Rozdział 20

1.4K 77 11
                                    

Utrzymywaliśmy kontakt. Na początku było wszystko dobrze ale z mijającymi dniami i rozpoczęciem mojego roku szkolnego, coraz rzadziej pisaliśmy, bądź dzwoniliśmy do siebie. Tęskniłam za nim tak mocno. Początek był najgorszy, budziłam się w środku nocy z płaczem, że nie ma go przy mnie. Lecz z czasem przywykłam, iż go nie ma.

Przez dwa tygodnie Niall nie dawał znaku życia. Nie odbierał moich telefonów, a gdy próbowałam wyciągnąć coś od Paris zaczynała mi kłamać i odchodziła. Czułam, że także z nią mam coraz gorszy kontakt.

Po miesiącu braku kontaktu z chłopakiem zaczynałam się martwić, ani razu się nie odezwał. Gdyby coś mu się stało na pewno Paris lub ich rodzice by mi powiedzieli prawda?

Była sobota siedziałam przy biurku i odrabiałam zadania. Pojawiło mi się połączenie i myślałam, że to rodzice ale gdy zobaczyłam kto dzwoni kamień z serca mi spadł, że nic mu nie jest. Odebrałam szybko i usiadłam wygodnie.

-Hej-odezwałam się pierwsza.

-Hej, na początku chciałbym cię przeprosić za to, iż się nie odzywałem miałem strasznie dużo na głowie. Naprawdę cię przepraszam kochanie.

-Jasne rozumiem cię, sama mam masę nauki.

Rozmawiałam z nim godzinę dopóki on nie musiał gdzieś iść.

Nie potrafię tak żyć, w związku na odległość. To mnie przytłacza, kocham go ale widać ,że nam się nie uda.

Mam przeczucie, iż mi tylko zależy. A tak nie powinno być.

Obiecał dzwonić każdego dnia. Ale po co są składane obietnice jak się ich nie dotrzymuje?

Miłość jest wspaniała, ale jeśli przez nią cierpisz to albo to znosisz albo przestajesz kochać. To drugie jest gorsze, bo jak przestać kochać osobę, która znaczy dla ciebie wszystko.

Pogodziłam się z tym.

"Ludzie odchodzą, a jeśli kochasz ich zbyt mocno, zbyt gwałtownie, ich szybkie i nagłe zniknięcie może zmrozić człowieka do głębi duszy"

Rok później.

Nie odezwał się ani razu. Od Paris dowiedziałam się, że poznał dziewczynę o imieniu Sara.

Bolało mnie to, podobno mnie kochał, lecz cieszyłam się, że jest szczęśliwy.

Tylko szkoda, że nie ja jestem teraz powodem jego uśmiechu.

Odkąd wyjechał na studnia nie przyjechał tutaj ani razu. Nie wiem czy to przeze mnie czy po prostu chciał zapomnieć o tym miejscu.

Nienawidzę go, ponieważ nawet ze mną nie zerwał, po prostu przestał się odzywać, ale jednocześnie go kocham.

Myślałam, że przetrwamy ten czas rozłąki, jednak bardzo się myliłam.

Straciłam jedyną miłość swojego życia.

Nie byłam w stanie pokochać kogoś innego,

zamknęłam swoje serce i nie pozwoliłam już się nikomu skrzywdzić,

kochałam raz i na zawsze, a to co teraz mam to złamane serce...

"Wszystko jest okej na końcu, jeśli nie jest okej, wtedy to jeszcze nie koniec"

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

OTO OSTATNI ROZDZIAŁ

PROSZĘ ABY KAŻDY KTO PRZECZYTA SKOMENTOWAŁ NIE WAŻNE CO. PO PROSTU CHCĘ WIEDZIEĆ ILE WAS CZYTAŁO TO OPOWIADANIE.

Został tylko epilog i podziękowania.

Mam jedno pytanie chcecie 2 część? ~frubel



DestinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz