Rozdział 8.

2.4K 116 19
                                    

Elena

- Dziwne, nie odbiera. Zadzwonię do Igora - powiedziałam pod nosem i wybrałam numer do chłopaka.

- Tak? - usłyszałam jego głos po drugiej stronie.

- Hej, jesteś jeszcze z Dawidem?

- Tak, tak. Jedziemy już. Dawid nie umiał znaleźć telefonu i tak jakby troszkę się spóźnimy - westchnął.

- No dobrze, czekamy, pośpieszcie się - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.

- I jak? - powiedzieli równo moi blond przyjaciele i cicho się zaśmiali.

- Sierota nie umiała telefonu znaleźć - zaśmiałam się.

- Typowe - westchnęła blondynka i usiadła na swojej różowej walizce.

- O, jadą - powiedział Michał, a ja spojrzałam w stronę zbliżającego się auta.

Po chwili z auta wyszedł Igor i Dawid. Nie było nawet czasu na narzekania i przywitania. Wbiegliśmy na lotnisko. Wszystkie sprawy dotyczące wylotu zajęły nam trochę czasu, ale zdążyliśmy na czas. 

Kilka minut później siedzieliśmy na swoich miejscach. Michał i Julia siedzieli za nami i rozmawiali. Ja spojrzałam przez okno, obok którego siedziałam, a Dawid złapał mnie za rękę i porał kciukiem moje knykcie. Uśmiechnęłam się lekko i usłyszeliśmy głos stewardessy, przypominający o zapięciu pasów.  W samolocie unosiła się woń skóry i płynu do polerowania mebli - zupełnie inaczej niż w innych rejsowych maszynach, którymi latałam zazwyczaj na wakacje.

Silniki obudziły się do życia. Dawid spojrzał w moją stronę, a jestem pewna, że wyglądałam na przerażoną. Nienawidzę latać samolotami. Chłopak mocniej ścisnął moją dłoń.

- Wszystko w porządku? - zapytał.

Skinęłam lekko głową.

- Po prostu nie lubię latać samolotami, helikopterami, ani niczym innym. Chyba boję się wysokości - wyznałam.

- Będzie dobrze, kochanie - uśmiechnął się, a samolot zaczął toczyć się po pasie, nabierając prędkości tak gwałtownie, jakby nie mógł doczekać się, gdy wreszcie znajdzie się w przestworzach.

W tej chwili marzyłam tylko o tym, żeby zostać na ziemi.

Pamiętam jak na lekcji fizyki tłumaczono mi kiedyś,jak wygląda start samolotu. Po uzyskaniu odpowiedniej prędkości, maszyna osiągała punk bez powrotu - mogła jedynie unieść się do góry lub rozbić o ziemię, ponieważ fizyka uniemożliwiała jej bezpieczne zatrzymanie.

Potrząsnęłam tylko głową i dalej trzymając Dawida za rękę, włożyłam słuchawki do telefonu i zaczęłam słuchać piosenek chłopaka. Zawsze mnie uspokajały. W tym momencie słucham O każdy dzień. Uwielbiam ją.

Poczułam ciepłe wargi na szyi i mimowolnie się uśmiechnęłam. Popatrzyłam w stronę chłopaka. Jego cudowne oczy miały ten blask, który tak lubiłam.

- Muszę Ci coś powiedzieć - uśmiechnął się, pokazując dołeczki w policzkach.

- Słucham? - wyciągnęłam jedną słuchawkę, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Słowo wyszepcz mi, ja z Tobą pragnę być i szukać dni. Na nowo powiedz jak dokonać tego mam, bez Ciebie nic nie zrobię, więc walczę znów* - zaśpiewał cicho.

- Jesteś uroczy - uśmiechnęłam się, a moje policzki pokryła czerwień.

- Słodszy niż Twój nowy nauczyciel historii? 

I cały nastrój padł. 

- Skąd Ty o nim wiesz?

- Ma się ludzi. Co w nim takiego fajnego? 

- Ach, pan Paweł - rozmarzyłam się. - On jest taki przystojny.

- Aha - wzruszył ramionami i odwrócił głowę.

- Będziesz mi tu teraz odwalał sceny zazdrości? - Odpowiedziałam równie obojętnie opierając brodę na dłoni.

- A muszę? - zakpił.

- Dawid... - jęknęłam. - Dobrze wiesz, że nie musisz i nie wiem co Tobie i Michałowi odwaliło, ale zaczyna mnie to denerwować.

- Nam odwaliło? - wtrącił się blondyn. - To wy przez całą lekcję robiłyście maślane oczka do tego typa! - prawie krzyczał, wytrącony z równowagi.

- Nie drzyj ryja - skarciła go Julia i prawie niezauważalnie się uśmiechnęła. - Nie wszyscy muszą wiedzieć, że jesteś naburmuszony.

- Ja naburmuszony? - otworzył usta, żeby coś dodać, ale przerwały mu turbulencje.


// * Dawid Kwiatkowski - O każdy dzień :)

 Pobawię się w Polsat, cóż XD

Rozdziału jutro nie będzie, jadę na grilla się najeść ;d

Kocham Was <3

Camp Life 2 | Dawid KwiatkowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz