Rozdział 29.

2.1K 106 27
                                    

Elena

Po rozmowie i pogodzeniu się z Julią nie czułam jakiegoś wielkiego szczęścia, nie byłam dumna z siebie bo to zrobiłam. Myślałam nad tym całą noc i wiecie co wymyśliłam? Chyba nie powinnam tego robić. Tak, nie przeczytałaś źle, przeczytałaś to poprawnie co to literki. Nie powinnam się z nią godzić. Wspomnienia będą wracać tak samo jej jak i mi. Nie będę potrafiła spojrzeć jej w oczy, będę odwlekała spotkania, a gdy już do niego dojdzie nie będę potrafiła być sobą. 

Przyjaźń... Cóż, według słownika słowo to oznacza bliskie, serdeczne stosunki z kimś oparte na wzajemnej życzliwości i zaufaniu. Pozdrawiam autora tego wytłumaczenia, który cholernie się pomylił. Serdeczna i życzliwa jestem dla przypadkowych ludzi na ulicy. Pomagam starszej pani zanieść zakupy do domu, ustępuję kobiecie w ciąży miejsca w autobusie czy pomagam niewidomemu przejść przez ulicę. Są to oznaki życzliwości i serdeczności, prawda? Czy mogę nazwać takich ludzi swoimi przyjaciółmi? Myślę, że nie. 

Przyjaźni nie trzeba budować latami, nie trzeba znać wszystkich swoich wad czy tajemnic. Wystarczy, że jesteśmy cały czas przy sobie i nie chodzi mi tu o bliskość fizyczną, bo tak naprawdę odległość i czas pokazuje nam kto jest tym prawdziwym, najlepszym przyjacielem. Myślę raczej o byciu przy kimś psychicznie. Nie wmawianie będzie dobrze, bo przecież nie zawsze będzie. Kluczem prawdziwej przyjaźni jest powiedzenie z mostu słuchaj, nie będzie dobrze, ale Ty dasz radę, a ja w tym wszystkim Ci pomogę. Czy to nie brzmi lepiej?

Dobrze, a więc kim według słonika jest przyjaciel? Osoba okazująca komuś lub czemuś swoją sympatię, sprzyjająca czemuś. Hm, ciekawe. Według mojego zdania przyjaciel to ktoś komu bezgranicznie ufamy, ktoś kto podniesie nas gdy upadniemy. Przyjacielem jest ktoś o kim pomyślisz po przeczytaniu tego zdania, gdy wydarzy się coś złego lub dobrego. Ktoś taki jest najważniejszym, z nim dzielisz się największymi głupstwami, pokazujesz swoje prawdziwe oblicze, siedzisz całymi nocami i słuchasz jak przeklina cały świat. Zdecydowanie taki ktoś jest najlepszym przyjacielem.

Ale do czego ja zmierzam...? Do tego, że ja i Julia już od dawna się nie przyjaźnimy. Jednak pytanie brzmi czy my kiedykolwiek się przyjaźniłyśmy?


Wstałam całkiem wcześnie, aż za wcześnie. Zegarek na mojej półce nocnej wskazywał piątą rano, a chłopak śpiący obok mnie słodko chrapał. Nie miałam serca go budzić, więc ostrożnie wymknęłam się z jego uścisku i wyszłam na palcach z pokoju. Za oknami widać było słońce wychodzące zza nowoczesnymi drapaczami chmur. Bosymi stopami sunęłam po panelach, które nie wydawały z siebie żadnego dźwięku. W kuchni stanęłam na palcach i wyciągnęłam szklankę z motywem misia, do której po chwili nalałam zimnej wody. 

Czas mijał nam szybko, bardzo szybko. Dawno temu napisałam maturę, podrzuciłam czapkę absolwenta i wyszłam z mojej dotychczasowej szkoły. Złożyłam podania na studia prawne, mam zamiar spełniać marzenia i zostać sędzią. Miesiąc temu zaczęły się wakacje, a wraz z nimi moje włosy zmieniły odcień na stalowy. Cały proces u fryzjera podlegał długimi negocjacjami z Dawidem oraz jego sprzeciwami. Koniec końców stwierdził, że mam iść sama, bo on nie chce na to patrzeć. Bardzo tego pożałował, bo prócz innego koloru włosy również nie były już tak długie. Kiedyś sięgały mi do pośladków, a teraz sięgają mi trochę pod piersi. 

Brunet zaczął trasę koncertową, wydał nową płytę, a ja wraz z nim podróżowałam po Polsce. Kilka razy odwiedziłam rodziców, którzy całkowicie się zmienili. Ucieszyli się na mój widok, a nawet kazali częściej ich odwiedzać. Jeśli chodzi o blondynkę, to... kontakt nam się urwał. Kilka dni po naszym pogodzeniu się wyjechała na do szkoły artystycznej. Będzie uczęszczała tam rok, a następnie wyjedzie na studia do Ameryki. Przed wyjazdem próbowała dogadać się z przystojnym kelnerem, nawet próbowałam spiknąć ją z Kubą, który po tym okazał się homoseksualistą. Nie naciskałam, nasze pożegnanie nie było ciężkie. Przytuliłyśmy się, kazałam jej na siebie uważać i spełniać marzenia, a ona wsiadła do auta. Kilka razy pisałyśmy lecz chyba nic z tego nie wyszło. Mimo wszystko cieszę się faktem, że jestem z nią pogodzona.

Siedziałam tak w kuchni na blacie i rozmyślałam, kiedy usłyszałam kroki Dawida. Uśmiechnęłam się pod nosem i ponownie napiłam się wody.

- Dzień dobry - uśmiechnął się, przytulił mnie i potarł swoim noskiem o mój.

- Dzień dobry - wyszeptałam i zarzuciłam mu ręce na ramiona. 

- Jak się spało? 

- W porządku, nie wiem dlaczego tak wcześnie się obudziłam.

- Musimy dzisiaj jechać, pamiętasz? - zapytał, a ja jęknęłam niezadowolona. Chłopak miał tydzień przerwy w koncertach dlatego wróciliśmy do domu. 

- Pamiętam - westchnęłam. - O której mamy być na miejscu? 

- O dwunastej w hotelu - odszedł na drugi koniec kuchni i nalał sobie szklankę soku wiśniowego. 

- Wiesz, że jedzie się tam sześć godzin? - zapytałam, próbując nie parsknąć śmiechem.

- Którą mamy godzinę? - próbował zabrzmieć spokojnie, lecz mimo wszystko wyczułam, że się zdenerwował. 

- Wpół do szóstej - zaśmiałam się cicho pod nosem na jego zdezorientowaną minę.

- Nie śmiej się tylko uciekaj do łazienki! Spakuję nas - powiedział szybko i zaczął iść w stronę sypialni. 

Zaczęłam się śmiać, ale wykonałam polecenie chłopaka. W łazience wykonałam wszystkie poranne czynności, włosy lekko zakręciłam na końcach i spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do kosmetyczki. Wyszłam spokojnym krokiem z łazienki, a brunet prawie tam wbiegł. 

- Uważaj, bo się wywrócisz. A ja Cię zbierać nie będę! - krzyknęłam z sypialni.

- Jasne! I tak oboje wiemy, że zaczęłabyś się śmiać, a później zbierać mnie z podłogi! - odkrzyknął i usłyszałam, że odkręcił wodę w prysznicu. 

Jak ja kocham tego chłopaka...


// Nie jest jakiś bardzo długi

Początek rozdziału to takie moje przemyślenia...

Mam ostatnio gorszy okres w życiu, do tego szkoła mega ssie!

Rozdziały będą trochę rzadziej, ale będą, spokojnie xx

Kocham<3

Camp Life 2 | Dawid KwiatkowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz