Ciasteczko

646 51 2
                                    

-Ja...ja nawet nie wiem...- zacząłem niepewnie, kiedy kelnerka odeszła od nas zostawiając na naszym stoliku zamówione napoje i ciasto. Byliśmy w jakiejś niewielkiej kawiarni, dwadzieścia minut drogi od szkoły. Wokół nas było pełno ludzi, zauważyłem kątem oka, że kilka osób uśmiecha się do mojego towarzysza, ale nie interesowało mnie to zbytnio. Chciałem na początek dowiedzieć się jak on się nazywa. Potem by się wymyśliło jakiś temat. Może.
-Kookie-chłopak nie dał mi dokończyć-muszę ci o czymś powiedzieć- kontynuował, patrząc mi prosto w oczy. Był bardzo poważny, uśmiechał się delikatnie, ale w jego oczach widać było śmiertelną powagę. Poczułem jak przeszywają mnie dreszcze, cóż takiego poważnego mógł mieć mi do powiedzenia?
-Wal śmiało-odparłem, usiłując ukryć zakłopotanie.
Chłopak uśmiechnął się trochę mocniej i wyraźnie się rozluźnił. Popatrzyłem na niego dając mu do zrozumienia, że czekam aż mi to coś powie, on jednak nie odezwał się słowem. Przyglądał mi się w ciszy uważnie, jak by chciał policzyć dokładnie wszystkie pory na mojej twarzy. Po kilku minutach zacząłem się denerwować, poczułem też że się czerwienię od nadmiaru jego spojrzenia. Upiłem trochę kawy i odchrząknąłem nerwowo, dając mu do zrozumienia że wciąż czekam. Ten jednak zaśmiał się krótko, po czym nabrał na widelec kawałek ciasta i nachylił się nad stołem, by być bliżej mnie
-Powiedz mi, Jungkook-zaczął, zbliżając ciasto do moich ust-jaki jest twój ulubiony kolor?
-Co?- zdziwiłem się mocno, nie oczekiwałem takiego prostego pytania. Chłopak błyskawicznie wykorzystał fakt, że otworzyłem usta i wcisnął mi do buzi jedzenie.
-Nic, nic-odparł, wracając do swojej wygodnej pozycji-ja tylko chciałbym się o tobie jak najwięcej dowiedzieć-uśmiechnął się radośnie i zjadł kawałek deseru.
-Czerwony- odpowiedziałem, gdy tylko połknąłem resztę ciasta -ale lubię też czerń i biel. A ty? Co mi powiesz o sobie?- siłą zdobyłem się na względnie przyjazny uśmiech, bardziej po to by oszukać samego siebie i jakoś przetrwać resztę tego bezsensownego spotkania.
A może powinienem mu powiedzieć jak głęboko w dupie mam jego osobę i żeby się odemnie odwalił? Miał bym święty spokój i mógłbym wrócić do swoich ulubionych zajęć. Tylko co, jeśli się obrazi i pójdzie do Lee? Co jeśli powie jej, że tak naprawdę wcale nie jestem bohaterem który go uratował, a bezwzględnym dupkiem który po prostu lubi się bić? Nie chciałem ryzykować, ciągnąłem więc dalej zgrywanie dobrego ,troskliwego gościa.
-Moim marzeniem jest spędzić noc na plaży z przyjaciółmi- odpowiedział chłopak na moje pytanie, o którym z resztą zdążyłem już zapomnieć.
-Nie byłeś nigdy nad morzem w nocy?-oburzyłem się teatralnie, jak by to było największe przestępstwo świata.
Widząc moją reakcję chłopak zaczął się śmiać, przez co po chwili dołączyłem do niego i w rezultacie nie mogliśmy się opanować przez dłuższą chwilę.
-Pojedź z nami w ten weekend-"kurwa, dlaczego ja mu to zaproponowałem? Jesteś debilem, Jungkook, na chuja skazujesz się na spędzanie z tym gościem czasu?" skarciłem się w myślach za swoją propozycję.
-Naprawdę?-oczy chłopaka powiększyły się czterokrotnie na dźwięk mojego zaproszenia. Można być aż tak szczęśliwym z głupiej nocy na plaży?
-Byłbym bardzo szczęśliwy, ale w sumie nie chcę się mieszać między twoich kumpli, chyba mnie nie lubią-kończąc to zdanie zrobił minę zbitego psa, nie wiedzieć czemu zrobiło mi się go nagle żal.
-Nie nie,wszystko jest spoko. Możesz jechać, ja cię zapraszam!- próbowałem pocieszyć chłopaka swoim przyjacielskim tonem. Chyba mi się udało bo na jego twarzy znów zagościł szeroki uśmiech. I znów się we mnie wpatrywał.
Siedzieliśmy tak w ciszy kilka minut, aż przerwał nam jego telefon. Odebrał, nie sprawdzając nawet kto dzwoni, po czym wrócił do stolika, położył kilka banknotów, a następnie pocałował mnie w policzek i wyszedł z kawiarni, przez cały czas rozmawiając przez telefon.
Co to było? Przepraszam bardzo, że co się właściwie stało? Co to ma być, najpierw zgrywa ofiarę i bierze mnie na litość, zaciąga do jakiejś kawiarni gdzie karmi mnie swoim ciastem, a potem nagle wychodzi bez pożegnania, zostawiając mnie samego bo dostał jakiś telefon...no nie wytrzymam! Wkurzyłem się nie na żarty, nikt nie traktuje w ten sposób Jungkooka!
"Jeszcze tego pożałujesz, gnoju" rzuciłem groźbą pod nosem, patrząc przez szybę na znikającego w oddali umarlaka.
-Twój chłopak już wyszedł?- przerwała mi nagle kelnerka
-M...mój chłopak?-popatrzyłem na nią zdezorientowany, na co ona tylko uśmiechnęła się łagodnie i zaczęła zbierać puste naczynia ze stolika, przy którym siedziałem.
-Nie rozumiem po co oni wszyscy zawsze tak zaprzeczają- rzuciła pod nosem, odchodząc w stronę zaplecza. Dopiero po dłuższej chwili udało mi się pozbierać szczenkę z podłogi i wyjść z knajpy, kierując się prosto do domu. 

The Devil's voice *Vkook* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz