Rozdział 6.

3.1K 121 55
                                    

Elena

Rano wstałam o normalnej porze. Ku mojemu niezadowoleniu - Dawida nie było u mojego boku. 

Usiadłam leniwie na łóżku i stwierdziłam, że brakowało mi tej normalności, rutyny. Niby mieszkam w innym miejscu i z Dawidem, ale nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Myślę, że pomoże nam to wydorośleć, zobaczyć jakie naprawdę są problemy w życiu dorosłego. W sumie to może niekoniecznie Dawid, ale ja. Od urodzenia mieszkałam u rodziców i nagle się przeprowadziłam. Tak, to zdecydowanie najlepsza decyzja w moim życiu.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i wykonałam poranną toaletę. Do pokoju weszłam otulona miękkim ręcznikiem. Podeszłam do dużej szafy i wyciągnęłam z niej dżinsy, białą bluzkę z nike oraz buty tej samej firmy i koloru, a na sam koniec narzuciłam na siebie białą kurteczkę. Rozpuściłam swoje długie włosy i do dużej, szarej torby spakowałam wszystkie potrzebne na dzisiaj książki.

Kiedy skierowałam się w stronę kuchni, do moich nozdrzy dotarł zapach naleśników.

Dawid postanowił pobawić się w kucharza.

- Mmm - oblizałam usta i przytuliłam go od tyłu. Pomińmy fakt, że był w samych dresowych spodniach.

- Cześć, kochanie - uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. - Na talerzu w jadalni są Twoje naleśniki, zaraz do Ciebie dołączę.

Potaknęłam i wyszłam  kuchni.  Torbę postawiłam obok krzesła, a po chwili na nim usiadłam. Przede mną położony został talerz z naleśnikami amerykańskimi, polanymi jogurtem naturalnym, a wokół rozsypane były borówki amerykańskie. 

Po chwili dosiadł się do mnie Dawid. Na jego talerzu widniały takie same naleśniki, było ich trochę więcej, polane były sosem, najprawdopodobniej o saku "Oreo", wokół rozsypał ciasteczka, oraz dodał jedną gałkę lodów śmietankowych.

- Słyszałem, że jesteś na diecie, więc nie robiłem Ci na słodko, lecz na słono - uśmiechnął się lekko i podrapał się niezręcznie po karku.

- Będą pyszne - zapewniłam go. - Ale jeśli myślisz, że to zjem, to raczej jesteś w błędzie.

- Pomogę Ci - powiedział z pełną buzią.

- Jasne - zaśmiałam się szczere i zaczęłam konsumować posiłek.

Po dziesięciu minutach mój, jak i Dawida talerz był pusty. Spróbowałam jego naleśników i stwierdziłam, że są za słodkie. Za to on twierdzi, iż moje były zbyt dietetyczne.

Z uśmiechami na twarzach zjechaliśmy windą. Gdy staliśmy obok auta Dawid otworzył mi drzwi, a następnie zamknął je, gdy już zapięłam pasy. Następnie szybko obszedł pojazd i usiadł na miejscu kierowcy.

- Musisz tam iść? - jęknął i odpalił swoje czarne cacko.

- Też mi się nie chce, ale nie mogę oblać, bo się do Ciebie wprowadziłam.

- Wypisz się ze szkoły. 

Spojrzałam na niego jak na debila, a on tylko wzruszył ramionami.

- Chciałabym mieć w przyszłości dobrą pracę, wiesz?

- Możesz śpiewać na moich koncertach. Będą Ci za to płacić.

- Nie chcę.

- Kim chcesz być w przyszłości? - zapytał i zatrzymał auto, ponieważ zapaliło się czerwone światło. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

- Sędzią - odparłam cicho.

- Ej! To bardzo fajny zawód. Dużo zarabiasz, sama wyznaczasz sobie kiedy masz rozprawy, wymierzasz sprawiedliwość. 

Camp Life 2 | Dawid KwiatkowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz