Rozdział 11

316 29 3
                                    

DZIĘKUJĘ BARDZO ZA 200 GWIAZDEK! 🌟🌟🌟 Bardzo miło mi się pisze, jeśli widzę, że komuś się to podoba. A teraz... miłego rozdziału!
_____________________

JOOHEON

Zszedłem ze sceny, trochę zaskoczony. Od kiedy zacząłem moją "karierę" tutaj, jeszcze nikt mnie nie pokonał. Jeszcze kilka wygranych i pobiłbym rekord największej legendy w dziejach metra. Tak bardzo cieszyłem się z tego powodu... Wyobraźcie więc sobie moje rozczarowanie, kiedy ten dupek tak po prostu wszedł na scenę i rozłożył mnie na łopatki.

Znasz to uczucie, kiedy chcesz kupić bilety na koncert swojego ulubionego zespołu, więc czekasz na stronie już od dwóch godzin, żeby tylko dowiedzieć się, że spóźniłeś się dosłownie o ułamek sekundy? To niedowierzanie, wyparcie, porażka, która was wtedy ogarnia. Nie dociera do was, że właśnie straciliście jedyną taką szansę w waszym życiu. Przecież to jakiś błąd.

To nie może być prawda.

Ale jednak to jest czysta rzeczywistość.

Tak właśnie się czułem.

Pracowałem nad tym całą moją młodość. To było moje marzenie, mój piękny sen, który właśnie miał się spełnić.

Jednak przez NIEGO wszystko legło w gruzach.

-Jooheon! Jooheon, nie przejmuj się!- Powiedział Minhyuk, jeden z moich najlepszych przyjaciół.

Wiem, że chciał dobrze, naprawdę. Jednak nie miałem ochoty na takie gadki.

-Może jeszcze powiesz mi, że wszystko będzie dobrze, hm?- Zapytałem ze sztucznym uśmiechem.

-Wiem, że długo i ciężko nad tym pracowałeś, jednak to nie daje ci prawa do obrażania ludzi, Jooheon- odezwał się I.M. - A już zwłaszcza nie swoich przyjaciół, którzy wspierali cię przez cały ten czas.

-To prawda. Rozumiem, że jesteś teraz zły, ale nie warto marnować czasu na użalanie się nad sobą- wtrącił się Shownu, lider naszej paczki. Zwykle się nie odzywał, wszystko obserwując. Chyba rzeczywiście musiało być ze mną źle, skoro cokolwiek powiedział.

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Byłem wściekły. Nie wiem czy z powodu przegranej, czy dlatego, że moi przyjaciele mieli rację.

Wstałem i odwróciłem się w stronę wyjścia.

-Muszę pobyć chwilę sam. Jeśli będziecie chcieli iść, to idźcie. Nie czekajcie na mnie- powiedziałem i wyszedłem.

Zacząłem błąkać się bez celu po mieście,  całkowicie pogrążony w swoich myślach. Nie wiedziałem gdzie idę, nie obchodziło mnie to. Po chwili wpadłem na jednego faceta z grupy mojego rywala.

Świetnie.

-Uważaj, gdzie idziesz- powiedział. Uniosłem głowę i spojrzałem mu prosto w oczy. Był niższy ode mnie, miał około 175cm. Jego bardzo jasne włosy zaczynały powoli przerastać ciemnymi pasmami. Już wtedy mogłem powiedzieć, że nie przychodzi tu zbyt często.

W końcu był ubrany cały na różowo.

Jego koledzy popatrzyli na mnie przelotnie i wrócili do tematu swojej niedawno przerwanej rozmowy.

-To przechodzi ludzkie pojęcie. Nie wiem co się z nim stało.

-Może to przez te leki?

-Nie bądź głupi, BamBam. Prędzej już przez samo uderzenie...

-A ty co? Zamurowało?- Zwrócił się do mnie najwyższy z nich.

-Halo, tu Ziemniak- powiedział tak zwany BamBam.

-Ziemia- szepnął mu ten drugi.

-Czy jakoś tak...

-Już idę- odezwałem się, odchodząc. Przeszedłem tylko kilka kroków, kiedy ktoś za mną zawołał.

-Ej! To nie ty przed chwilą walczyłeś z Namjoonem?

Heh. Czyli to właśnie tak będę teraz rozpoznawany.

Odwróciłem się i poszedłem w stronę swojego domu, w którym czekała na mnie mama z ciepłą zupą.

Zarzuciłem kaptur na głowę i postarałem się zignorować głos, który na pewno już gdzieś wcześniej słyszałem.

Ciekawe, jak wytłumaczę rodzicom, że tych pieniędzy, które im obiecałem, jednak nie będzie.

A może wcale nie muszę im nic tłumaczyć?

***

TY

Wbiegłaś po schodach na górę i zatrzasnęłaś drzwi za sobą. Rzuciłaś torbę na łóżko i krzyknęłaś. Wiedziałaś, że najprawdopodobniej usłyszą cię twoi sąsiedzi, ale teraz cię to nie obchodziło.

Usiadłaś przy pianinie i pozwoliłaś swoim palcom płynąć swobodnie po biało-czarnych klawiszach, których już tak dawno nie dotykałaś. Kiedyś grałaś na nim co dzień, jednak im starsza się stawałaś, tym bardziej twoje myśli zaprzątały inne rzeczy.  Nie byłaś normalną nastolatką, jednak lubiłaś to, co lubią prawie wszystkie dziewczyny w tym wieku- boysbandy. Twoim ulubionym (i właściwie jedynym) był BigBang.

Przez te trzy lata nie miałaś żadnych przyjaciół poza psem z piętra niżej i swojej opiekunki, więc oglądanie ich sprawiało ci bardzo dużą przyjemność. Od samego początku wydawało ci się, że znasz ich już od dawna i możesz z nimi porozmawiać o wszystkim, mimo tego, że byli tylko na ekranie twojego laptopa. To właśnie dzięki nim możesz teraz porozmawiać z jakimkolwiek chłopakiem.

Nauczyli cię, że nie każdy jest takim potworem, jak... jak ON.

Na samą myśl o tym człowieku przeszedł cię dreszcz. Wszystkie przykre wspomnienia powróciły. Jego chude, długie palce...

*drrryń~*

Obróciłaś głowę w kierunku źródła dźwięku, który okazał się twoją komórką. Wstałaś i wzięłaś ją do ręki. Spojrzałaś na numer.

Nieznany.

Zazwyczaj nie odbierałaś takich telefonów, bo były to po prostu reklamy lub zaproszenia na jakieś nieistniejące wydarzenia, jednak tym razem coś mówiło ci, że to nie jakaś tam zwykła oferta.

I niestety, miałaś rację.

-Halo?

-Czy to *twoje imię i nazwisko*?

-Tak. O co chodzi?

-Mamy twojego ojca. Wpłać trzysta milionów wonów na nasze konto, a nic mu się nie stanie.

Zamurowało cię.

-Przepraszam?- Zapytałaś po krótkiej przerwie.- Czy to jakiś żart?

-Chciałabyś. Słyszałaś, co powiedziałem. Masz czas do końca miesiąca. Dokładne instrukcje wyślemy ci później. I pamiętaj- spróbuj się z kimkolwiek skontaktować, komukolwiek powiedzieć, a twój ojciec pożegna się z życiem. Zrozumiałaś?

-T-tak.

-Więc do zobaczenia później- rozłączył się.

Rozłączył się.

Upadłaś na podłogę. Byłaś w szoku. Zawsze słyszałaś o tym w filmach, ale nie wiedziałaś, że to może zdarzyć się naprawdę.

I to akurat tobie.

Co ty teraz zrobisz?

______________________________

DUM DUM DUUUUUM.
I jak, podobało się? Mam nadzieję, że tak, bo piszę to, kiedy powinnam odrabiać lekcje XD Jak widzicie nie wstawiam teraz zbyt często. To dlatego, że liceum, nowa szkoła i nowi nauczyciele, na których muszę zrobić dobre wrażenie to dość dużo roboty. No ale cóż... Co jakiś czas wstawiać na pewno będę- pisanie będzie jakaś tam moją odskocznią od tej całej nauki.

Dobra... Dziękuję raz jeszcze za przeczytanie rozdziału i miłego dnia życzę! ❤

Please Don't Die.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz