Dawid
Siedziałem sam w salonie. Nie chciałem wracać do sypialni, ponieważ chciałem pobyć trochę sam. Upiłem łyk piwa z butelki i przełączyłem na kolejny program telewizyjny, kiedy po całym pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny dzwonek telefonu. Niechętnie wyciągnąłem rękę przed siebie i wymacałem telefon, nawet na niego nie patrząc. Nie spojrzałem na numer tylko przeciągnąłem palcem po zielonej słuchawce.
- Słucham? - odchrząknąłem, dalej przełączając filmy.
-Dawid! Przyjedź szybko do szpitala przy parku! Tylko się pośpiesz! - po drugiej stronie usłyszałem głośny krzyk blondynki, aż odsunąłem telefon od ucha.
- Chwila, chwila. Uspokój się i powiedz mi na spokojnie co się stało.
- Michał i Elena mięli wypadek - jej głos się załamał, a ja miałem wrażenie, że pobladłem. Odruchowo pobiegłem do sypialni, żeby sprawdzić czy mojej miłości na pewno tam nie ma. Szafa była otwarta, a łóżko całkowicie puste. Zrobiło mi się słabo, to jest niemożliwe.
- Jaki, kurwa mać, wypadek? - wziąłem szybko kluczyki od auta z komody.
- Jechali autem, nie wiem gdzie i dlatego, no i stało się - zaczęła cicho szlochać.
- Zaraz tam będę - chciałem się rozłączyć, ale przerwał mi głos Julii.
- Czekaj... mógłbyś po mnie przyjechać? Od pięciu minut czekam na przystanek i chyba zaraz kurwicy dostanę - powiedziała szybko.
- Jasne, na tym przystanku, o którym myślę?
- Tak.
- Daj mi dwie minuty - rozłączyłem się i wręcz wbiegłem do windy. Spojrzałem na zegarek. Dochodziła pierwsza w nocy. Zaciskałem pięści, aż pobladły mi knykcie, a po chwili je rozluźniałem. Jaki wypadek i co oni robili razem w aucie? Gdzie jechali?
Wsiadłem do auta i ruszyłem z piskiem opon. Po niecałej minucie znalazłem się obok miejsca, w którym umówiłem się z przyjaciółką. Szybko otwarła drzwi i drżącymi rękami zapięła pasy, a ja ruszyłem. Spojrzałem na nią kątem oka. Była wystraszona, drżała na całym ciele, a jej policzki były mokre od łez. Zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy i przycisnąłem pedał gazu.
- Dawid, zwolnij - szepnęła. Nie zwróciłem na nią większej uwagi. - Dawid, do cholery jasne, masz zwolnić w tej chwili! - krzyknęła, a ja jestem pewny, że było ją słychać poza autem. Zwolniłem trochę. - Ja tak bardzo się boję... - spojrzała na mnie zaszklonymi oczami, a mi ścisnęło się serce. Elenie się coś stało, może to być coś poważnego, a ja do tej chwili czułem tylko złość. A co jeśli...? Nie.
- Cholera, ja też się okropnie o nich boję - powiedziałem i zaparkowałem auto przed wejściem do budynku.
Bez słowa udaliśmy się do recepcji, za której ladą siedziała kobieta o średnim wieku.
- Dobry wieczór, podobno przywieziono tu dwójkę młodych ludzi po wypadku... Elenę Dębińską oraz Michała Wójcika - powiedziałem szybko na jednym wdechu. Kobieta spojrzała na nas ze współczuciem wymalowanym w szarych tęczówkach.
- Owszem, przywieziono tu ich. Kim dla nich jesteście.
- Partnerami - spojrzałem w głąb znienawidzonego szpitala.
- Dobrze, proszę za mną - wstała zza lady i poszła w kierunku jednego z korytarzy. Cały czas szedłem z opuszczoną głową, nie chciałem na nic patrzeć. Po chwili wpadłem na Julię. Podniosłem głowę i rozejrzałem się. Na zielonych krzesełkach siedzieli rodzice El oraz Michała. Ci pierwsi jak zwykle robili coś w swoich laptopach, natomiast ci drudzy siedzieli przytuleni do siebie i bardzo zmartwieni. Mama blondyna miała twarz mokrą od łez.
CZYTASZ
Camp Life 2 | Dawid Kwiatkowski
Fiksi PenggemarElena i Dawid byli szczęśliwą parą. Jednak w świecie show-biznesu nie jest tak kolorowo, jak się wydaje. Komuś bardzo przeszkadzał związek naszych aniołków i za wszelką cenę chciał go zakończyć. Zaczynając od pogróżek - kończąc na pobyciu w szpitalu...