-Coś nie tak?- zapytałem cicho, patrząc na swojego towarzysza.
Jedzenie, które przyniosła nam kelnerka zdążyło już prawie wystygnąć, a on wciąż tylko siedział i wpatrywał się w swój talerz w ciszy.
Musiałem nawet delikatnie tracącić jego łokieć, żeby wyrwać go z zamyślenia.
-Huh?- spojrzał na mnie po chwili, wyglądając na zmieszanego- ah nie, zastanawiam się tylko jak ja mam to zjeść, jeśli zdejmując maskę narażam się na bycie rozpoznanym...
-Och- westchnąłem, karcąc się w myślach za swoją bezmyślność.
Zachciało mi się randek, zamiast pomyśleć o konsekwencjach. Zrobiło mi się bardzo głupio, a ponieważ nie miałem żadnego planu awaryjnego, postanowiłem improwizować. Zawołałem więc kelnerkę i nie konsultując się z Taehyungiem, poprosiłem ją o spakowanie nam jedzenia na wynos. Żaden z nas nie odezwał się słowem, kiedy czekaliśmy na swoje paczki oraz rachunek. Podejrzewałem, że Tae starał się możliwie jak najlepiej uchronić swój głos przed ewentualnym rozpoznaniem, ja natomiast wykorzystałem ten czas, by obmyślić nowy plan na randkę idealną.
Po kilkunastu minutach byliśmy już w kolejnej taksówce, która docelowo kierowała się do domu Tae, chociaż po drodze poprosiłem o przystanek przy najbliższym sklepie.
Zostawiając chłopaka w samochodzie, szybkim krokiem poszedłem zrobić odpowiednie zakupy, żebyśmy mogli spędzić resztę dnia jak najlepiej i wróciłem do pojazdu, po czym ruszyliśmy dalej.
-Tae, możesz dać mi chwilę?- zapytałem, gdy weszliśmy do jego sypialni, sugerując by wyszedł na chwilę z pokoju. Poprosiłem go jeszcze, by przyniósł jakieś szklanki, po czym wziąłem się za szykowanie nastroju.
Poza oczywistymi świecami, które porozstawiałem po całym pokoju, miałem też przygotowane soki o kilku różnych smakach, bardzo apetycznie wyglądające ciasto, kilka filmów na dvd, które w ostatniej chwili zebrałem z półki w sklepie, oraz coś mocniejszego, w razie gdyby Tae miał ochotę. Wyjąłem też z siatki pudełeczka z naszym jedzeniem z restauracji, po czym poszedłem do kuchni i pomogłem Tae z zabraniem zastawy.
-Wow, Kookie- westchnął chłopak na widok przygotowanej przeze mnie scenerii.
Uśmiechnąłem się dumnie na myśl, że zrobiłem na nim wrażenie. Być może nie szykowała się nam najlepsza randka na świecie, ale nie zamierzałem się poddawać i zrezygnować z romantyzmu.
-Bardzo cię przepraszam za tą restauracje- odezwałem się, gdy oboje zabraliśmy się za jedzenie- byłem tak podekscytowany wizją naszej pierwszej randki, że kompletnie nie pomyślałem ile cię to może kosztować.
-Nic się nie stało, szczerze mówiąc ja sam byłem tak szczęśliwy, że wszystko tak naprawdę dotarło do mnie dopiero kiedy sięgnąłem po widelec- jak zwykle entuzjastyczny Tae uśmiechał się szeroko, ogrzewając swoim pięknym uśmiechem moje serce.
Patrzyłem na niego w ciszy, kiedy ten wrócił do spożywania swojego obiadu. Był tak idealny, że nie mogłem się na niego napatrzeć.-A co powiesz na "Anioły i Demony"?- zapytałem, czytając pokolei tytuły filmów, jakie mieliśmy do wyboru. Okazało się niestety, że Tae w kwestii kina był bardzo wybredny i nic mu nie pasowało. Mi natomiast wszystko było obojętne, więc postanowiliśmy wylosować na oślep jedną z płyt. W końcu padło na "But Manitou", co szczerze mówiąc całkiem mi odpowiadało, bo uwielbiałem słuchać śmiechu Taehyunga.
Po kilku chwilach siedzieliśmy wygodnie na dywanie, plecami oparci o łóżko. Czekając, aż film się zacznie, nalałem nam do szklanek soku oraz ukroiłem ciasta.
-Mam też coś mocniejszego, jak byś chciał- szepnąłem w odpowiedzi na zdziwione spojrzenie chłopaka, kiedy podałem mu szklankę.
-Dziękuję, a ty nie pijesz?-oczywiście, że odmówił.
-Jestem na lekarstwach, pamiętasz?- odparłem, patrząc ciągle w ekran, na którym zaczęła się już akcja komedii.
Obu nam film spodobał się tak bardzo, że płacząc ze śmiechu zjedliśmy całe ciasto i wypiliśmy dwa kartony soku, nawet nie wiedząc kiedy.
-Chcesz może zostać na noc?- zapytał blondyn, kiedy sprzątałem bałagan, jaki zrobiliśmy.
-Tak- niemal krzyknąłem z radości, od razu żałując nadmiernej ekscytacji- to znaczy...bardzo chętnie, ale jutro jest szkoła...
-To nic, wstaniemy wcześniej i podjedziemy do ciebie po rzeczy- nim się obejrzałem Tae stał przedemną, trzymając obie dłonie na moich biodrach.
Jego głos był stonowany, delikatnie ochrypnięty i jednym słowem nieziemsko podniecający. Poczułem jak tęsknota za jego dotykiem daje mi się we znaki, skóra na policzkach zaczęła mnie piec, a patrząc na jego usta, znajdujące się tak niebezpiecznie blisko moich, czułem jak zaczyna mi się robić ciasno w spodniach.
Boże, jak bardzo pragnąłem rzucić się na niego i zerwać z niego ubrania... ale nie mogłem, musiałem się powstrzymać, by móc potem nazwać ten dzień randką idealną. Nie chciałem robić niczego bez jego zgody, a nie byłem pewny czego on tak naprawdę pragnie. Spojrzałem mu prosto w oczy, usiłując jakoś odwrócić swoją uwagę od ogarniającego mnie podniecenia, po czym musnąłem delikatnie ustami jego policzek.
-Dobrze, w takim razie bardzo chętnie zostanę- odezwałem się- dziękuję.
-To ja dziękuję- wyszeptał prosto w moje ucho, po czym szybkim ruchem przysunął do siebie moje biodra i łapczywie wpił się w moje usta, ciągnąc mnie przy tym w stronę łóżka.
Po kilku krótkich sekundach zrobiło mi się tak gorąco od jego pocaunków, że kompletnie zapomniałem o swoich postanowieniach i dałem ponieść się emocjom. Trzęsącymi się rękami zacząłem rozbierać chłopaka, zaczynając od jego koszulki, zostawiając go jedynie w bokserkach. Czując na swojej szyi jego mokre pocaunki, zacząłem błądzić dłońmi po jego idealnym ciele, co chwilę skupiając się na jego pośladkach i masując je mocno. Byłem już bardzo rozpalony, ale jakoś nie mogłem zdobyć się na odwagę, by sięgnąć po więcej. Bałem się, że popełnię jakiś błąd, że zrobię coś co mu się nie spodoba, albo że po prostu nie będzie mu się podobało. Po raz pierwszy w życiu stałem jak sparaliżowany, niemal trzęsąc się ze strachu i czekałem, aż to on zrobi pierwszy krok. O dziwo nie musiałem zbyt długo czekać, bo całowanie mojej szyi szybko znudziło się chłopakowi, który postanowił przenieść nas do wygodniejszej pozycji. Gdy już leżeliśmy na łóżku, pogrążeni w namiętnym pocałunku, Tae postanowił pozbawić mnie koszuli, podniósł mnie więc do pozycji siedzącej, by móc zdjąć ze mnie ubranie, ale gdy tylko uniosłem ręce w górę, ogromny ból przeszył moje żebra, co spowodowało lekki paraliż oraz donośny krzyk bólu, na dźwięk którego Tae prawie spadł z łóżka. Po chwili poczułem łzy w swoich oczach, a całe podniecenie odeszło w niepamięć.
-Kookie, tak bardzo cię przepraszam! Ja nie chciałem... zapomniałem...- tłumacząc się niezdarnie, Tae powoli i ostroznie przywrócił mnie do pozycji leżącej, upewniając się, że jest mi wygodnie- błagam, skarbie, wybacz mi, zaraz przyniosę ci jakieś lekarstwa, ja naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić...
