Rozdział 6

476 57 8
                                    

- Przypominam, że jutro sprawdzian! Radziłbym się nauczyć, bo stanowi 75% waszej oceny semestralnej... - Przypomniał nauczyciel. Nie umiałaś kompletnie nic z tych tematów. Ostatnio nie uważałaś na żadnej lekcji, a SZCZEGÓLNIE na historii, którą prowadził właśnie profesor Kim. Za każdym razem, gdy otwierał usta, jakaś magia sprawiała, że zamykały ci się oczy.

Jakieś nowe prawo fizyki? A może napiszę o tym do jakiejś gazety i dostanę Nobla?

- O, proszę! Widzę, że ktoś jest bardzo zainteresowany naszą lekcją!- Momentalnie się otrząsnęłaś i spojrzałaś w jego oczy. Już wiedziałaś, że masz przechlapane. Pan Kim uśmiechnął się do ciebie z pogardą i podszedł do twojej ławki. Oparł się o nią i zbliżył swoją twarz do twojej na tyle blisko, że mogłaś policzyć każdy włosek wystający z jego nosa.
- Po lekcji zostaniesz ze mną w klasie. Porozmawiamy sobie- uśmiechnął się jeszcze raz, po czym z powrotem udał się na środek klasy, kontynuując lekcję. Twoje serce zaczęło bić szybciej. Jeszcze nigdy nie byłaś w takiej sytuacji. Dotychczas byłaś szóstkową uczennicą, więc nie pomyślałabyś nawet, że jakikolwiek nauczyciel mógłby zatrzymać cię po lekcjach na cokolwiek innego niż na zajęcia dodatkowe.

Lekcja minęła ci szybko. Za szybko. Zanim się zorientowałaś, nikogo nie było w klasie, a ty stałaś przed panem Kimem, wpatrując się w podłogę. On tylko rzucił na ciebie okiem i podszedł do wyjścia.

Chwila... Czy on właśnie przekręcił zamek w drzwiach?

- Pewnie się zastanawiasz, dlaczego cię zatrzymałem, co?- Powiedział, odwracając się. Kiwnęłaś głową w odpowiedzi, a on zaczął podchodzić bliżej.- Eh, no cóż... Muszę ci powiedzieć, że myślałem o tobie od dłuższego czasu. Nie uważasz na zajęciach, masz już parę złych ocen... Nie chciałabyś ich poprawić?- Popatrzyłaś na niego z niedowierzaniem. Co mu nagle odwaliło?
- Oczywiście, ale jak? Tego jest już tyle...
- Nie przejmuj się. Znajdziemy jakiś sposób- szepnął ci do ucha, kładąc rękę na twojej talii. Odepchnęłaś go. Wiedziałaś już, do czego zmierzał i ani trochę ci się to nie podobało.

Jednak on nie zamierzał rezygnować. Znów zaczął się przysuwać. Próbowałaś jakoś uciec, ale wpadłaś na jedną z ławek. Chwilę później poczułaś oddech nauczyciela na szyi i jego dłoń wędrującą w górę twojego uda. Wyrywałaś się najmocniej, jak potrafiłaś, ale on był po prostu zbyt silny. Zaczęłaś krzyczeć. On, nie przejmując się, przykrył ci usta ręką i kontynuował to, co zaczął. Łzy zaczęły ci spływać po policzkach.

To nie mogło się znowu stać. Nie po trzech latach...

Poczułaś, jak pan Kim rozrywa ci mundurek i wiedziałaś, że już nikt ci nie pomoże. Wszyscy już dawno poszli do domu. Jedyne, co mogłaś zrobić, to stać się sztywna jak kłoda. Wpatrywałaś się w sufit, zupełnie jak wtedy...

Twoje największe koszmary znów się spełniały.

-O, przestałaś się sprzeciwiać?- Zapytał z uśmieszkiem pan Kim. - Szkoda. Lubię, jak mi się wyrywają. Wtedy czuję, że mam nad nimi władzę, że jestem silniejszy. Żadnej zabawy z takiej, która zachowuje się jak lalka- popatrzył na ciebie z uniesioną brwią, ale ty nawet się nie ruszyłaś. Nie widząc żadnej reakcji, wzruszył ramionami i rozpiął rozporek w swoich eleganckich, granatowych spodniach od garnituru.

Odwróciłaś wzrok. Nie chciałaś na to patrzeć.

Usłyszałaś brzdęk paska spadającego na podłogę i zacisnęłaś powieki, powstrzymując się od drżenia.

Please Don't Die.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz