ciebie tyle pytań!- nie rezygnując z uśmiechu ani na chwilę, spojrzała ponownie na Tae- muszę wracać do towarzystwa, czujcie się jak u siebie, a w razie czego wiesz, gdzie mnie znaleźć- rzuciła, po czym zniknęła w głębi domu, a my wszyscy udaliśmy się do kuchni po coś do picia.
-Ta twoja kuzynka to niezła laska- oczywiście nie obyło się bez komentarzy Namjoona- jest tutaj więcej takich?- zapytał, ale nim doczekał się odpowiedzi chwycił Hoseoka za rękaw i pociągnął za sobą w głąb bawiącego się tłumu.
-Tak właściwie to z jakiej okazji ta impreza?- zapytałem, gdy zostaliśmy sami z Jiminem, który postanowił przykleić się do telefonu.
-A ja wiem?- zaśmiał się, jakby z własnych myśli- pewnie jakaś najlepsza przyjaciółka jej najlepszej przyjaciółki ma urodziny... czy coś- wzruszył ramionami, po czym sięgnął po kubki i nalał nam trzem po drinku, sobie jednak darując alkoholu.
-Umarlak- odezwał się nagle rudzielec, który do tej pory nie dawał żadnych znaków życia.
Spojrzałem na niego lekko zmieszany, nim dotarło do mnie co właśnie powiedział.
Oboje z Taehyungiem przenieśliśmy wzrok na drzwi, w których faktycznie stał uśmiechnięty Seokjin.
Poczułem dłoń Tae zaciskającą się na moich palcach i nim zdążyłem otworzyć usta, by nagadać temu pajacowi, zauważyłem Hoseoka stojącego za jego plecami. Przełknąłem więc jedynie głośno ślinę i czekałem w ciszy, aż ktoś inny zrobi pierwszy krok,a tym kimś oczywiście okazał się być właśnie umarlak.
-Hej...wam wszystkim- odezwał się, podchodząc do blatu, by uzupełnić zawartość swojego kubka- jak się czujesz, Kookie?- rzucił, nie odrywając wzroku od swoich dłoni.
Popatrzyłem przelotnie na stojącego wciąż w tym samym miejscu Hobiego i pamiętając o jego uczuciach, postanowiłem grać miłego.
-W porządku- odchrząknąłem delikatnie- a co u ciebie?
Nie miałem jednak najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, posłałem więc kumplowi wymowne spojrzenie, sugerując by do nas dołączył, co o dziwo zrobił bez zastanowienia.
-Hej, Jin- odezwał się Hoseok, zanim tamten zdążył zareagować na moje pytanie.
-O, Hobi!- rzucił radośnie Kim, patrząc na niego swoim wyraźnie pijanym już spojrzeniem- co słychać? Dawno cię nie wiedziałem!- po tych słowach uznaliśmy z Tae, że czas na dyskretną ewakuację i zostawiliśmy ich samych, opuszczając kuchnię.
-Myślisz, że Jimin się nie obrazi?- zapytał rozbawiony blondyn, prowadząc mnie jednocześnie do salonu.
-On jest tak pochłonięty telefonem, że pewnie sobie nawet sprawy nie zdaje!- zaśmiałem się głośno, jednocześnie rozglądając się dookoła.
Weszliśmy do pomieszczenia w którym znajdowało się centrum imprezy, pomimo dużej-jak na domówkę- ilości osób, nie brakowało miejsca na tańce i o dziwo było też gdzie usiąść. Muzyka również nie była zbyt głośna, wystarczająca by móc się dobrze bawić, ale nie na tyle, by nie słyszeć własnych myśli. Podobało mi się tu, zdecydowanie był to mój klimat.
Po chwili rozglądania się, dojrzałem drzwi prowadzące na taras i postanowiłem udać się z Tae właśnie tam.
Nie było tam co prawda całkiem pusto, ale zdecydowanie było to lepsze miejsce na rozmowę.
-Jungkookie- wyszeptał mi do ucha, gdy usiedliśmy na jakiejś ławce- przepraszam.
-Huh?- zdziwiłem się jego zachowaniem- za co ty mnie przepraszasz?
Odwróciłem się tak, by być przodem do chłopaka i usiadłem na siedzeniu po turecku.
-Za to, że Jin tu jest, nie wiedziałem, że on tu będzie, inaczej bym was tutaj nie zabrał!- ze smutkiem w oczach tłumaczył się, jak by popełnił jakąś straszną zbrodnię.
-Ale to nawet dobrze, przynajmniej Hobi będzie miał szansę go poderwać, albo przynajmniej lepiej poznać- odpowiedziałem wesoło, będąc szczerze zadowolonym z obrotu spraw.
-Hę?- zdziwił się chłopak- Hobi go lubi?- zaśmiał się lekko, starając się ukryć swoje rozbawienie- biedaczek, nie wie w co się pakuje!
-Hej!- szturchnąłem go, tracąc powoli cierpliwość- może Jin wcale nie jest taki zły, może im się razem ułoży...- zamyśliłem się na chwilę, po czym widząc minę Taehyunga, dodałem szybko- albo przynajmniej Hobi pozna jego prawdziwą stronę i się odkocha.
-Taa...wiesz, że odkąd pamiętam, on zawsze starał się odebrać mi wszystkich przyjaciół?- spojrzenie blondyna wyraźnie zmarkotniało, kiedy zaczął swoją opowieść o przyjaźni z umarlakiem.
Poprawiłem się lekko w swojej pozycji i patrząc mu prosto w oczy, dałem znać, że go slucham uważnie.
-Poznaliśmy się w przedszkolu, ja byłem nieśmiały, a on jako jedyny do mnie podszedł- kontynuował- i tak się zaczęło, od tamtej pory wszędzie byliśmy razem, wszystko robiliśmy razem i zawsze byliśmy tylko my. Co prawda nie wiele z tamtych lat pamiętam, ale wydaje mi się, że wtedy mi to nie przeszkadzało. Nie zależało mi też na innych znajomościach, bo miałem Jina i on był zawsze przy mnie. Kiedy miałem dziesięć lat odkryłem swoją miłość do muzyki i okazało się, że wszystkim podoba się jak śpiewam- w tym momencie Tae zrobił krótką pauzę, a ja poczułem że muszę dotknąć go chociaż na chwilę, by pomóc mu pozbierać myśli.
Byłem zaciekawiony jego historią, chociaż zapewne gdyby nie była o nim to jedynie udawał bym że słucham.
W końcu blondyn wziął głęboki wdech i przymykając powieki, kontynuował:
-Kiedy powiedziałem Jinowi, że chcę zostać piosenkarzem, jego reakcja doprowadziła mnie do płaczu, przez co nie rozmawialiśmy z sobą przez tydzień. W końcu chłopak przyszedł mnie przeprosić i obiecał wspierać w tej decyzji, ale od tamtej pory jedynie pokazywał mi swój prawdziwy charakterek.
-Tae- zdecydowałem się mu przerwać- a nie pomyślałeś, że może on po prostu bał się, że straci przyjaciela i za wszelką cenę nie chciał do tego dopuścić?- na te słowa Taehyung rzucił mi karcące spojrzenie w stylu "czy ty go właśnie bronisz?", po czym ignorując mój komentarz, opowiadał dalej:
-Przez cały czas chodziłem na różne przesłuchania, konkursy, udzielałem się w szkolnych klubach i występach, a Jin zawsze był ze mną. I kiedy ja szczęśliwy schodziłem ze sceny, on za każdym razem witał mnie jakimiś nic wtedy nie znaczącymi historiami o tym, jaką to widział dziwną kobietę w autobusie, czy że wyszła nowa reklama na jego ulubione batoniki- "wdech i wydech, Jungkook, daj się chłopakowi wygadać" powtarzałem w myślach, by tylko powstrzymać się od komentarzy. Jak narazie z jego opowieści było mi raczej żal umarlaka, który po prostu stracił swojego najlepszego przyjaciela.
-Jungkookie, on nigdy mnie nie pochwalił. Nigdy nie powiedział, że poszło mi dobrze, czy nie skomentował ewentualnych błędów ktore popełniałem. Czułem się przez niego ignorowany, akurat zawsze wtedy gdy go potrzebowałem- widziałem w oczach Taehyunga, że miał do Jina ogromny żal. Musiałem przyznać, że trochę go rozumiałem. Nie wiedząc co powiedzieć, zacisnąłem usta w cienką linię i pogładziłem go delikatnie po dłoni, co najwyraźniej mu wystarczyło i kontynuował:
-Kiedy miałem trzynaście lat byłem już całkiem popularny dzięki swojemu talentowi, przez co zdobyłem zainteresowanie wśród rówieśników i nie tylko. Jinowi natomiast nie podobało się to, na początku po prostu kłóciliśmy się o każdej moje wyjście do kina z kimś innym niż on, obrażaliśmy się na siebie, kiedy ja chciałem zrobić cokolwiek bez niego, a on miał z tym problemem. Szybko jednak Kim zauważył, że takie zachowanie mu nie pomoże i zaczął stosować inne metody. Na początku delikatnie starał się nastawić wszystkich przeciwko mnie, a gdy to nie skutkowało, zaczął rozpowiadać na mój temat różne rzeczy, a gdy tylko ktoś się odemnie przez to odwracał, Jin zaraz udawał przyjaciela...tej osoby oczywiście. Rozpowiadał nawet wszystkim o mojej orientacji!- po tych słowach Tae zrobił pauzę, ale nie taką krótką tylko taką z gatunku znaczących. Było mi trochę głupio po tym, co usłyszałem, czy ten umarlak mógł faktycznie być aż taki zły? Do tej pory zdawało mi się, że byli przyjaciółmi, ale to co usłyszałem zmieniło mój pogląd całkowicie. A skoro Jin był zdolny zrobić coś takiego Taehyungowi, to co ze mną? Co jeśli on teraz będzie bawił się uczuciami Hoseoka, tylko po to, by mnie zranić? Nie chciałem, żeby mój przyjaciel cierpiał. A przynajmniej nie z mojej winy.
-Hobi- westchnąłem cicho, pogrążony w swoich myślach.
-Co?- przetworzenie mojej odpowiedzi zajęło blondynowi trochę czasu, w końcu jednak dotarło do niego co mi po głowie chodzi i odezwał się spokojnie- dlatego właśnie ci to opowiadam, Jungkookie, musisz wiedzieć i uprzedzić przyjaciela o prawdziwym obliczu Jina. Ten chłopak zrobi wszystko z chorobliwej zazdrości, jemu po prostu nie można w pełni ufać!
Spojrzałem na niego, mrugając haotycznie, jak by mnie nagle oświeciło, po czym zerwałem się na równe nogi i poleciałem szukać Hobiego.
Nie wiedziałem jak zareaguje na to, co chciałem mu powiedzieć, nie byłem też pewny czy mi uwierzy, a najbardziej obawiałem się, że będzie to miało zły wpływ na naszą przyjaźń, ale musiałem powiedzieć mu prawdę. Musiałem być wobec niego w porządku, nie chciałem by cierpiał.
-Hobi!- krzyczałem, biegnąc przez salon do kuchni, gdzie widziałem go po raz ostatni. Nie było go tam, nie było go nigdzie, nie znalazłem też Jina, co poważnie mnie zmartwiło.
Stałem więc zrezygnowany na środku kuchni i zastanawiałem się, gdzie mógłbym go znaleźć, kiedy poczułem jak ręce Taehyunga oplatają mnie w pasie.
-Tae- pisnąłem- nie ma go!
-Ciii- szepnął mi do ucha- znajdziemy go, jak nie dziś, to jutro w szkole i wtedy z nim porozmawiasz. Wszystko się ułoży, a teraz chodźmy znaleźć resztę, bo czas wracać do domu- po tych słowach chłopak odsunął się odemnie i trzymając mnie za rękę, ruszył na poszukiwania naszej ekipy.
-To...- zająkałem się, gdy pół godziny później staliśmy już sami pod moim domem- do zobaczenia w środę?- rzuciłem niechętnie, nie ukrywając swojego niezadowolenia, na co Tae zareagował lekkim rozbawieniem.
-Będę jutro o tobie myślał cały dzień, także trzymaj kciuki, żebym był w stanie skupić się na pracy- zaśmiał się lekko, chwytając w dłonie moją twarz. Jakie szczęście że było już późno i wokół nas nie było ludzi, bo mogłem spokojnie złożyć na jego ustach namiętny pocaunek.
-Dobranoc, Taehyungie- zawołałem jeszcze na pożegnanie, po czym nie czekając na odpowiedź ruszyłem w stronę drzwi wejściowych.
W głębi duszy szykowałem się już na konfrontację z Lee, z którą nie miałem jeszcze żadnego kontaktu od wyjścia ze szpitala. Z jednej strony dziwiło mnie, że ani razu nawet do mnie nie napisała by zapytać czy wszystko ok, ale z drugiej strony jednak cieszyłem się spokojem.
-Ciociu, jesteś?- zawołałem cicho, wchodząc do salonu.
-Jestem w kuchni- odpowiedziała mi, ku mojemu rozczarowaniu.
Westchnąłem więc ciężko, zbierając resztki sił, po czym ze sztucznym uśmiechem na twarzy poszedłem się przywitać.
O dziwo nasza rozmowa nie trwała zbyt długo, w dodatku wyglądało na to, że Lee postanowiła udawać, że nic się nie stało. Szczerze mówiąc całkiem mi to odpowiadało, zjadłem więc posłusznie kolację i poszedłem do pokoju, by się położyć.
Dopiero kiedy znalazłem się na swoim wygodnym łóżku, dotarło do mnie, że jednak byłem pijany. Nie jakoś bardzo, wręcz wyjątkowo lekko, ale jednak pijany. Resztkami sił chwyciłem za telefon i napisałem wiadomość do Hoseoka. Ta sprawa z Jinem nie dawała mi spokoju, nie chciałem, by cokolwiek złego stało się przeze mnie.DO: Jhorse
"Hobuuuś, nie umwij si z tym JInem on jedt zly i musimy pogadax 😄😘😙😙"Zadowolony ze swojej troski wobec przyjaciela, nacisnąłem przycisk "wyślij", po czym rzuciłem telefon na podłogę i owinąłem się w kołdrę, by zaraz zasnąć.
****
Okej, przepraszam że tak późno i przepraszam że tak niewiele się w tym rozdziale dzieje :c
Muszę się przyznać, że miałam z pisaniem tego problemy z powodu zastoju weny xc
Za to kolejny rozdział mam już w małym paluszku, więc cierpliwości :3
CZYTASZ
The Devil's voice *Vkook*
FanfictionJeon Jeongguk jest nastolatkiem, który z brakiem rodziców w swoim życiu poradził sobie na swój sposób. Nie stroniąc od imprez, alkoholu, ulicznych rozrób i szkolnych zadym, dzięki pomocy i wsparciu swoich przyjaciół brnie przez codzienność z uśmiech...