-Ciii- ostatkiem siły przerwałem jego rozpaczanie- nic się nie stało, to ja powinienem był bardziej uważać. Przepraszam, tak bardzo chciałem zabrać cię na randkę, a wszystko tylko psuje od samego początku...- ogarnęła mnie złość na myśl o tym, jak bardzo zawiodłem Taehyunga swoimi dzisiejszymi wybrykami. Nic nie wyglądało tak, jak zaplanowałem i miałem do siebie przez to straszne pretensje.
-Ale kiedy ja nigdy jeszcze nie byłem tak szczęśliwy, jak dzisiaj!- odezwał się chłopak, kładąc delikatnie głowę na moim ramieniu- to był naprawdę piękny dzień i bardzo ci dziękuję za tak wspaniale spędzony czas.Słysząc jego słowa, zrobiło mi się odrobinę cieplej na sercu, cieszyłem się, że jednak może wcale nie spieprzyłem wszystkiego aż tak, jak mi się wydawało.
-Tae- szepnąłem po chwili- powiedz mi proszę, czy możemy zostać tak do końca życia?
-Chcesz leżeć w łóżku do końca swoich dni? Życie ci nie miłe?- w głosie chłopaka wyczułem delikatne poddenerwowanie, zmieszane z rozbawieniem, na co zareagowałem lekkim chichotem.
-Nie, głupolu, chciałbym zostać do końca życia z tobą- spoważniałem, chcąc by zrozumiał, że darzę go naprawdę silnym uczuciem.
-Och...- wyrwało się z jego ust, po czym zapadła między nami cisza.
Chwilę jeszcze czekałem, aż powie coś więcej, jednak on wciąż milczał, jak by ignorując moje wyznanie. Z każdą kolejną sekundą ciszy zaczynałem się coraz bardziej martwić, że jego uczucia do mnie są jednak inne, niż myślałem. Bijąc się z własnymi myślami, postanowiłem w końcu odezwać się, by rozwiać wątpliwości.
-Taehyungie, czy ty jesteś mój?- zapytałem bezpośrednio, chcąc jak najszybciej mieć pewność co do jego uczuć
-Oczywiście, mój słodki- nie czekałem długo na odpowiedź- i będę twój już na zawsze, bez względu na wszystko- po tych słowach chłopak złożył na moim policzku mocny pocaunek, po czym wstał i bez słowa wyszedł z pokoju.
Gorące łzy pociekły z moich oczu, gdy tylko drzwi zamknęły się za jego plecami.
Pomimo całego bólu, jaki ogarniał moje ciało, pomimo wszelkich wątpliwości, jakie miałem odnośnie reakcji otoczenia na nasz związek, byłem szczęśliwy. Po raz pierwszy w życiu byłem tak bardzo szczęśliwy z bycia w związku, że miałem ochotę płakać całą noc. A były to oczywiście łzy szczęścia.
-Co się stało?!- usłyszałem nagle spanikowany głos swojego ukochanego- Kookie, mów do mnie! Co się dzieje? Czemu płaczesz...
-Tae- przerwałem jego panikę- kocham cię!- uśmiechnąłem się, ocierając łzy ze swoich policzków i patrząc zdziwionemu chłopakowi prosto w oczy.
-Och- odezwał się po chwili, gdy dotarło do niego, że mój stan spowodowany był szczęściem, a nie cierpieniem- przyniosłem ci tabletki- podał mi leki, uśmiechając się szeroko, po czym poczekał aż je połknę i pomógł mi się rozebrać.
-Dobranoc kochanie- wyszeptał, gdy leżeliśmy już pod kołdrą, przytulając się do siebie delikatnie.
-Dobranoc- odpowiedziałem cicho, czując jak lekarstwo zaczyna przejmować nade mną kontrolę. Spodziewałem się, że prędko zasnę, więc resztkami sił podziękowałem Tae za wspólną randkę i odpłynąłem w krainę snu.
CZYTASZ
The Devil's voice *Vkook*
أدب الهواةJeon Jeongguk jest nastolatkiem, który z brakiem rodziców w swoim życiu poradził sobie na swój sposób. Nie stroniąc od imprez, alkoholu, ulicznych rozrób i szkolnych zadym, dzięki pomocy i wsparciu swoich przyjaciół brnie przez codzienność z uśmiech...