12. Wizyta ojca.

528 35 0
                                    

W poprzednim rozdziale . 

- Ja Ciebie też Shu...- Mruknęłam i lekko się uśmiechnęłam 

Coś mi się zdaje , że to będzie dłuuugi i męczący dzień. 

*********************************************************

Zeszłam z niego i podeszłam do szafy. 

- Możesz stąd iść ? Chce się przebrać. 

- A co ja Ci szkodzę ?- Nie no , ja nie mam siły do tego wampira . Westchnęłam i naszykowane już ubrania wzięłam i poszłam do łazienki. Po dojściu sprawdziłam , czy nikogo w niej nie ma lub nikt nie przyjdzie. Gdy byłam pewna , że jestem bezpieczna. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam się i przez chwilę pozwoliłam , by ciepła woda spływała po moim ciele. Gdy już się nacieszyłam ciepłą wodą , wyszłam spod prysznica i wytarłam swoje ciało. Ubrałam naszykowane ubrania wraz z bielizną i wzięłam się za rozczesywanie swoich długi białych włosów. Nałożyłam jeszcze lekki makijaż i wyszłam z łazienki. Z tego co się orientuje , powinien być za nie długo obiad. Więc postanowiłam zejść na dół do jadalni i zająć swoje miejsce. 

- Punktualnie. 

- Ha ?! - Nie rozumiałam , o co chodziło Reiji'emu. Czyżbym na prawdę zdążyła ?

- Właśnie będzie podawany obiad. 

- Rozumiem..- Westchnęłam i usiadłam na swoje stare miejsce. Mam złe przeczucia co do tego dnia... I jak na zawołanie na ścianie utworzył się portal. Strzeliłam sobie face palma , na prawdę ? Musiał ? Akurat teraz ? Z portalu wyszedł dobrze zbudowany mężczyzna koło 30 , miał długie ciemno czerwone włosy jak i oczy. Był ubrany hmm... normalnie... Czarne spodnie , czerwona koszula na krótki rękach i czarne glany. I to ma być mój ojciec ? Ah , zapomniałam wspomnieć , miał jeszcze mnóstwo kolczyków w uszach. 

- Yuuuiii!!! - Przeciągnął sylaby i podbiegł do mnie. Wstałam i dałam się przytulić. 

- Witaj. - Mruknęłam. 

- Yui , kim jest ten mężczyzna ?

- Ah , tak. Nigdy chyba nie widzieliście go tak ubranego i wyglądającego. Reiji , jak i pozostali. Chce wam przedstawić mojego ojca Lucyfera. 

- Witam. - Ukłonił się teatralnie.. Pokręciłam dezaprobatą głową. 

- Dobrze , jeśli już wszystko omówiliśmy , to powiedz mi . To ty tutaj robisz ?

- Przecież powiedziałem Ci , że Cię za nie długo odwiedzę. 

- Raz: Myślałam , że chociaż uprzedzisz mnie przed swoją wizytą . Po drugie : za nie długo... Ja myślałam , że za tydzień lub dwa . Ale nie tego samego dnia , gdy się obudziłam. No proszę Cię ... I ty niby jesteś królem piekła ? W którym miejscu ? 

- Oj no , nie bądź taka zimna.. Dawno Cię nie widziałem Yui. Na prawdę tęskniłem. - Jego rysy twarzy się zmieniły , tak jakby złagodniały. Przytulił mnie mocno do siebie i ucałował w głowę. 

- Nie mogę tego samego powiedzieć , bo ja Cię nawet nie znałam . Ale tak..Miło widzieć własnego ojca.  

-A właśnie , za nie długo będzie bal w rezydencji Karlheinz'a . Przyjdziesz ? Ja też na nim będę , poprosiłem go , by tobie też wysłał zaproszenie. Zresztą i tak byś poszła z resztą braci. 

- Ja nie mam zamiaru nigdzie iść. 

- Nawet jeśli ja Cię o to proszę ?

- Nawet. Mam złe przeczucia co do tego balu ojcze. 

- Taaak. Twoja matka też miała te swoje przeczucia i przeważnie się sprawdzały. 

- Więc nie muszę iść ?

- Musisz. Proszę Cię o to. Chce z tobą spędzić trochę czasu. Yui. 

- Taa.. - Usiadłam naburmuszona na swoje miejsce.  


Nie mam zamiaru nigdzie iść , nie ufam Karlheinz'owi . To zły wampir. Jeszcze będzie powtarzał moje słowa , jak coś mi lub im się stanie , będzie za późno. 


********************************

I takim oto akcentem kończymy ten rozdział. Jak się podoba ? 

Au revoir! 

Diabolik Lovers| Inaczej ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz