Dla utrzymania nastroju polecam puszczanie sobie nutki wyżej. Ostrzegam, rozdział jest dość... psychiczny. Miłego czytania! 👻
__________________________________Chodziłaś oniemiała przez co najmniej tydzień. Tamten czas był dla ciebie jedynie wielką, rozmazaną, szarą i smutną plątaniną bólu i łez. Nie chodziłaś do szkoły, bo nie miałaś ani siły, ani najmniejszej ochoty tam iść. Siedziałaś w swoim pokoju, poświęcając się rysowaniu i grze na pianinie. Tylko wtedy mogłaś odciąć się od świata i zająć się sobą.
Od tamtej chwili nie spojrzałaś matce w oczy. Co jakiś czas próbowała wejść do twojego pokoju, ale za każdym razem rzucałaś w drzwi książką lub innym ciężkim przedmiotem, żeby zrozumiała, że nie chcesz z nią rozmawiać. Najwyraźniej dało jej to do myślenia, skoro przestała przychodzić już za trzecim razem. Zazwyczaj była bardziej uparta.
Nie wiedziałaś, jak zdołali ukryć fakt, że mały Tae został zabity, ale cię to zbytnio nie obchodziło. Najwyraźniej bycie bogatym i pewne znajomości mają swoje plusy.
Już po miesiącu wszystko ucichło. W jego klasie cały czas wisiało jego czarno-białe zdjęcie, ale nikt nie zwracał na nie uwagi. To samo w domu- to, że mieliście kiedykolwiek drugiego chłopca w domu, widać było tylko po was i po jego ubrankach w pudle na strychu. Jego pokoik został przerobiony na gabinet mamy, a większość zabawek została oddana do domu dziecka.
Twoje rodzeństwo też nie przeszło tego najlepiej. Oboje byli starsi od ciebie i chyba właśnie dlatego znosili to nawet gorzej niż ty. Myślałaś, że to wiedza ich dobiła. Ty nie byłaś do końca świadoma tego, co się stało, a oni byli w pełni poinformowani czym jest śmierć i co się z nią wiąże. Oboje zaczęli pić i palić, chodzić na różne imprezy, mimo że Nana była jeszcze w gimnazjum. Rodzice przymykali na to oczy, mówiąc, że to tylko ich sposób poradzenia sobie ze stratą braciszka.
Nie musieli długo czekać na złe wieści.
Pewnego dnia przy obiedzie, Nana tak po prostu wstała i oznajmiła wam, że jest w ciąży. Jeszcze nigdy nie widziałaś mamy tak bardzo zaskoczonej. Kazała jej wyjść do swojego pokoju, mówiąc, że zaraz przyjdzie, po czym kontynuowała jedzenie. Po kilku minutach odniosła talerz do kuchni i poszła do Nany. Usłyszałaś tylko płacz i krzyki, nic więcej. Poszłaś do siebie, bo nie chciałaś tego słuchać i zaczęłaś odrabiać lekcje, jakby nigdy nic.
Następnego dnia już jej nie było. Matka tak po prostu kazała się jej wynieść się z domu, bo nie mogła znieść kolejnej skazy w waszej rodzinie. W końcu co pomyśleliby jej koledzy z pracy?
Już nigdy więcej jej nie zobaczyłaś.
Z twoim bratem, Aidenem nie było lepiej. Zaczął brać narkotyki i zadawać się ze złym towarzystwem. Większość czasu był poza domem, a do szkoły już prawie nie chodził. Zaczął zwracać się do ciebie jak do jakiegoś przedmiotu. Zachowywał się tak, jakbyś była jego osobistą służącą. Z dnia na dzień robił się coraz gorszy. Pyskował rodzicom, sprzedawał różne rzeczy, żeby mieć pieniądze na swoje używki, ciął się i przeprowadzał swoich "kolegów" do domu.
Ale wtedy już przeszedł samego siebie...
Kilka lat po śmierci małego Tae siedziałaś w swoim pokoju, powtarzając do egzaminów, które zbliżały się wielkimi krokami. Nie było nikogo w domu, więc puściłaś muzykę dość głośno, żeby nie słyszeć nic, co dzieje się na zewnątrz. Byłaś zwrócona tyłem do drzwi, w stronę biurka.
Nagle poczułaś na sobie czyjeś zimne palce i chusteczkę na twarzy. Szamotałaś się przez chwilę, ale po jakiejś minucie, wszystko się rozpłynęło, a ty osunęłaś się w ręce sprawcy.
Obudziłaś się, ale nie zobaczyłaś nic- miałaś zasłonięte oczy. Chciałaś wstać, ale byłaś przywiązana do jakiegoś krzesła.
-I jak ci się podoba?-Usłyszałaś znajomy głos.
-Aiden?-Zapytałaś. Co on tu robił?- Uciekaj, tu jest niebezpiecznie!
-Wiem. Myślisz, że dlaczego cię tu przywiozłem?-Uśmiechnął się.
-Co? Ale czemu? Wypuść mnie stąd!
-Nie. Za chwilkę zaczniemy...
-Oszalałeś już do reszty! Zdejmij to i wypuść mnie!
Podszedł do ciebie i zdjął ci worek z głowy. Byłaś w małym, ciemnym pomieszczeniu tylko z jednym źródłem światła- migającą żarówką zwisającą ze środka sufitu. Aiden stał przed tobą, ubrany cały na czarno. W ręce trzymał papierosa, a za pasem miał uwieszony nóż. Uśmiechał się szeroko.
-I jak, księżniczko? Zadowolona?
-Rozwiąż mnie! Co ty chcesz zrobić?
Podszedł do ciebie, nic nie mówiąc i pogłaskał cię po policzku wnętrzem dłoni. Popatrzył ci się głęboko w oczy, uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaczął rozpinać twoją koszulę.
-Co ty odwalasz?!-Popatrzyłaś na niego zdziwionym i jednocześnie przestraszonym wzrokiem, ale on nic sobie z tego nie robił.
-Wiesz, że lubię, gdy się boisz- zaczął schodzić niżej, do twoich spodni.- Dlatego cię tu sprowadziłem. Myślałem o tym już od dłuższego czasu... Bo jestem facetem, wiesz? Facet ma swoje potrzeby- oblizał usta.- A ja nie chciałem tego robić z nikim innym. Chciałem zrobić to z tobą... -Rozpiął ci rozporek i zsunął wszystko do twoich kostek. Zamknęłaś oczy. - Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką widziałem. Nie ważne, że jestem twoim bratem. Czy to naprawdę aż taka przeszkoda?
Nie odpowiedziałaś. Siedzialaś sparaliżowana bez ruchu. Bałaś się jakkolwiek poruszyć.
-Ach, więc to tak? Dobrze. Pozwól, że przeniosę cię w inne miejsce - Zaczął cię odwiązywać, zostawiając twoje ręce wolne. Szybko chwyciłaś za jego nóż i przystawiłaś mu do jego szyi. Poczułaś, jak przyspieszył mu puls, kiedy poczuł zimne ostrze na swojej skórze.
-Na twoim miejscu nie robiłbym tego, kochanie.
-P-Przestań! Bo to zrobię!
-Nic nie zrobisz. Opuść to.
-Nie! Nie ruszaj się!
-Uspokój się- poruszył lekko głową, co sprawiło, że ostrze zagłębiło się lekko w jego ciele, powodując, że kilka kropel spadło na twoje uda.
-No, teraz to już przesadziłaś.- Rozbroił cię jednym ruchem, bez najmniejszego wysiłku, po czym szybkim pociągnięciem przejechał ci bronią po nodze, zostawiajac na niej pociągły znak.
Zawyłaś z bólu. Oczy zaszły ci łzami, nie wiedziałaś, co się dzieje. Nawet nie zauważyłaś, kiedy leżałaś na mokrej ziemi, z Aidenem nad sobą.
-Nie bój się, nic ci nie będzie.
Zacisnęłaś usta i odwróciłaś wzrok. Poczułaś na swoich udach jego lodowate, chude palce, z którymi tak bardzo byłaś kiedyś związana.
Zapłakałaś cicho, wiedząc, że i tak nikt cię nie usłyszy.
_______
I jak się podobało? Mam nadzieję, że bardzo. Długo myślałam nad tym, czy napisać to w taki sposób, ale stwierdziłam, że czemu by nie. Spodziewaliście się takiego obrotu spraw? Teraz, kiedy prawie cała przeszłość jest w miarę wyjaśniona, przejdziemy do teraźniejszości. Zajmiemy się Namjoonem i jego dziwnym zachowaniem oraz jego niedaleką przyszłością.
Do zobaczenia w następnym rozdziale i oczywiście udanego Halloween życzę!❤❤❤
CZYTASZ
Please Don't Die.
FanfictionJeszcze trzy lata temu twoje życie było całkiem normalne... Jednak po tamtej nocy już nic nigdy nie będzie takie samo.